Do lilji
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Do lilji |
Pochodzenie | Poezje Kornela Ujejskiego |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1866 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Harfo moja złotostruna!
Czemu jęczysz z pod całuna
Żałobnico ma!
Czy się lękasz by śpiew marny
Nie zwlókł z ciebie twój strój czarny
Gdzie się niża łza?
Dawnom rozbrat wziął z weselem
I nie będę już minstrelem
Póki bólu — tchu,
I nie będę już balladą
Pod arkadą piękność bladą
Kołysać do snu.
Bo i Ona, którą pieśnię,
Lubi patrzyć w świat boleśnie
Lubi czarny strój,
I od woni róż ocieka,
Choć z wieńcami na nią czeka
Cherubinów rój.
Bo i ona od kołyski
Zapamięta mieczów błyski
I bojowy róg,
I nie gardzi pieśnią moją
Choć me pieśni czoła stroją.
W piołun, w cyprys, w głóg.
Pogrzebowa moja płaczko,
Harfo moja! tyś tułaczką
Była długi czas;
Gdyś leciała raz przez sioła,
Jam usłyszał głos anioła,
Co pocieszył nas.
Tyżeś to chciała z błękitu
Rzucić w otchłań łez i zgrzytu
Garść niebieskich snów!
Toż mi teraz w świecie jaśnieje
Z wiecznej mego serca waśni
Czystszym wyszedł znów.
I znów wierzę, i znów pragnę.
Ja, co chęci ani nagnę
Do czczych marzeń jazd,
Teraz skrzydła z kurzu trzepię
I po nieba szukam sklepie
Śladu dawnych gwiazd.
Długo nikt mnie nie rozumiał,
Byłem jak ptak co zaszumiał
Śród powietrznych fal,
I niknąłem ja w przezroczu,
I nie posłał nikt swych oczu
Za mną w przestrzeń — w dal.
I nie pytał nikt: w swym biegu
Do jakiego dąży brzegu
Wędrowny ptak ten,
Czy gdzie zginął śród odmętu,
Czy gdzie na maszcie okrętu
Zadumał się w sen.
I martwiałem żalem zdjęty,
Aż mię zbudził głos twój święty,
Teraz czuję ja,
Że mój brzeg dla wszystkich brzegiem,
Że polecą tam szeregiem,
Gdzie dzwoni pieśń ma.
Że w zwątpienia czarnej chmurze
Roztęczyłem moje piórze
Na przymierza znak,
A nie jeden wzniesie oczy.
By usłyszyć co proroczy
Zaśpiewa mu ptak.
Jakżem dumny! — w mojej dumie
Jak w purpurze chodzę w tłumie;
Lecz u twoich wrót
Cichy jestem i pokorny,
Bom ja żebrak niepozorny
Przed skarbem twych cnót.
Bo łachmanem moim kryję
Nie jedną na piersi zmyję
Pełną jadów dych;
Przed słonecznym twoim blaskiem
Mój blask sztucznym wynalazkiem,
Mój blask tylko — szych!
Ty mi wróżysz sławę wielką — ?
Jabym spłynąć chciał kropelką
W szczęścia twego zdrój,
Bo ja tylko jak przechodzień
Błądzę w niebie, gdzie cię codzień
Wodzi anioł twój.
Zawieszona między rajem
Gdy modląc się za swym krajem
Wydanym na łup,
W niebo stąpasz z swym aniołem,
Tom nie godny zmiatać czołem
Śladów twoich stóp.
Pieśń, co piersi me rozszerza
Mniej jest warta od pacierza
Białej duszy twej.
Mniej od każdej smutnej myśli,
Co się w główce twojej kryśli
Śród przygody złej.
Tyś jak lilja z jasną skronią,
Co pociechy swojej wonią
Tam gdzie ból się gnie;
To do świętej tej prawicy
Naszej matki męczennicy
Jabym włożył cię.
Aniołeczku! liljo biała!
Czegoś tak mi osmutniała,
Od jakiego snu?
O! choć duszą wniebowzięta
Tyś z raju jak my wyklęta
Boś ty Polką tu.
Liljo, liljo! — na dolinie
Gdzie krew nasza strugą płynie
Zeszłaś wiotko ty,
Lecz we smutku tyś się zgięła.
Bo na ciebie krew bryzgnęła,
Krew i sierot łzy.
I krew, co twe łono pali.
Chcesz opłukać we łzy fali,
A więc płacz i cierp!
Czysta zbroja może trwalsza,
Lecz ta świętsza i wspanialsza.
Co ma rdzę i szczerb.
Siostro moja! niech więc razem
Będzie modlitwy wyrazem
Pieśń moja, twój płacz ;
Każdy hymn, co ja wypieśnię
Na różańcu ty boleśnie
Łzą jak perłą znacz.
A gdy takie modły nasze
Jak ofiarną złożym czaszę
Jehowie u nóg,
O! to może na swe łono
Swą prawicą wytężoną.
Podejmie ją Bóg,
Siostro moja, cud się jawi,
Mam widzenie, co nas zbawi
Nie płacz dziecię... cyt!
Patrz na niebo! z krwi powodzi
Jakiż to blask tam wychodzi..?
Hosanna! — to świt!!