[6]DWIE RACJE.
„Historja winna być mistrzynią życia“ —
Taki jest wielu ulubiony konik...
Więc wydobywszy z przeszłości ukrycia,
Tu pewenpewien fakcik zacytuję z kronik;
Będzie wskazówką on antysemicie,
Jak swe idee trzeba wcielać w życie!..
Król Adrjan Rzymski w południowej dobie
Po rannych trudach używał wywczasu;
I z zamkowego poglądał tarasu,
Dumając sobie,
Jak dzielnie Daków zbił lud niespokojny,
Jak szczęśnie toczył z Sarmatami wojny,
Jak świetnie z Gallem legiony się starły,
Jak z granic państwa Alanów wyparły...
Jedna myśl tylko życie mu ohydzi:
Przeklęci żydzi!
Oni urągać śmią mocy Cezara,
Poglądać z gniewem, pogardą i żalem
I krzyczeć: „Wara!“
Kiedy na gruzach miasta Jeruzalem
Kolonja rzymska rozkwitać poczyna:
Aelia Capitolina...
Już orły Rzymskie zgiotłyzgniotły Barkoheba!
Oni ufają jeszcze w pułki z nieba!
I jeszcze srożą się w bezsilnym gniewie!
I jeszcze tleje powstania zarzewie!“
Wtem Cezar dostrzegł ze stopni tarasu
Jakiegoś człowieka,
Co z poblizkiego palmowego lasu
Szedł chyłkiem, cicho — a snadź szedł zdaleka,
Bo mu na szatach osiadła kurzawa;
Twarz śniada, oczy smętne, a postawa —
Korna i zgięta; po niepewnym chodzie
[7]
Znać, że w królewskim zabłądził ogrodzie
I szuka wyjścia...
Wtem rozgrzmiała cisza:
„Na Jowisza! —
Wrzasnął Adryjan: „To żyd! — Pójdź tu, żydzie!“
Tamten usłyszał — zbladł — powoli idzie,
A kiedy stanął przed groźnym Cezarem,
Schyla się całym ciała ciężarem...
„Ty śmiesz się kłaniać Nam? — Cezar zawoła —
„Cóż bezczelności takiej zrównać zdoła?!
„Ileż jest pychy w mniemanej pokorze!
„Czy żyd ma oczy? Światło widzieć może?!
„Kłaniasz się! — zatem ty widzisz Cezara!
„Tak wielkie bóstwo tobie widzieć wara!
„Ażeby skarać tak bezczelne oczy,
„Głowa twa, śmiałku, z karku się potoczy!..“
Rzekł, skinął ręką — biegnie straż zamkowa...
Pod mieczem spada krwawa żyda głowa!..
Przeszło dni kilka... Na leśnej polance
Adrjan po łowach oddał się hulance...
Błyszczy na uczcie Cezara oblicze...
Potrawa szybko idzie po potrawie:
Przynosi służba języki słowicze,
Smaczne mureny i pieczone pawie,
Granatów Azyi owoc wyszukany
I Kartagińskie jabłka i banany;
Wszystko, co dziwi rzadkością niezmierną..
I złotą strugą leje się Falerno!..
Wesoło Cezar od stołu powstaje...
Wtem — ogień gniewu strzela mu z pod powiek...
Nie! Cezarowi chyba się wydaje!
Przed chwilą zblizka przeszedł jakiś człowiek,
Spojrzał, Cezara zoczył,
Szybko w gęstwinę uskoczył:
Odchodząc — przed stopiem tronu
Nie wybił zwykłego pokłonu!
Nie ujdzie kary niesłychana zbrodnia:
„Dogonić! zaraz wrócić tu przechodnia!“
Spełniono w moment ten rozkaz Cezara...
Idzie związana jakaś ludzka mara...
Starzec... Twarz śniada, w zmarszczki poorana...
Na ustach widać jakieś strachu drgania...
Drży... Trzęsą się kolana...
Stanął przed tronem... Znowu się nie kłania!
Żyd!.. Poznał Adrjan i woła:
„Kto uwierzyć zdoła
Takiej ohydzie?!
„Ty śmiesz się nie kłaniać! — ty — żydzie!
„Ty wiesz, że dzierżę moc nad całym światem,
[8]
„Widzisz światło, bijące od mojej korony;
„Przed moim Majestatem
„Wszystkie ludy się korzą i biją pokłony...
„I po świątyniach do mnie wznoszą modły!
„A nie widzi mnie jeden żyd podły!
„Ażeby skarać tak bezczelne oczy,
„Głowa twa, śmiałku, z karku się potoczy!“
Rzekł, skinął ręką — już miecze gotowe,
Już wzniósł się jeden, starzec karku nagnął,
Otworzył usta... coś powiedzieć pragnął...
Nie zdążył...
Scięto mu głowę...
Milczenie... Tylko coś naczelnik straży
Przygryza wargi, a w myślach coś waży..
Waha się... nie śmie przemówić odrazu...
Nareszcie rzecze: „O wielki Cezarze!
Wszakże ten człowiek teraz uległ karze
Za to, że twego usłuchał rozkazu!“
A Adrjan powie:
— „Milcz! jakoś pstro masz w głowie.
„Ty chciałbyś uczyć bogów,
„Jak mają niszczyć wrogów?!“
Zawstydził się strażnik, zrozumiał swój błąd...
A morał ztąd?
We wszystkiem słuchaj powag,
Przeczyć im jest bezwstydem...
Żyd zrobił tak, czy owak
Był winien, bo był — żydem!