Długonogi Iks/List 1
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Długonogi Iks |
Wydawca | Bibljoteka Dzieł Wyborowych |
Data wyd. | 1926 |
Druk | Sp. Akc. Zakł. Graf. „Drukarnia Polska“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Róża Centnerszwerowa |
Tytuł orygin. | Daddy-Long-Legs |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Drogi, dobry Opiekunie, wysyłający sieroty do Kolegjum!
Jestem na miejscu! Jechałam wczoraj cztery godziny koleją. Zabawne uczucie, prawda? Nigdy dotychczas nie jeździłam koleją.
Kolegjum jest przeogromnem, oszałamiająco olbrzymiem miejscem — gubię się, jak tylko wychodzę z mojego pokoju. Opiszę panu wszystko później, jak mi się trochę uporządkuje w głowie; opowiem też o moich studjach. Wykłady rozpoczną się dopiero w poniedziałek, a teraz jest sobota wieczorem. Chciałam jednak najpierw napisać do pana, ażebyśmy się mogli trochę zapoznać.
Dziwnem się wydaje pisać listy do kogoś, kogo się nie zna. Dziwnem mi się wydaje wogóle, że piszę listy, — pisałam ich całego kramu trzy, czy cztery w mojem życiu; proszę więc nie mieć mi za złe, jeżeli nie będą one wzorem stylu.
Przed moim odjazdem wczoraj z rana miałam bardzo poważną rozmowę z panią Lippett. Mówiła mi, jak mam się zachowywać przez całą resztę mojego życia, a zwłaszcza jak mam się zachować względem dobrego pana, który tyle dla mnie czyni. Muszę pamiętać o żywieniu dla niego bardzo wielkiego szacunku.
Ale, proszę, powiedz pan, jak można mieć szacunek dla kogoś, kto chce, aby go nazywać Johnem Smithem? Dla czego nie wybrał pan sobie nazwiska choć troszkę mniej bezosobowego? Mogłabym z równym skutkiem pisać do „Drogiego Słupa Telegraficznego“ albo do „Drogiego Wieszaka na Ubranie“.
Myślałam o panu dużo w ciągu tych wakacji. Fakt, że po tylu latach osamotnienia znalazł się ktoś, kto interesuje się mną, daje mi takie uczucie, jak gdybym odnalazła kogoś z rodziny. To tak prawie, jak gdybym należała teraz do kogoś. Nie ma pan pojęcia, jakie to miłe. Muszę jednak przyznać, że, myśląc o panu, nie mam o co zaczepić mojej wyobraźni. Wiem o panu tylko trzy rzeczy:
I. Jest pan wysoki.
II. Jest pan bogaty.
III. Niecierpi pan dziewcząt.
Myślę, czy nie mogłabym nazywać pana Kochanym Wrogiem Dziewcząt? Tylko, że to trochę obrażające dla mnie. Albo też Drogim Bogatym Panem. Ale to znów byłoby obrażające dla pana, jak gdyby pieniądze były najważniejszym pańskim rysem. Zresztą bogactwo — to taka czysto zewnętrzna tylko cecha. Może nie pozostanie pan bogatym całe życie; mnóstwo bardzo mądrych ludzi traci cały majątek na giełdzie — czytałam o tem. Ale wysokim pozostanie pan zawsze! I dlatego postanowiłam nazywać pana Drogim Długonogim Pająkiem. Myślę, że nie obrazi się pan. To będzie taka nasza sekretna pieszczotliwa nazwa — nie powiemy o niej nic pani Lippett — zgoda?
Za dwie minuty zadzwoni dzwonek na dziesiątą. Dzwonki dzielą nasz dzień na poszczególne części. Jemy i śpiemy i uczymy się podług dzwonka. To bardzo pobudzające. Czuję się wciąż, jak koń straży ogniowej. Aha! Masz go! Dzwoni!... Gasić światła! Dobra noc.
Proszę zwrócić uwagę, jak skrupulatnie przestrzegam przepisów — zawdzięczam to wychowaniu, otrzymanemu w Ochronie imienia Johna Griera.
Pańska z najgłębszym szacunkiem
Agata Abbott.