DO F.
Odpowiedź.


Bracie, mój bracie! my na różném polu,
Tyś sługą bolu, ja znajomy bolu,
I wstyd mi jęknąć, tak go mam pod nogą,
A nie przez dumę ani ufność w siebie,
Ani że mogę uciec się do kogo,
Lecz że mnie widzi jedno oko w niebie,
I że mi siłę da przeciwko światu,
Pan, bez którego nie umierać człeku,
Ni zwiędnąć próżno wiosnowemu kwiatu,
Ni przepaść myśli czystéj w podłym wieku.
Nie — jam odważon na gorycz bezedna,
Na uczuć ludzkich bezbrzeżną pustynię,

Przeto iż czuję: że co w duchu czynię,
Przyjaźń mi istot zaziemskich wyjedna.
I sieję ziarno wolen od obawy,
Czy kruk je schwyci, czy je wicher zwieje,
A mnie co na tem — ja nie szukam sławy,
A z wrogów swoich Pan Bóg się naśmieje.
Szaleją burze... lecz burza to chwila,
Dłużéj pokoju niż nawalnéj burzy,
Choć burze wieją, kwiat liście rozchyla,
Długo szatana, aleć Boga dłużéj!...
Przejdzie to wszystko co w czasie powstało,
I nie zostawi po sobie ni śladu,
Piję więc w ciszy moje krople jadu,
Za zdrowie myśli, co się rodzi biało,
I skrzydła bierze do górnego lotu,
Zdala od zgrai przyległéj do śmieci,
Co utraciła prawo do powrotu,
Pomiędzy wiecznie śmiejące się dzieci.
Zdrowie téj myśli, co wita pokojem,
Zdrowie téj myśli, co idzie przebojem,
Zdrowie téj myśli, co zmniejsza ciężary,
W niemocy świata piję zdrowie wiary.

W ojczyźnie mojéj, ach! i za ojczyzną,
Już ja z niejedną zeszedłem się blizną.
Nie tak to straszne — i jeśli konanie
Nie będzie dla mnie więcéj bolu miało,
W ostatniéj chwili będę wołał: Panie,
Oto przeszedłem przez cały świat cało.








Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teofil Lenartowicz.