Dawne rządy i rewolucya/Księga druga/Rozdział IV

<<< Dane tekstu >>>
Autor Alexis de Tocqueville
Tytuł Dawne rządy i rewolucya
Księga druga
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1907
Druk M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Mieczysław Kozłowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ IV.
Sprawiedliwość administracyjna i wyjęcie urzędników z pod sądu były instytucyami przedrewolucyjnemi.

Nie było kraju w Europie, gdzieby sądy ogólne mniej zależały od rządu, jak we Francyi; lecz nie było też kraju, gdzieby sądy wyjątkowe były w takiem użyciu. Było to w związku z sobą. Ponieważ król francuski nie mógł ani zawiesić sędziego, ani go przenieść, ani wynagrodzić, czuł się więc skrępowanym tą zależnością, a to go pobudzało do wyjęcia z pod władzy sądowej spraw, które dotyczyły bezpośrednio jego władzy i do wytworzenia sądów zależnych, pozornie mających cechy sprawiedliwości, lecz pod tym względem bezpiecznych.
W Niemczech, gdzie nie było sądów niezależnych od rządu, król czuł się o tyle panem sędziego, że nie potrzebował komisarzy.
Kto zechce przeczytać uważnie edykty i deklaracye królewskie ogłoszone w XVIII w., znajdzie wśród nich nie wiele takich, w którychby nie było dodatku, że spory z nich wynikające należą wyłącznie do jurysdykcyi intendenta i rady królewskiej, z zakazem rozstrząsania ich zwykłym sądom i trybunałom.
Do spraw, należących według prawa dawnego lub zwyczaju do sądów zwyczajnych, rada królewska miesza się ustawicznie drogą ewokacyi. Wyjmuje ona z pod sądów ogólnych wszystkie sprawy, w których zamieszana jest administracya i przenosi do siebie. Regestra rady przepełnione są takiemi ewokacyami. Niebawem wyjątek staje się regułą, fakt przeobraża się w teoryę. W umyśle tych, którzy stosują prawa, wytwarza się zasada, że wszystkie sprawy, potrącające o interes ogółu, lub dotyczące aktów administracyjnych nie należą do sądów ogólnych, których jedynym przeznaczeniem jest rozbiór starć, dotyczących interesów prywatnych. I tu znaleźliśmy tylko formułę; idea datuje z przed rewolucyi.
Od tego czasu większa część kwestyi spornych, powstających z powodu podatków, policyi ruchu, zarządu dróg, żeglugi rzecznej i t. d. słowem wszystkie procesy, w których zainteresowana jest władza państwowa, rozstrząsają się przez intendenta i radę.
Intendenci bardzo dbają o to, aby jurysdykcya ta ustawicznie się rozszerzała. Godnym uwagi jest jeden z dowodów przytoczony przez urzędnika żądającego ewokacyi. „Sądy ogólne, powiada on, podlegają stałym prawidłom, które obowiązują je do stłumienia czynów sprzecznych z prawem; lecz rada może zawsze pogwałcić prawo dla celu użytecznego”.
Posługując się tą zasadą, intendent lub rada często przypisują sobie takie sprawy, które połączone są z administracyą państwową nićmi prawie niedostrzegalnemi, lub wcale nie są z nią połączone. Szlachcic pokłócił się z sąsiadem i niezadowolony z wyroku żąda ewokacyi. Na zapytanie w tym przedmiocie intendent odpowiada: „Chociaż mowa tu tylko o prawach prywatnych, należących do sądów ogólnych, lecz król może zawsze, gdy zechce, zażądać do siebie wszelkie sprawy, nie tłómacząc się nikomu z pobudek”.
Każdy włościanin oskarżony o zakłócenie porządku oddany zostaje pod sąd intendenta lub naczelnika dozorującej komendy (prévôt de la maréchaussé) drogą ewokacyi. Większa część powstań spowodowanych przez drożyznę chleba podlegała tego rodzaju ewokacyi. Wśród wyroków wydanych tą drogą spotykałem takie, które skazywały ludzi na ciężkie roboty, lub na śmierć.
Gdy sądy dawne rozpoczynały akcyę przeciwko któremukolwiek z ajentów rządowych, ukazywało się zwykle postanowienie rady (arrêt du conseil), które wyjmowały oskarżonego z rąk sędziów i oddawał na sąd komisarzy, wyznaczonych przez radę; albowiem, pisze jeden z radców państwowych ówczesnych, urzędnik podlegający takiej napaści, spotkał by się w sądach ogólnych ze stronnością sędziów, wskutek czego cierpiałaby powaga królewska. Ewokacye takie odbywały się codziennie. Kto miał chociażby najmniejszy związek z admistracyą, mógł się nie obawiać nikogo, prócz niej samej. Oto przykład: objazdowy dróg komunikacyjnych, kontrolujący robociznę, oskarżony jest przez włościanina, którego obił. Rada ewokuje sprawę, a główny inżynier pisze poufnie do intendenta: „Właściwie mówiąc objazdowy zasługuje na naganę; lecz to nie racya jeszcze, by sprawę skierować zwykłym trybem. Dla zarządu bowiem komunikacyi nadzwyczaj ważnem jest, aby sądy ogólne nie przyjmowały i nie rozstrząsały skarg pracujących włościan na objazdowych. Gdyby przykład taki znalazł naśladownictwo, roboty wstrzymywały by się ustawicznie procesami, któreby utworzyły wrogie usposobienie społeczeństwa względem tych urzędników“.
W innym wypadku intendent donosi kontrolerowi generalnemu z powodu dostawcy rządowego, który wziął sobie materyały budowlane z pola swego sąsiada: „Nie mogę w dostatecznej mierze zaznaczyć, ile szkodliwem byłoby dla interesów rządu, dopuszczenie sądów ogólnych do sądzenia jego dostawców: zasady, któremi kierują się te sądy, nie mogą się nigdy pogodzić z zasadami rządu“.
Sto lat minęło od chwili, gdy napisane są te wiersze, a jednak można byłoby przypuszczać, że pisał je ktoś ze współczesnych.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Alexis de Tocqueville i tłumacza: Władysław Mieczysław Kozłowski.