Dziennik Serafiny/Dnia 15. Listopada
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik Serafiny |
Rozdział | Dnia 15. Listopada |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1876 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Ojca przyjechawszy nie zastałam w domu, miałam więc czas wypocząć... Wrócił o północy i dowiedziawszy się o mnie, chociaż Julka mu oznajmiła, że jestem w łóżku, wprosił się choć na chwilę.
— Cóż przywozisz! zapytał — co mówi Matka, Ciotka?
— Nic nie mówią, bo nie znają Barona, a obie nie są w żadnem razie za małżeństwem...
— Tegom się spodziewał, są kobiety, do niego nie stworzone.
— Ja także, wielkiego ku niemu powołania nie czuję — odpowiedziałam...
Ojciec wstał widocznie rozjątrzony.
— Więc cóż za przyszłość — odparł — rodzice starzy umierają, zostać się samej, bez rodziny... i paść ofiarą rezydentów i intrygantów lub... nadwornego kapelana...
— Ale cóż ręczy, że pan Baron i Koniuszy Molaczek, nie jest także... intrygantem, odpowiedziałam. Nikt go nie zna, o przeszłości jego nikt nic nie wie...
Załamał ręce Ojciec. Cóż znowu! zakrzyknął. O przeszłości jego świadczy to, do czego doszedł! Nie potrzebuje lepszego zalecenia nad swoje dzisiejsze stanowisko... Lada komu nie dają się urzęda i dostojności...
— Różnie o tem mówią...
— Słuchajże i nie przerywaj — rzekł w ostatku. Znać że Baron, człowiek delikatny i przewidujący... uczuł sam, iż mu jeszcze do ciebie potrzeba rekomendacji i poparcia. Wielki Ochmistrz dworu, Hrabia... osoba znana w całem państwie... znakomita, przybył tu w dziewosłęby... On za niego ręczy i służy mu za swata. Czegoż już można więcej żądać?
Tem dokończywszy Ojciec widząc mnie znużoną i senną, dał dobranoc, resztę sprawy odkładając do jutra.