Dziwadła/Słówko Autora
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziwadła |
Część | Tom I |
Wydawca | Gubrynowicz i Schmidt; Michał Glücksberg |
Data wyd. | 1872 |
Druk | Kornel Piller |
Miejsce wyd. | Lwów; Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Powieść ta napisana była niemal do połowy drugiego tomu w roku 1848, i zupełnie porzucona na czas jakiś, a możebyśmy jej nie dokończyli wcale, jak wiele innych, gdyby nie pilna naówczas potrzeba zasilenia „Tygodnika Petersburgskiego“, który straciwszy głównych swoich kolaboratorów, udał się za pośrednictwem ś. p. metropolity Hołowińskiego, żądając czegoś dłuższego dla zapełnienia próżni, jeszcze naówczas zbyt widocznej, dziś już niczem nie zajętej. Posłuszni żądaniu dostojnego zmarłego, którego los pisma obchodził, oddaliśmy zaraz „Dziwadła“, skończywszy je, do „Tygodnika“, który tom I-szy i część II-go tylko podobno wydrukował, a całość później odstąpił księgarzowi Wolffowi, i ten w lat kilka dopiero, bo w roku 1853, wydał „Dziwadła“.
Gdy nam je dziś przejrzeć i poprawić przyszło, małośmy znaleźli do zmiany, a przebierać głównej myśli i postaci w nowy sposób nie chcieliśmy umyślnie, pozostawiając pierwotne choć ułomne. Musiały one być takiemi tam, gdzie szło o ideały, któreby nie były niepoścignionemi mrzonkami, ale żywemi i możliwemi postaciami naszego świata. Zapewne i pod tym względem wiele im zarzucić można, aleśmy ani pana Graby, którego charakter wywołał zarzuty, ani Ireny inaczej dziś przedstawiać nie chcieli.
Na ideały wiele im braknie: ujdą na dziwadła... Zresztą nowe pojęcie ich, nowąby cale stworzyło powieść i pociągnęłoby za sobą zmiany całej budowy: czy na lepsze? to przewidzieć trudno.
Z pokorą więc tak stajemy dziś przed czytającymi, jakeśmy im się dali poznać wprzódy, nie ufając siłom i nie wierząc w późną poprawę.
Powieść ta pomimo żwawych krytyk, większe może miała powodzenie nad inne, lepiej przyjętą została, niżeliśmy się spodziewali; przypisujemy to nie wartości jej, ale pragnieniom i dążności, jakie myśl główna obudziła. W Grabie chciano widzieć wzór człowieka, jakich potrzebujemy, i on wskazany został instynktem czytelników za bohatera powieści, choć inne figury główniejszą w niej grają rolę. Nie bez słuszności zarzucano Irenie: trochę męskości zbytecznej, trochę lwiego charakteru, który jednak po rozmyśle musimy jej zostawić... Nie jest to ideał nasz, ale istota żywa i podległa słabości wieku i czasu, jak wszyscy: bez tego byłaby zimną i powszednią. O wartości artystycznej tego obrazku nie nam sądzić przystało: wiemy, żeśmy go pisali z uczuciem, żeśmy te postacie ukochali serdecznie i przywykliśmy do nich jak do znajomych, a cała ta powiastka zdała się nam jakby odeśnioną z przeszłości, jakby rzeczywistością zamgloną.
Żytomierz, dnia 16. czerwca 1856 r.
Drezno, 1871 r.