[9]Leconte de Lisle.
Do Erosa.
Ziemia ta płodna – muzyką
Jęków uskarża się dziką,
Że w szale swym wiecznym trwasz –
Erosie, niebios władyko,
Erosie, pogromco nasz!
Po falach burzliwych mórz,
Po śnieżnych wierzchołkach gór,
Po przez doliny kwitnące,
Śród wonnych lilij i róż,
Gdzie nimf rozpląsanych chór
Wesoło igra na łące,
Do wszystkich brzegów i ziem
Dobiegasz ognistym tchem…
I szybkonogie łowczynie,
Gdy pędzą za zwierzem w dół,
[10]
W zielonych lasów gęstwinie
Doganiasz i w sieci strącasz…
I mędrców spokój zamącasz,
Zrywając wieńce z ich czół!
Gdy cicha panuje noc,
Małżonka w swem sercu czystem,
Palona tchem twym ognistym,
Miłości odczuwa moc;
I na swem łożu samotnem,
Ponętnym oddana snom,
Drży pod dotknięciem pieszczotnem,
Marząc, że wchodzisz w jej dom.
Ugodzon pociski twemi,
Nim nadszedł znikomy kres,
Wszelki śmiertelnik na ziemi
Oczy miał mokre od łez,
I patrząc na krwi obfitość,
Z otwartych płynącą ran,
Twą ostrą swawolą gnan
Głośno cię błagał o litość.
Lecz ty nie zrywasz swych sideł,
Ty nigdy nie zwijasz skrzydeł,
Nigdy nie scicha twój szał.
Więc w szczytnej niebios krainie
Drżą nieśmiertelne boginie
Przed mocą promiennych strzał.
[11]
Sen tobą pełny i jaw,
Słucha cię przestwór powietrzny,
I przestrzeń i czas odwieczny
Pilnują wiecznych twych praw.
Śród ziemskich i wodnych dróg
I tam gdzie niebios jest próg
Wszędy pociskiem swym władasz…
I na Olimpie zasiadasz –
Śród Bogów najwyższy Bóg!
Ziemia ta płodna – muzyką
Jęków uskarża się dziką,
Że w szale swym wiecznym trwasz –
Erosie, niebios w ładyko,
Erosie, pogromco nasz!