Encyklopedja Kościelna/Antytrynitarjusze
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom I) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Antytrynitarjusze, heretycy, odrzucający dogmat Trójcy św., w jedności Bóstwa i utrzymujący, że w Bogu jest tylko jedna osoba. Do nich należeli w drugiej półowie II w. i w III w. po Chr. unitarjusze, nazwani od czasów Tertuljana monarchjanami, dla tego, że zarzucając katolikom wielobóstwo, sami się uznawali za monoteistów, mówiąc: monarchiam tenemus, uznajemy jednę najwyższą władzę, wyznajemy monoteizm (Tertul., Adv. Praxeam. c. 3). Następnie, zaliczają się tu występujący, jednocześnie z reformatorami XVI w., przeciwnicy dogmatu Trójcy św. — Przeciw politeizmowi pogan, bronili chrześcjanie wraz z żydami jedności Boga; ale dogmat ten, przez objawienie w Jezusie Chrystusie, wyświecił się bliżej i pełniej. Nowe Objawienie dało chrześcjanom, tak czynem jak i słowem, poznać w J. Chrystusie Osobę Boską, zarówno jak Ojciec odwieczną, jakkolwiek od niego różną; tegoż samego o Duchu św. uczyły wyrzeczenia Jezusa. Tak więc, w wierze chrześcjańskiej, dwa są pojęcia różne w jedném w pojęciu Bóstwa, mianowicie: jedność Istoty, a troistość Osób. — Gdy tedy bronić przyszło tego dogmatu przeciw heretykom i nieprzyjaciołom chrystjanizmu, następowało coraz wyraźniejsze określenie objawionej w tym punkcie wiary. Ale dogmat Trójcy św., jak wszystkie objawione prawdy wiary, jest tajemnicą, przewyższającą siłę rozumu ludzkiego. I dla tego, jeżeli rozum chce go pojąć, zmieni niezawodnie jego znaczenie; historja stwierdza prawdę tego zdania. Wszyscy antytrynitarjusze wychodzą z przypuszczenia, że rozróżnienie trzech osób w Bóstwie, znosi jedność Bóstwa i jest jej wręcz przeciwną: dla tego obstają za monoteizmem żydowskim. Tym sposobem jednak stają w sprzeczności z zasadniczym dogmatem chrześcjańskim, a mianowicie, że Chrystus jest Osobą Boską. Wysilali się tedy na objaśnienie koniecznego a trudnego dla nich pytania, co w Jezusie było Boskiego i nadludzkiego? W ogóle, dwie na to dawali odpowiedzi: jedna z nich mówi, że nadludzka, Boska część w Jezusie, nie różni się bynajmniej osobowo od jednej, jedynej Osoby Boskiej (antytrynitarze, unitarjusze, monarchjanie), druga zaś twierdzi, że ta część nadludzka osobowo rożni się od Osoby Boskiej, ale przytém jest od tej Osoby, co do istoty swojej niższą (arjanie). Takie pojęcie Bóstwa Chrystusowego stosować się musiało, w obu odpowiedziach, i do Ducha św. Pierwsza odpowiedź heretycka, jaka w tym artykule szczególniej nas obchodzi, dawała się jeszcze na różny sposób modyfikować, a mianowicie, można tu było twierdzić: 1) że owa boska część w Jezusie, jego Bóstwo, jest czysto nieosobową siłą, wychodzącą z Boga, a Osoba Jezusa jest ludzką; albo też, 2) że Bóstwo w Jezusie jest Osobą Boską, jest Ojcem; albo też wreszcie, łącząc niejako oba poprzednie zdania, 3) że Bóstwo w Jezusie, jest osobowém objawieniem jednego Boga, który poprzednio objawiał się jako Ojciec, a później znowu jako Duch św. Ta trzecia forma monarchjanizmu, która, pomijając już pierwszego jej zwiastuna, Pawła z Samosaty, pojawiła się historycznie ostatnia, stanowi właśnie naukę, nazywaną zwykle antytrynitaryzmem. Podług tej nauki, Trójca Boża polega nie na wewnętrznej troistości Osób, ale tylko na