Donkiszot żydowski/Wstęp
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Donkiszot żydowski |
Podtytuł | Szkic z literatury żargonowej żydowskiej |
Wydawca | nakładem rodziny |
Data wyd. | 1899 |
Druk | Towarzystwo Komandytowe St. J. Zaleski & Co. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Praca niniejsza wymaga kilku słów objaśnienia, które właśnie mam zamiar podać, w sposób najtreściwszy.
Żydzi są w tem szczęśliwszem od wielu narodów, położeniu, że u nich każdy człowiek, biedny czy bogaty, wyrobnik, czy też krociami obracający kupiec, musi umieć czytać. Tradycya, obyczaje, obowiązki religijne wreszcie, wymagają od nich umiejętności czytania, a w sferze konserwatywnej „uczoność“ i „biegłość w piśmie“ uważane są za najcenniejszy przymiot człowieka.
Nieraz zastanawiałem się nad tem, co nasi, polscy żydzi czytają? co się znajduje w tym stosie ksiąg, jaki u każdego z nich znaleźć można? Czy są to tylko księgi święte i Talmud? czyli też i dzieła innej, świeckiej treści? Dziś mam już na to pytanie odpowiedź.
Żydzi posiadają dwie literatury i dwa odrębne, zupełnie niepodobne do siebie, języki. Pierwsza literatura to hebrajska — druga żargonowa. Myli się ten, kto język hebrajski do umarłych zalicza, żyje on i rozwija się ciągle. Pięcioksiąg Mojżesza, księgi Starego Testamentu wogóle, Talmud, prace uczonych żydów średniowiecznych, olbrzymia literatura rabiniczna, wreszcie przekłady znakomitych dzieł spółczesnych z dziedziny nauk ścisłych — oraz poezya — świadczą, że język ten, od czasów przedmojżeszowych jeszcze aż do dni naszych, ciągle jest na usługach myśli i ducha ludzkiego. Hebrajska jednak literatura, jest literaturą wyższą, dostępną tylko dla ludzi więcej wykształconych, władających „mową świętą“ jak ją żydzi zowią, językiem pięcioksięgu i proroków.
Massa hebrajskiego języka nie zna, i dla niej też istnieje inne piśmiennictwo, to jest literatura żargonu. Jestto w ścisłem znaczeniu tego wyrazu literatura ludowa.
Do niezbyt dawnych jeszcze czasów, książki żargonowe miały charakter wyłącznie religijny. Drukowano w nich modlitwy dla kobiet, przekłady częściej w praktyce stosowanych przepisów Talmudu i wogóle to tylko, co z wyznaniem, formami i obrzędami religijnemi miało jakiś związek. Dopiero przed laty czterdziestoma mniej więcej, światlejsi żydzi, pragnąc wprowadzić pierwiastki cywilizacyjne do życia zacofanych swych braci — zaczęli pisać w żargonie i stworzyli literaturę dość już obszerną, literaturę, w której można znaleźć prace istotnie godne uwagi. Postanowiłem już oddawna zapoznać się z tem mianowicie piśmiennictwem, co mi się do pewnego stopnia udało — i oto właśnie przedstawiam czytelnikom pierwsze owoce pracy na tem polu.
Książki żargonowe drukowane są literami hebrajskiemi, w języku, który jest zaprawdę osobliwą lingwistyczną miksturą. Bez ustalonych form, bez gramatyki i składni prawidłowej, z tysiącami najrozmaitszych naleciałości, jest on tak dalece dowolnym, że każdy autor prawie inaczej go używa.
Zkąd się wziął ten „język“ osobliwszy, nie tu miejsce rozbierać szczegółowo. Żydzi, przywędrowawszy do nas przed ośmioma wiekami z Niemiec, przynieśli z sobą i mowę niemiecką, która już była widać domowym ich językiem. Samo ich życie, skrępowane, ograniczone na każdym niemal kroku różnemi przepisami religijnemi, dorzuciło do niemczyzny wiele wyrazów hebrajskich i wogóle oryentalnych, w które obfituje Talmud, a nareszcie, stosunki z rdzenną ludnością krajową, stały się powodem, że do żargonu weszły wyrazy czysto słowiańskiego pochodzenia.
Można sobie wyobrazić zatem, jaki dziwoląg językowy wytworzyć się musiał w takich okolicznościach!
