Dzień Mickiewiczowski

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Konopnicka
Tytuł Dzień Mickiewiczowski
Pochodzenie Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom VIII
Redaktor Jan Czubek
Wydawca Gebethner i Wolf
Data wyd. 1915
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Źródło Skany na Commons
Indeks stron
IV. DZIEŃ MICKIEWICZOWSKI.


Ludowi polskiemu.

A czy wiecie, bracia moi,
Wy, w sukmanie i w kapocie,
Czemu tu się dziś lud roi,
Czemu tu dziś ciągną krocie?

A czy wiecie, bracia moi,
Co za wielki grób tu stoi?
Jaka to jest ta mogiła,
Co nam dzisiaj się wróciła?

— Pieśniarz to jest, nad narodem
Co tak puścił pieśni swoje,
Że płynęły mlekiem, miodem,
Jako życia zdroje.

Pieśniarz to jest tego nieba,
Gdzie skowronek szary śpiewa,
Tego pola, tego chleba,
Co je w plon odziewa.

Pieśniarz to jest, co swe życie
W smutkach strawił na obczyźnie,
Co gorące serca bicie
Oddał swej ojczyźnie.


Pieśniarz to jest nad pieśniarze,
Co z tej ziemi świętość zrobił,
A jej pola, jak ołtarze,
Kwieciem przyozdobił.

Pieśniarz to jest, przyjaciele!
Kochał wiele, cierpiał wiele,
A za całą chciał pociechę
Zajść pod waszą strzechę.

A nie innej chciał radości,
Tylko do was przybyć w gości,
Tylko pieśnią was weselić,
A duszą podzielić.

Otwórzcież mu wasze wrota!
Niech jak zorza wejdzie złota
Między waszych domostw ściany,
Sercem powitany.

Otwórzcież mu wasze progi,
Boć on z ciężkiej wraca drogi
I po trudach, po żałości
Tu chce złożyć kości.

Otwórzcież mu wasze sioła!
Niech go ojcem lud obwoła,
Niech duch jego się rozświeci
Nad głowami dzieci!

Bo pieśń nie jest marną rzeczą...
Ona świętym krzykiem duszy...
Ona piersią tą człowieczą,
Jako grzmot, poruszy!

Po wiosennym w polu grzmocie
Łan, jak zajrzeć, stoi w złocie,

A jak trzcina rosną kłosy
Pod perłami rosy...

Tak ci serce ludzkie w pieśni
Orzeźwieje a ożyje...
Zbędzie starej swojej pleśni
I znów górnie bije!

Bo jest wielką rzeczą — słowo!
Bóg niem stworzył świat z niczego
A mąż boży dziś na nowo
Stwarza ducha twego.

Gdzie jest słowo, tam jest siła,
A gdzie duch jest, tam i mowa...
Choćby ziemia chorą była,
Zdrowia jej dochowa!

Ono nie jest marnem echem,
Co rozebrzmi łzami, śmiechem...
Ale jest, jak chrzestne znamię:
Biada, kto je złamie!

Nasza mowa, piękna mowa!
W niej praojce czcili Boga...
W niej się dusza narodowa
Chroni, kiedy trwoga.

Nasza mowa, piękna mowa!
Matka szepce w niej pacierze...
Kto ją w sercu, w ustach chowa,
Z braćmi ma przymierze!

I choćby też gdzie za światem
Zeszli się między obcemi,
W słowie brat się pozna z bratem,
W mowie swojej ziemi!
............

A czy wiecie, bracia moi,
Co za wielki grób tu stoi?
Jaka to jest ta mogiła,
Co z tułactwa nam wróciła?

— Arka to jest narodowa,
Co się w niej nadzieja chowa!
Arka to jest i skarbnica,
A w niej jutra tajemnica!

Bo nie tylko był pieśniarzem
Ten, którego czcimy ducha,
Lecz prorokiem przed ołtarzem,
Gdzie Bóg płaczu ludów słucha.

Co powiedział, to się stało,
Albo jeszcze nam się stanie...
...Ziemia polska, jak to ciało,
Z grobu zmartwychwstanie.

Jako Łazarz w swej mogile
Obudził się na głos Pana,
Tak się dźwignie w ducha sile
Polska pobratana!

Co powiedział, to się iści,
Albo jeszcze ziścić może...
I nie będzie nienawiści
Ni w chacie, ni w dworze.

Tyko jedna siła żywa,
Siła ręki, siła ducha,
Która wspólnie więzy zrywa
Wspólnego łańcucha!

Tylko jedno pożądanie,
Wspólnej pracy i wolności...

— Co powiedział, to się stanie,
Błyśnie dzień jedności!

I otworzą się mogiły
I doczeka Polska cudu;
I zbudzą się ludu siły,
Zbudzi dusza ludu!




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.