zewnętrzném objawieniu jednej i tej samej Osoby Bożej. Herezja ta z dwóch płynęła źródeł: najprzód z racjonalizmu, dla którego Bóstwo Chrystusa, tak jak troistość Osób w Bogu, były zawsze zgorszeniem; powtóre, z fałszywego mystycyzmu, który, skłaniając się ku panteizmowi, nie może inaczej pojmować Istoty Boskiej, jak tylko jako jedność w sobie nierozróżnioną. Racjonalizm też i fałszywy mystycyzm napotykamy u antytrynitarjuszów, tak dawniejszych jak późniejszych. Odpowiednio do trojakiej modyfikacji pojęcia Bóstwa Chrystusowego w nauce antytrynitarjuszów, trzy są klassy antytrynitarjuszów w historji. Pierwsza, albo zaprzecza w J. Chrystusie Bóstwa, albo uważa jego Bóstwo tylko za szczególny, wyższy na niego wpływ Bóstwa. W tej nauce Logos (Słowo), czyli druga Osoba Boska, jest tylko siłą nieosobową. Do tej klasy należą już ebjonici (ob.). Dalej, Teodot starszy czyli garbarz, który, zaparcie się swoje Chrystusa uniewinniał tém, że zapierał się tylko człowieka. Z Konstantynopola uciekł on do Rzymu, gdzie, za swą herezję, został wyłączony z grona wiernych przez Wiktora Papieża (ok. r. 200). Według niego, Chrystus był wprawdzie cudownym sposobem zrodzony, ale zresztą był człowiekiem, jak wszyscy inni ludzie, a wyróżniał się jedynie swoją sprawiedliwością (Euseb., Hist. eccl. V. 28. Tertul., de Praescr. haeret. c. 53). Teodot młodszy, zwany wekslarzem, uczeń poprzedniego, zdaje się, że naukę mistrza swego ściślej sformułował; w każdym razie, zmodyfikował on ją w tym punkcie, że, podług niego, Logos, jako nieosobowa siła Boża, przebywała w Melchizedechu w wyższym stopniu, aniżeli w Chrystusie, gdyż Melchizedech był pośrednikiem pomiędzy Bogiem a aniołami, tymczasem Chrystus był tylko pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Tym to sposobem stał się on założycielem nowej sekty melchizedechjanów (Theodoret. Fabulae haereticorum, II 6.). — Artemon poszedł dalej. Choć przyznawał nadludzkie urodzenie się Jezusa, widział przecie w Nim tylko człowieka, wyższego od proroków przez swoją cnotę. Jak zwykle każdy heretyk, tak i Artemon, naukę swoją nazywał istotnie chrześcjańską, a Papieża Zefiryna oskarżał, że on pierwszy dopiero wprowadził do Kościoła naukę o Bóstwie Jezusa Chrystusa; zapominając, niestety, o tém, że już poprzednik Zefiryna, Wiktor, wyklął był Teodota, jego nauczyciela, za tę samą herezję (Euseb. V, 28 i Theodoret, II, 5). Lecz najgłośniejszym w tym kierunku był Paweł samosateński, w III w. żyjący, człowiek zdolny, ale próżny i zepsuty. Uczył on, że Jezus, napełniony mocą Bożą czyli Słowem, Logos, różniąc się mocą swoją i użyciem tej mocy od wszystkich innych ludzi, miał udział w Bóstwie; jednak w istocie swej wlaściwéj jest on człowiekiem; Bóstwo jego, jakie pozyskał, jest tylko przymiotem moralnym, nie zaś właściwą jego istotą, ponieważ Logos i Ojciec stanowią najwyraźniej tylko „jednę Osobę.