[45]Czy wolno?
Machnąć ręką na walkę stuleci mozolną,
Zdać się na łaskę fali, z rąk puściwszy wiosło,
I ze sceptycznych drwinek uczynić rzemiosło,
I sennem wodzić okiem po świecie — czy wolno?
Czy wolno mrozić sercem jak wystygłą lawą,
Myśl przemienić w łamańców logicznych narzędzie, —
Każdy woli wysiłek w strzymywać w rozpędzie, —
Czy wolno? czy człowiek ma do tego prawo?
Wszakże jeśli się wsłuchać — to dźwięczy dokoła
Jeden jęk nieprzerwany twych braci nędzarzy;
Jeśli wpatrzeć się — wszędy strugi łez na twarzy
I gruby pot się widzi, który zrasza czoła…
[46]
A przecież drwić nie można z tych dwóch świętych rzeczy:
Z krwawego bliźnich potu, z gorzkiej łzy niedoli,
I nie próbować ulżyć wszystkiemu, co boli,
I rany tem rozdrażniać, że się uldze przeczy!
Pójdź do wielkich pracowni i obacz, jak ludzie
Mozolą się, by tobie oszczędzić złej doli,
Gdy ty noce przepędzasz w rozkoszach swawoli,
Albo dni całe trawisz w bezczynnej swej nudzie:
Idź pod fabryk ogromne, ponure sklepienie,
Gdzie świszczą setki pasów i zgrzytają koła,
Spójrz na ręce stwardniałe, na spotniałe czoła:
Zapłoń rumieńcem wstydu i obudź sumienie.
A jeśli się potwych oczach jako cień prześliźnie
Ten widok, jeśli zbędziesz go uwagą drwiącą,
To powiem, żeś jest prochem, ześżeś trumną chodzącą,
A myśl twa jest robakiem na serca zgniliznie!