Dobre urodzenie
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dobre urodzenie |
Pochodzenie | Śpiąca załoga |
Wydawca | J. Mortkowicz |
Data wyd. | 1933 |
Druk | Drukarnia Naukowa T-wa Wydawniczego |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
DOBRE URODZENIE
Mam przyjść na świat.
Ale strach mnie zbiera.
Trwałem dotąd w pustym kręgu zera,
W zachwyceniu wieczyście jednakiem...
Dziś, gdy koniec zaświatowych feryj,
Gdy nałożyć mam brzemię materji,
Chcę najlżejszem je wybrać:
Być ptakiem.
Przez puszystych rodziców dziobany,
W ciepłem gnieździe karmiony, kochany,
Nie zatęsknię za inną kołyską...
Tylko nie chcę być dzieckiem słowiczem!
Śpiew słowika —
Nieziemskie słodycze,
Ale gniazdo wije on za nisko.
A wróg krąży:
Kocur czarnolicy.
Jasne oczy z przecinkiem źrenicy
Pod pachnącem błyszczą kwiatogronem...
Lecz słowiczem raczej niż człowieczem!
Smutny człowiek w grozie żyje wiecznej!
Weź naturo mnie przed nim w obronę.
Wkoło domu ludzkiego,
W ciemności,
Błądzą widma potęgi i złości,
Trupie zęby szczerzące
I krwawe.
Ojciec, matka, zgnębieni niedolą,
Nie obronią! Dopuszczą!
— Pozwolą!
Sami straszną ułatwią rozprawę.
Ojciec, matka! Nieczujni i słabi!
Jedno strzygę w drzwi otwarte wabi,
Drugie miecz jej podziwia
Srebrzysty.
Więc ja, gwiazda
Spadająca w życie,
Chcę się wstrzymać, pozostać w błękicie,
Na uboczu wśród ptaków i liści...