[10]Do Vergiliusa (I 3).
Sic te diva potens Cypri...
Niech drogi twojej Cypru pani
I lśniące gwiazdy najtroskliwiej strzegą,
Niech wszystkie wiatry trzymając w przystani
Ten Aiol wyśle, co cię popchnie w biegu.
Statku! Twej pieczy skarb powierzam wielki,
Bo dziś do Grecji mój Vergilius ruszy.
Ty mi go uchroń od przygody wszelkiej,
Bo, gdy on zginie, stracę część mej duszy.
Z kamienia serce i pierś w stal zamkniętą
Miał ten, co morskiej nie bojąc się toni,
W łupinie pierwszy spojrzał na odmęty
Nie drżąc przed wichrem, co z Afryki wionie
I z Aquilonem walczy. Ten się wcale
Ni Hyjad smutnych ni Notosa ryku
Nie lękał nigdy, choć on wzburza fale
I uspokaja na Adrjatyku.
Jakiegoż bał się ten rodzaju śmierci,
Przed którym smoków cielska wciąż pływały,
Gdy drwiąc, że okręt wnet mu głaz przewierci,
Wjeżdżał na akro-keraunijskie skały?
Napróżno widać Bóg oddzielił morze
I ustanowił kres dla stałej ziemi,
Jeżeli przecież żeglarz niecny porze
Wzbronione szlaki okrętami swemi.
Zuchwały człowiek siły swe przecenia,
Podejmie każdą, choć największą zbrodnię.
Z Japetowego złodziej pokolenia
Olympu władcom ogień skradł niegodnie.
[11]
I ludziom w darze złożył. Ale naraz
Słabość i chorób plaga się zaczęła.
Na ziemię z ogniem przybył legion zaraz,
Nieznana wstała Śmierć — i kosić jęła...
W swą sztukę ufny Daidal mistrz się trudził
Skleiwszy skrzydła w przestwór wzbić się niemi,
Choć nie są one przecież darem ludzi.
Herakles wtargnął siłą do podziemi.
Zbyt wielkich trudów niema dla człowieka:
I niebios dal wydaje mu się bliska.
Lecz straszna kara za te zbrodnie czeka,
Bo gniewny Jowisz piorun wzamian ciska.
Daidalos i Ikaros (malowidło pompejańskie).