[324]DO EROSA.
Dziwnie stróny mi się stroją!...
W gaju śpiąc, lirę zwiesiłem,
Ale Eros rączką, swoją
Szelma Eros! z liczkiem miłem,
Po niej brząka akkordami,
A ja za nim piosenkami!
Po drabince strón złoconej
Z tonów w tony – z tonów tony!
Jak jaskółki z gniazd puszczone,
Każda w inną leci stronę…
A czy wiesz ty z myślą płochą
Dzieci, co mi brząkasz w strony,
Wiesz, że w arfie śpią pioruny,
Gdyby arfa spadła na Cię,
Zabiłaby jak robaka!...
A więc powróć od pychy
Do pieszczoty białej Psychy!
Dla mnie arfa nie macochą!...
Odrzekł Eros w majestacie!...
Bom skrzydełka dał jej ptaka
[325]
I w jej tęcz sam chodzę szacie!...
Więc ty – teraz nuć: Erosie,
O piosenki zanuć losie,
O śpiewaku, Niebios ptaku
Dość się tobie we łzach śmiać!...
Zanuć – potem idź już spać!
Niechaj życie cię utuli
U natury – u matuli!...