Dziennik Serafiny/Dnia 26. Października
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik Serafiny |
Rozdział | Dnia 26. Października |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1876 |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Kilka tych dni spędziłam w niepokoju, nie dano mi znać. Point des nouvelles, bonnes nouvelles, powiada przysłowie, a stało się wcale inaczej. Ojciec wrócił dziś — i nie przyszedł zaraz do mnie. Sama pobiegłam do niego. Wujaszek lepiej?
— Gdzie tam, rzekł, przyjechałem, gdy już nie było nadziei żadnej.
Umarł dziwak!
Łzy mi się potoczyły z oczów... Nie śmiałam pytać więcej, ale Ojciec dodał wzdychając. Zrobił jakiś testament, który w sądzie jest deponowany... Nie wiem, co tam w nim być może, ale wieści chodzą, że legata porobił, dla rodziny ubogiej, na zakłady dobroczynne itp. Zawsze miał bzika.
Wszakże ci obiecywał, że ma uczynić po sobie jedyną sukcesorką...
— Mówił mi to nieraz...
— W ostatnich czasach, skwaśniał do reszty, ale zobaczemy... Dadzą nam wiedzieć o rozporządzeniu... a ja też na pogrzeb, który dla ubogiej rodziny odłożono, aby miała się czas zebrać... — pojadę.
— Mnie by też wypadało...
— Niepodobieństwo, rzekł Ojciec, pora okropna.. niewygodny dom, niema ani co jeść, ani się gdzie przespać...
Biedny Wuj... Ciekawa też jestem... jak i czy o mnie pamiętał. Majątek mi nie jest bardzo potrzebny, ale gdybym coś więcej miała, nad tę pensję dożywotnią, czułabym się swobodniejszą. Ojciec się niewiele spodziewa. Jak tylko legata są, pewnie nam nie wiele się z tego okroi...