[294]ZJAWISKO
I
Wkoło trumny marmurowej,
Co pokrywa drogie zwłoki,
Stoi orszak pogrzebowy,
W ciszy wielkiej i głębokiej.
Smutne „requiem“ brzmią organy,
Serca wszystkich drżą w pokorze...
Gdzież te czasy, gdy te ściany
Odbijały: „Ciebie Boże!“...
Gdy tu wodze, króle nasi,
Po odbytej bitwie walnej
Nieśli wota... a Prymasi
Hymn „Te Deum“ tryumfalny?
Gdy tu, wieńcząc wielkie dzieło,
Które burzył mnich niecnota,
Z pod Grunwaldu nasz Jagiełło,
Sto chorągwi słał na wota?
[295]
Gdy tu król nasz, Zygmunt Stary,
Jak bywało dzicz przepłoszy,
Z rąk Tarnowskich brał sztandary
I na klęczkach hołd Wołoszy?
Gdzież te czasy dawnej chwały?
Gdzież ta królów dań powszednia?
Gdzież te hymny, co tu brzmiały,
Gdy Jan trzeci wracał z Wiednia?
Wszystko, wszystko pogrzebione!...
Tylko czasem w nocną ciszę,
O trofea, zawieszone
Pod sklepieniem, — wiatr kołysze.
Tylko czasem, gdy zmrok pada,
Jęk w Wawelskiej słychać skale,
I duch jakiś błędny gada,
O minionej przodków chwale!
II
Żałobnego „requiem“ strugi
Gdzieś skonały u ołtarza...
Tylko kolumn szereg długi,
W ciszy sobie je powtarza.
Tylko wiatr je o arkady
I o smukłe trąca wieże,
[296]
Skąd Cherubin smutku blady,
Przed tron Stwórcy je zabierze.
I wraz nawa tej świątnicy
Pęka, jak sklep niebios Boży,
Gdy go mgnienie błyskawicy,
Dla śmiertelnych ócz otworzy.
I przez jasne niebios wrota,
Gdzie duch Pański jeno wchodzi,
Płynie istny potok złota,
Topiąc cały gmach w powodzi.
Już grobowce te ponure
Drżą, od blasków całe lśniące...
Rzędy kolumn pną się w górę,
Niby słupy gorejące...
A u Świętych, tam na boku,
Taką zorzą płonie lice,
Jakby Pan Bóg dał ich oku
Odbić niebios tajemnice...
Z płomiennego morza fali,
Spływa anioł srebrnopióry;
Nad nim zorzy brzask się pali,
Brzask zarania i purpury...
[297]
Niby w locie gwiazda chyża,
Co przez niebios spada tonie,
Tak się on do trumny zbliża
I wyciąga nad nią dłonie.
Głosem, słodszym nad dźwięk lutni,
Co brzmi chwale Boskiej k’woli:
„Pokój — rzecze — wam, o smutni!
„Pokój ludziom dobrej woli!“
A choć cichy głos anioła,
Dziwnej pełen jest słodyczy,
Przecież wszystko tu dokoła,
Drży od grozy tajemniczej.
Wstrząsł się Wawel w swem sklepieniu,
Grób za grobem się rozpada!
I szmer pobiegł w zgromadzeniu:
„Cyt! niech poseł Boski gada!“
III
A niebieski gość skrzydlaty,
Cicho się nad ludem waży...
I złocistym rąbkiem szaty,
Gęste łzy ociera z twarzy.
[298]
I u trumny, co krwią broczy,
Klęka, chyląc kornie czoła:
Aż ukrywszy w dłoniach oczy,
„Polsko biedna!“ w głos zawoła...
„Polsko! dawne cnót siedlisko,
„Podeptana wdzierców nogą,
„Jakżeś ty upadła nisko,
„Że dziś niemasz już nikogo...
„Któż nad grobem twoim stanie?
„Kto uderzy w jęk boleści?
„I opłacze twe skonanie
„I wskrzeszenie twe obwieści?...
„Nikt, nikt z ludzi! Lecz Pan w niebie,
„Spojrzał na cię u podnóża,
„I mnie zesłał tu do ciebie,
„Świadka dziejów twych i stróża!
„Jak przed wieki ja ci niosłem
„Twą koronę z niebios daną,
„Gdy sędziwy Piast, pruł wiosłem
„Pod Kruszwicą, toń goplaną;
„Tak po wiekach znów przychodzę,
„By zapłakać nad twą trumną,
„I żałości puścić wodze,
„I twą przeszłość wskrzesić dumną.
[299]
„Bo na powieść o twym losie,
„Nim Bóg straszny sąd obwoła,
„Niema dźwięków w ludzkim głosie,
„Na to trzeba ust anioła.
„Więc co w Bogu ma początek,
„Niech ku chwale Boskiej gorze...
„Z tem, przeszłości twojej wątek,
„Rozpoczynam w Imię Boże!“