“ Paweł przez długi czas zwodził biskupów mową dwuznaczną, gdy twierdził, że Ojciec i Syn są ὁμοούσιοι, t.j. równie boscy. Ale sam Ojciec, według niego, miał Bóstwo naturalne, Syn zaś miał jedynie Bóstwo moralne (Epiphan. Haeres. c. 65. Euseb., VII 27, 30). Około r. 270 błąd jego został potępiony, a on sam złożony z godności. Przeciw pozostałym antytrynitarjuszom, t. j. przeciw artemonitom, napisał Cajus, kapłan rzymski, dzieło p. t. Mały labirint. W końcu III w. ginie ta sekta. Druga klassa unitarjuszów sądziła, że należycie wówczas dopiero uwielbi Bóstwo w Jezusie, gdy go będzie uważać jako wcielonego Ojca. Z taką nauką wystąpił Praxeas, Wyznawca i dobrze zasłużony przeciwnik montanistów w Rzymie (ok. r. 200) i Noët, według Teodoreta, pochodzący ze Smyrny. Praxeas nauczał, że Ojciec sam zstąpił w łono Dziewicy, tam się wcielił, cierpiał, był Chrystusem. Dla tego, że wziął ciało w Jezusie, nazywał się Synem, lecz nie był wcale różny od Syna, co do osoby, bo stał się sam sobie Synem (ipse se sibi Filium fecit) i cierpiał w ciele (Pater compassus est Filio). Ztąd zwolenników Praxeaza zwano patripassianami. Tę samą naukę podawał i Noet. Przeciwko pierwszemu walczył Tertuljan, w dziele swojém: Adversus Praxeam; a przeciwko drugiemu Hippolytus: Contra Noetum. Poprzedni błąd antytrynitarzów był zaprzeczeniem osobowego Bóstwa Chrystusowego, drugi kaził samo pojęcie Boga jedynego, bo przyznawał Ojcu cierpienia, na podobieństwo bogów pogańskich. Ztąd powstało pomiędzy antytrynitarzami usiłowanie do pewnego rodzaju połączenia tych dwóch błędnych doktryn. Berillus z Bostry stanowi tu przejście. Według Euzebjusza (VI. 33), w ustępie najrozmaiciej tłumaczonym, Beryl naucza: „Pan nasz Jezus Chrystus nie istniał, w zdeterminowaniu swojej Istoty, przed zstąpieniem swojém pomiędzy ludzi. Niema w nim też Bóstwa własnego, ale tylko Bóstwo Ojca w nim przebywa;“ co prawdopodobnie ma znaczyć, iż Bóstwo w Chrystusie, które nie było niczém osobowo różném od Ojca, jedynej Osoby Bożej, stało się w nim Osobą własną, dla tego, że Ojciec przyoblekł się w nim w ciało: Osobą różną, z jednej strony, od Ojca, dla tego, iż Ojciec jest Osobą Boską nieograniczoną, z drugiej strony, Osobą będącą jedno z Ojcem, jako jego objawienie osobowe w ciele. Nadto, zdaje się, iż Beryll zaprzeczał w Chrystusie duszy ludzkiej, co zresztą prostém było następstwem jego błędu. Orygenes, na soborze w Bostra r. 244, przekonał Berylla o jego fatalnym błędzie. — Trzecia klassa antytrynitarjuszów, na której czele stoi Sabellius, rozwijała już tylko dalej naukę Berylla. Jak Beryll rozróżniał Osobę Boską, jedyną w sobie, od objawienia się jej w Chrystusie, od Syna, tak samo Sabellius, posuwając się dalej, odróżniał Istotę Bożą od jej objawienia się w Ojcu i w Duchu św. (Epiph. Haeres. 63. Euseb. VII. 6. Theodoret. II. 9. Athanas. contra Arianos Oratio IV). Istota Boża jedna i w sobie nierozróżniona, rozróżnia się, podług niego, w swojém objawieniu. Ta jedna, w sobie nierozróżniona Istota Boska, Monada najwyższa, μονας, zwana także „milczącym Bogiem,“ zawiera w sobie Słowo, λογος, w stanie ukrytym. Od chwili zaś, gdy ta „Monada rozprzestrzenia się,“ rozwija, t. j. gdy Ojciec „przemawia,“ występuje zeń Słowo, Logos, i świat zarazem zostaje stworzony. Logos tedy jest tu tylko, objawieniem się Bóstwa w świecie. Bliżej zaś, troiste objawienie się Bóstwa Sabelljusz tak pojmuje: jako Ojciec objawia się Bóg, gdy daje prawo; jako Syn, gdy W Chrystusie staje się człowiekiem; jako Duch św., gdy napełnia serce człowieka. Tym trzem rodzajom objawienia się Boga, które Sabelljusz nazywa Osobami, odpowiadają trzy epoki dziejowe, zostające do siebie w stosunku ciała, duszy i ducha. Nadto, w każdej z tych trzech Osób, t. j. w