Pewna partya żydów postępowych walczy przeciwko żargonowi, usiłuje go wytępić i skłonić żydów do używania mowy krajowej, inna zaś chce właśnie, przez rozpowszechnianie książek w żargonie — cywilizować massę. Wytępić żargon, myśl piękna; lecz łatwiej ją wypowiedzieć aniżeli wykonać, gdyż bądź co bądź, żargon jest językiem żyjącym i używanym przez setki tysięcy ludzi, i wiele zapewne wody upłynie zanim go żydzi porzucą.
Literatura żargonowa, o tyle o ile krzewi dobre zasady i uczciwe myśli, ma racyę bytu — i prędzej osiągnie cel zamierzony, aniżeli najpiękniejsze książki i broszury polskie, których żyd-konserwatysta nie bierze do ręki. Wychodząc z tego stanowiska nie godzi się potępiać autorów piszących w żargonie, gdyż kierują nimi dobre pobudki.
Autorowie żargonowi rekrutują się przeważnie z pośród żydów litewskich, książki zaś drukowane w tym idyomie wychodzą głównie w Wilnie, Petersburgu, Berdyczowie, Odessie, w niektórych miastach galicyjskich i potrosze w Warszawie. Na ilość jest ich wiele, co do jakości zaś, to jest wartości ich wewnętrznej, dużo można powiedzieć. Niektóre z nich pisane są przez ludzi obdarzonych rzeczywistym talentem, obserwatorów doskonałych, znających życie żydowskie gruntownie i myślących głęboko. Odznaczają się one satyrą ostrą, zjadliwą, gryzącą, satyrą czysto żydowską.
Nie chcąc przeciążać zbytecznie tego i tak już przydługiego wstępu, objaśnić muszę jeszcze powód, który mnie skłonił do zaznajomienia się z tą literaturą.
Przedewszystkiem, szło mi o bliższe poznanie żydów, ich życia religijnego, domowego, sposobu wychowania i kształcenia dzieci — ich przesądów i zabobonów. Mieszkając na jednej ziemi, powinniśmy znać się bliżej koniecznie — a czyż się znamy? Bynajmniej. Społeczeństwo nasze zna faktora, kupca, rzemieślnika, lichwiarza — ale żyda nie zna. Nie zna go takim, jakim on jest w domu, w szkole, w towarzystwie swych współbraci, w bóżnicy. Żyd z chrześcijaninem spotyka się na targu, w kramie swoim, i tam tylko wogóle, gdzie idzie o jakiś interes. Interes się kończy i żyd znika w swojem domowem zaciszu, które od chrześciańskiego społeczeństwa oddziela mur chiński, wznoszony przez wieki. Religia, język, przesądy oddzieliły od siebie te dwie warstwy ludności, a oddzieliły w ten sposób, że z poza owego muru żyd doskonale widzi chrześcianina, zna na wskróś jego życie domowe, jego słabości i wady, a sam zupełnie jest przez swego sąsiada nieznany.
Otóż znajomość literatury żydowskiej, która w wielu razach, z fotograficzną dokładnością maluje domowe życie izraelitów, ich zalety i wady, występki i cnoty, uchylić może do pewnego stopnia zasłonę — i dać poznać nie kupca, nie handlarza, nie faktora, lecz... żyda. Wiadoma to rzecz, że pomiędzy chrześciańską a żydowską ludnością kraju nie ma wielkiej sympatyi, że jak z jednej, tak i z drugiej strony są nieporozumienia, są wzajemne pretensye i niechęci — poznajmy się więc bliżej, a może łatwiej przyjdziemy do ładu i harmonii, tak pożądanej dla dobra ogólnego.
Książki żydowskie drukowane są u nas, czytane przez ludzi, z którymi łączą nas ciągłe i nieustanne stosunki — a jednak my tych książek zupełnie nie znamy... Nasza sfera inteligentna więcej ma wyobrażenia o literaturze hiszpańskiej, a nawet i chińskiej, aniżeli o tem co czytają żydzi, obok nas, na jednej ziemi, mieszkający. Ztąd też i piśmiennictwo ich wolne jest od wszelkiej krytyki i nie liczy się zupełnie z opinią chrześciańskiej ludności. To był drugi wzgląd, który mnie skłonił do studyowania żargonu.
Zdaje mi się, że w tych kilku słowach wyjaśniłem dostatecznie cel niniejszej pracy. Z dalszego jej ciągu przekona się czytelnik, że literatura żydowska wprowadza nas w świat nowy, zupełnie nam nieznany (pomimo tak blizkiego sąsiedztwa), że ona ukaże nam żydów i życie ich domowe w całej prawdzie, że wiele mylnych mniemań obali, a natomiast, odsłoni wiele stron dotychczas dla nas niepochwytnych.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |