Dziś nad ranem poczciwy Gierda umarł. Godzina szósta właśnie wybiła i na »Anioł Pański« dzwonili, kiedy wydał ostatnie tchnienie. Wieczne odpoczywanie dobremu człowiekowi!... bo dobry był, bardzo dobry i zacne musiało bić serce w tym biednym samotniku, odsuniętym od świata i ludzi. Wczoraj przerwał mi pisanie chłopak od szewca, który mieszka w podwórzu, obok Gierdy; przysłała go Banasiowa, abym przyszedł natychmiast, bo się staremu [154]pogorszyło. Sama odejść się bała, aby nie skończył w jej nieobecności. Rzuciłem wszystko i poszedłem: całą noc przy nim spędziłem. Umarł na moich rękach... Niech się trochę uspokoję i wypocznę, to sobie te ostatnie chwile jego spiszę, nie tyle dla siebie, ile dla Józia Szlarkiewicza, który powinien je znać i pamiętać do końca życia o swoim dobrodzieju...