W przyjaźni żyły dwa Koguty młode: Zjawia się Kwoczka i przerywa zgodę. Idą rywale na śmiertelne boje: Miłości! zgubiłaś Troję.
Walczą Koguty dziobem, ostrogami bodą,
Płynie krew, pierze chmurą z wiatrami ulata;
Wreszcie walka ucichła, i Kurka czubata Była zwycięzcy nagrodą.
Zwalczony współzawodnik zemknął do kurnika:
Tam płakał nad swą hańbą, nad straconą sławą,
Z zawiścią na szczęsnego patrząc przeciwnika,
Co wśród kur po dziedzińcu uwijał się żwawo, Dumny tryumfem, nos w górę zadzierał I zewsząd hołdy odbierał. Ten widok dręczył słabszego rycerza: Ostrzy dziób, pióra najeża, I postać biorąc marsową Chce walkę podjąć na nowo.
Obyło się bez bitwy; pychą uniesiony Kogut zwycięzca, w zapale Na dach wyskoczył, trąbiąc na wsze strony O swojej chwale. Głos jego zwabia Jastrzębia: Żegnaj, miłości i sławo! Już zbójca szpony zagłębia, Już toczy posokę krwawą; Padł Kogut, zwycięztwem butny. A w chwilę potem (o losie okrutny!)
Widząc, że gorzko płacze nad małżonka stratą,
Jego rywal pocieszył Kureczkę czubatą.
Kto swojem szczęściem zanadto się chlubi, Tego nakoniec pycha często gubi. Mądry wódz, zawsze po bitwie wygranej Lęka się losu odmiany.