każdym z tych trzech sposobów objawienia się Bóstwa, Sabelljusz uznaje Bóstwo zupełnie i całkowicie obecne, i dla tego uczy wyraźnie, że gdy jest Ojciec, nie ma jeszcze ani Syna, ani Ducha św. i podobnie, gdy jest Syn, wówczas nie ma Ojca, gdy jest Duch Św., nie ma Ojca i Syna. Trzy tedy te Istoty okazują się tu, jako wyższe wytwory Osoby Boskiej, w jej stosunku do świata. Na końcu zaś świata Słowo, Logos, wstępuje napowrót i znika w Bogu, i w ten sposób kończy się cała ta, jak ją św. Atanazy nazywa, komedja. Tutaj też, wyświeca się nam dobrze różnica nauki unitarjuszów od nauki katolickiej. Podług nauki katolickiej, troistość Osób Bożych bynajmniej nie zależy od stosunku ze światem (ob. Trójca św.); tymczasem sabeljanizm, osobowość Bożą rozwija dopiero w stosunku ze światem, i dla tego prowadzi niechybnie albo do panteizmu, jeżeli „rozprzestrzenienie się monady“ uważa za stworzenie świata, albo też, do dualizmu, jeżeli obok Boga stawia odwieczną materję. Uroczyście potępiony był sabelljanizm, razem z arjanizmem, na soborze nicejskim; ale poprzednio walczyli przeciwko niemu: Djonizy, biskup aleksandryjski, Atanazy i inni. Więcej ob. u Dörnera, Entwincklungsgeschichte der Lehre von der Person Christi, Stutg. 1855. i u Möhlera, Athanasius p. 74 i n. — W średnich wiekach nie ma żadnych śladów nauki antytrynitarskiej, chyba, żebyśmy do niej zaliczyli panteizm Amalryka z Beny i ucznia jego Dawida z Dynantu, którzy, rozumie się, co najwięcej zdobyć się mogli na sabelljańskie Trójcy św. pojęcie, biorąc trzy święte imiona za wyrazy trzech różnych epok świata, z których trzecia właśnie od nich rozpoczynać się miała. Nie możemy też tu brać na uwagę, tu i owdzie pojawiającego się wówczas manicheizmu (pryscyljaniści, katarowie i t. p.), ponieważ nie nosił on na sobie żadnej cechy chrystjanizmu. Dopiero, gdy pseudo-reformatorskie zasady podkopywać zaczęły fundamenta całej kościelnej nauki, antytrynitaryzm śmiało też podniósł głowę. Wprawdzie protestanci zatrzymali naukę o Trójcy św., ale ich zasada swobodnego sądu w rzeczach wiary i tłumaczenia Pisma św., podług sądu jednostkowego, otwierała szeroką drogę wszelkim błędom. To też, jak protestanci za wyrób scholastyki uważali katolicką naukę o usprawiedliwieniu, tak znowu, na tej samej zasadzie, antytrynitarze naukę o Trójcy św. poczytali za niezgodną z Pismem świętém i składali ją, jak Serwet, na karb filozofji greckiej. Początkowo nowy ten antytrynitaryzm, choć śmiały, zuchwały, nie sformułował się w żadną doktrynę, ograniczał się na negacjach panteistycznych, marzycielskich, lub też racjonalistowskich. Antytrynitarze ci pierwotni XVI w. byli po większej części nowochrzczeńcami. Miecz i ogień przytłumił na chwilę ich głos, ale po przejściu tych chwil krytycznych, czepiając się znowu protestanckiej zasady, wolnego tłumaczenia Pisma św., wracają ze swoim błędem, sformułowanym już to w socjalistowskim racjonalizmie, już też w tak zwanej filozoficznej teologji. Pierwszym w protestantyzmie antytrynitarzem był Ludwik Hetzer, szwajcar, od 1523 r. zwingljanin, później jednak, tak za usprawiedliwianie Pismem św. swojego gorszącego życia, równie jak za swoje nowochrzczeńskie i antytrynitarskie zdania, ścięty w Bazylei (1529). Pojęcia swoje o Trójcy św. i o Chrystusie zapożyczył on od współczesnego