O mój Adamie! głucho na tym świecie,
A jam ku niemu wyciągał ramiona;
Jam nań poglądał, jak matka na dziecię,
Gdy je śród pieszczot przyciska do łona.
Gdy myśl młodzieńcza skrzydła swe rozwinie,
Gdy ptaszek gniazdko rodzinne porzuci,
Ledwie odetchną w lotnej swej dziedzinie,
Już myśl i ptaszek do gniazdka nie wróci.
Bo myśl gdy śmiało leci w złudzeń szlaki,
A ptaszek zwiedza wonne ziemi kwiatki,
Niewiedzą o tem, że ich los jednaki:
Że myśl i ptaszek wpadną w łowców siatki.
Płocho rzuciłem zakres mój rodzinny;
Ludzie daleko, a Pan Bóg wysoko.
O mój Adamie! dziś dla mnie świat inny,
I z innem czuciem pogląda me oko.
Wznoszę się wyżej myślami mojemi,
Nic mnie nie smuci, nic nie uwesela,
To tylko jeszcze wiąże mnie do ziemi,
Że mogę ścisnąć dłonie przyjaciela. 1833 r.