Dawne rządy i rewolucya/Księga druga/Rozdział V

<<< Dane tekstu >>>
Autor Alexis de Tocqueville
Tytuł Dawne rządy i rewolucya
Księga druga
Wydawca M. Arct
Data wyd. 1907
Druk M. Arct
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Mieczysław Kozłowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ V.
Jak mogła centralizacya ogarnąć dawne władze i zastąpić je nie burząc ich.

Powtórzmy w kilku słowach to, co przedstawiliśmy w ostatnich trzech rozdziałach. Jedna rada centralna kieruje administracyą całego kraju; jeden minister zarządza prawie wszystkiemi sprawami wewnętrznemi; w każdej prowincyi jeden urzędnik obejmuje wszystkie ich szczegóły; niema żadnych kollegiów administracyjnych podrzędnych, a jeśli są, to takie, które mogą działać tylko za pozwoleniem z góry; sądy wyjątkowe rozpatrują wszystkie sprawy, w których zamieszana jest administracya i osłaniają wszystkich jej agentów. Czyż nie jest to centralizacya, którą dziś znamy? Formy jej uwydatniają się nie tak wyraźnie, objawy jej są mniej regularne; lecz w istocie jest to samo; nie potrzeba było nic zmieniać, dość było skruszyć wszystko, co się dokoła niej wznosiło, aby się nam okazała taką, jaką dziś ją widzimy.
Większa część instytucyi tylko co opisanych stała się przedmiotem naśladowania w wielu miejscach; wówczas wszakże stanowiły osobliwość Francyi, a niebawem ujrzymy, jak donośny wpływ wywarły na Rewolucyę francuską i na jej następstwa.
Lecz jak mogły się utrwalić te nowe instytucye we Francyi wśród ułamków dawnego społeczeństwa?
W znacznej mierze stało się to dzięki cierpliwości, zręczności i czasowi, mniej zaś pod wpływem siły i pełni władzy. W chwili, gdy nastąpiła Rewolucya nie było nic zburzonego w dawnym administracyjnym gmachu Francyi; podłożono pod niego tylko nowy fundament.
Niema żadnych wskazówek, aby rząd przedrewolucyjny postępował w tym kierunku według z góry obmyślonego planu. Szedł on tylko za instynktem pobudzającym każdy rząd do samodzielnego prowadzenia wszystkich spraw. Instynkt ten zostaje stałym przy całej rozmaitości agentów rządowych. Rząd pozostawia dawnym władzom politycznym ich nazwę i zaszczyty, lecz stopniowo odbiera im całą władzę. Korzystając z nieczynności jednych, z egoizmu drugich, posługując się wszelkiemi ich wadami, a nie starając się ich naprawić, rząd stopniowo usunął dawnych urzędników, zastępując wszystkich jednym intendentem.
Jedna tylko władza sądowa krępowała rząd w tem przedsięwzięciu. Lecz i tu zagarnął on istotę władzy, pozostawiając przeciwnikowi jej cień. Nie wykluczając wprost parlamentów z zakresu administracyi, rząd rozwielmożnił się w niej tak, że zapełnił ją sobą. W niektórych okolicznościach nadzwyczajnych i przemijających, np. w lata głodowe, gdy namiętności ludu dawały punkt oparcia ambicyi parlamentów, władza centralna pozwalała im rządzić i nie przeszkadzała robieniu hałasów, które często odzywały się echem w historyi; lecz wkrótce w milczeniu zajmowała swoje miejsce i bezszumnie zagarniała wszystko w swoje ręce.
Kto zechce przyjrzeć się uważnie walce parlamentów z władzą królewską, dostrzeże, iż prawie zawsze starcia odbywają się na polu politycznem, nie zaś administracyjnem. Spory najczęściej toczą się o nowe podatki, a więc obaj przeciwnicy przywłaszczają sobie władzę prawodawczą, do której żaden z nich nie ma prawa.
Daje się to obserwować aż do samej Rewolucyi: w miarę tego, jak namiętności ludu rozniecają się, parlament coraz częściej wkracza w dziedzinę polityki; a w miarę tego, jak władza centralna i jej agenci nabywają coraz większej zręczności i doświadczenia, tenże parlament zajmuje się coraz mniej sprawami administracyjnemi.
Obok tego z biegiem czasu władza centralna znajduje coraz to nowe pola działalności, na których trybunały nie mogą z nią współzawodniczyć, dzięki swej ociężałości. Powstają nowe sprawy, dla których sądy nie mają precedensów. Postęp społeczeństwa stwarza nowe potrzeby, a każda z nich staje się nowym źródłem władzy dla rządu, gdyż on jeden jest w stanie im zadośćuczynić.
Zbliżająca się Rewolucya porusza umysły, nasuwa nowe myśli, które tylko rząd może urzeczywistnić. Zanim go obali, rozwija go. Nawet rząd doskonali się na równi ze wszystkiem innem. Daje się to dostrzedz przy studyowaniu archiwów. Kontroler generalny i intendent z roku 1790 niepodobni są do tych samych urzędników z r. 1740; administracya przekształciła się, agenci jej są ci sami, lecz panuje inny duch. Rozszerzywszy się i rozwinąwszy, nabyła większą wiedzę i stała się regularniejszą; ogarnąwszy wszystko, stała się bardziej umiarkowaną i mniej uciska a więcej kieruje.
Pierwsze usiłowania Rewolucyi zburzyły monarchię; została ona odnowiona w roku 1800. W tym czasie i później w zarządzie państwowym przywrócone zostały nie zasady 1789 r., jak to wielokrotnie mówiono, lecz przeciwnie zasady przedrewolucyjne, które od owego czasu zostają w sile.
Jeśli ktoś zapyta, jakim sposobem ta część dawnego ustroju mogła całkowicie przenieść się do nowego społeczeństwa, i tak się w niem utrwalić, odpowiem na to, że centralizacya nie zginęła w Rewolucyi dzięki temu, iż była sama początkiem i znamieniem tej Rewolucyi; dodam jeszcze, że naród burzący arystokracyę, sam dąży do centralizacyi. Wówczas nierównie łatwiej popchnąć go po tej równi pochyłej, niż wstrzymać na niej. Wszystkie formy władzy dążą wówczas naturalnie do jedności i potrzebna jest wielka umiejętność, aby przeszkodzić temu ich się zlaniu.
Tak więc Rewolucya demokratyczna, która zniosła tyle instytucyi dawnego ustroju, miała utrwalić centralizacyę, a centralizacya tak naturalnie znalazła swe miejsce w społeczeństwie stworzonem przez Rewolucyę, że można ją było łatwo wziąć za jej wytwór.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Alexis de Tocqueville i tłumacza: Władysław Mieczysław Kozłowski.