[193]DO ZŁOTA
(Żartobliwa.)
I.
O Ty! którego nie wiem w jakiem uczcić mianie;
Pierwsza sprężyno świata! wysoka istoto!
Człeka Bożku lub tyranie
O! wszechwładne złoto!
Straszna twa potęga,
Objąwszy czas i ziemię wieczności dosięga!
Okropność krajów, więzień, potrafisz osłodzić,
A najtwardszym opokóm nakazujesz rodzić!.
W każdem zdarzeniu miłem, albo nieszczęsliwém
Do każdego przemawiasz językiem właściwym.
[194]
Marsowa trąba zagrzmiała,
Nieścigłe okiem rozwinęli szyki
Dzielne wojowniki,
Błysnęło Bostwo — wołają, to Chwała!. —
Ona Rycerze do zwycięstwa grzeje;
Już miedź zaczęła śmiercionośne wycie,
Jęczą ranieni, krew się potokami leje
Człek co ma najdroższego tu zostawia — życie;
Lecz kto to Bóstwo zgłębił silniejszém wejrzeniem,
Złoto! tyś grzało męże pod chwały imieniem.
II.
Złoto słodkie twoje brzęki,
Dziewięćdziesięcio letnim zmarszkóm dają wdzięki.
Z lic skromności rumieńce wdzięczne, delikatne,
Jako tęcze na spiałych brzoskwiniach szkarłatne,
[195]
Ty, potrafisz pozdejmować,
I w toniach wieczności schować.
Oto piękność zajaśniała,
Natury urok i chwała;
Ona ją przyoblekła w najmilsze pieszczoty,
Oczy błękitne — włos złoty,
Na twarzy cały blask kwiatów królowej,
W ustach dwa rzędy macicy perłowej,
Człeka roskosz lub nieszczęście.
Idzie skłonność znieśmielona
Błagać o zamęście;
— Odrzucona. —
Słuchaj mię Czasie! wieszcze przeczucia mię wznoszą,
Gdy wdzięki złota obaczy,
Harda piękność zmięknąć raczy,
I pochodnie Hymena zapali z roskoszą.
[196]III.
Złoto! słodka twoja władza,
Lenistwo ocuca,
Posępne smutku czoło wypogadza,
I w usta złości przymilanie rzuca.
S siebieS ciebie bywał krolobójca,
Tyś z Synem różniło Ojca.
Blask twój niezwalczony,
Oczu Temidy przebijał zasłony.
Gdy człek własność ma postradać,
Lub pod miecz prawa przynosi swą głowę,
W ówczas obrońcy ustóm umiesz nadać
Zapał i wymowę.
Ogniem twym dzieci ożywiowione Feba,
Wydawały piosnki tkliwe,
[197]
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
·
|
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
· |
·
|
IV.
O wy! co w silnym zaciekli uporze.,
Nie chcecie wierzyć ile złoto może,
Słuchajcie co Muza powie;
Raz zabrakło Cesarza Światu i Rzymowi.
Jaki zakres godności dla zasług i cnoty!
Próżne nadzieje!. — Oto Pretoryjskie roty,
Stare Cezarów obiegły mieszkanie,
Ich Herold ile głos dosięgnąć zdoła,
W cztery strony woła,
„Berło świata na sprzedanie.“
[198]
Dydijusz cicho w swoim kramie siedział
Gdy się o nowym towarze dowiedział,
Złotko na stoły wyliczył
I rząd świata odziedziczył.
Tak to Bożyszcze przetwarza
Kupca, w wielkiego Cesarza.