sobie Jana Denka, z Palatynatu († 1528 w Bazylei na zarazę). Ten zaś mystyczny panteista, Słowo uważał jako summę wszystkich dusz ludzkich, i dla tego zaprzeczał Bóstwa Jezusa, równie jak troistości Osób w Bogu. Jan Campanus, który zmarł w Cleve, w więzieniu, zbliżał się więcej do arjanizmu. Stosunek Ojca i Słowa przedstawiał on sobie na podobieństwo stosunku małżeńskiego, a Ducha św. uważał za nieosobisty wypływ z Ojca i Słowa. Dawid Georgs, czyli Joris z Delftu, w Hollandji, dawał coś pośredniego pomiędzy sabelljanizmem a panteizmem Amalryka z Beny: Bóg, podług niego, jest „nieosobisty,“ jest jednością w sobie nierozróżnioną, która Osobą stawała się w trzech ludziach, odpowiadających trzem epokom świata. Z wyborem jednak tych ludzi, miał pewną trudność, bo stawiał już to Mojżesza, Eljasza i Chrystusa, już też Mojżesza, Chrystusa i Dawida, już też nareszcie, tak pomiędzy nimi wybierał, że trzecia osoba na niego samego przypadała, Joris pod koniec życia w ukryciu mieszkał w Bazylei i tam umarł 1556; ale po śmierci poznany, odkopany i publicznie spalony został (1559 r.). Tu zalicza się także, spalony przez kalwinistów w Genewie (1553) Serwet, inaczej Reves zwany, hiszpan, rodem z Villanueva w Arragonji. Czytał wiele ojców Kościoła, a przytém uczył się w Paryżu matematyki, filozofji i medycyny. Nauka jego, eklektyczny zlewek najprzeróżniejszych rzeczy, zawiera się w dwóch jego głównych pismach: De Trinitatis erroribus i Restitutio christianismi. Sabelljanizm łączy się tu z nauką Pawła samosateńskiego, na którego się Serwet powołuje. Bóg, jako nierozróżniona jedność, jest Ojcem; przechodząc zaś na człowieka Jezusa, jest Słowem, i Jezus przejęty, przenikniony Słowem, jest Synem; Bóg wreszcie, jako siła przenikająca wszystkie stworzenia, a szczególniej duszę człowieczą, jest Duchem św. Duch św. jest nawet Osobą, o ile przejawia się w aniele. Naukę tę swoją zmienił Serwet później w duchu platońskim. Podług tej poprawy, Bóg jest u niego Istotą wszech rzeczy, jego objawienie się jest Słowem, zawierającém idee wszech rzeczy, a udzielenie się Boga stworzeniu jest Duchem, który też dla tego nazywa się duszą świata. Obok ciemnego mystycyzmu, znajdujemy tu już i racjonalizm, który wyraźniej jeszcze występuje u Leljusza, jego synowca Faustyna, Socynów (ob.), Ochina, Blandraty (ob.) i ściętego w Bernie 1566 r. Gentilisa (ob.). — Antytrynitarze za czasów nowochrzczeńskich mieli już pewną liczbę zwolenników; późniejsi włoscy antytrynitarze założyli potajemnie około Vincenzy swoją gminę, a i po swém wypędzeniu utrzymywali z sobą ścisłe w Szwajcarji stosunki. Ale w sektę wzrośli dopiero w Polsce, w drugiej półowie XVI w., gdzie ich nazwano socynjanami, od Fausta Socyna, który, opierając się na pracach swojego stryja Leljusza, starał się swój antytrynitaryzm ugruntować (liczne jego pisma wraz z pracami innych socynjanów, znajdują się w Bibliotheca fratrum Polonorum). Podług płytkiego jego racjonalizmu, Jezus jest tylko człowiekiem, a Słowo, równie jak Duch św., jest w nim tylko nieodzowną siłą Bożą, jest tylko pewnym sposobem Bożego działania. Wygnani z Polski, udali się socynjanie częścią do Siedmiogrodu, gdzie już wprzód nieco znaleźli zwolenników, częścią do Palatynatu, Niderlandów, Prus, Brandeburga i Szląska. Zwolna zniknęli jako oddzielna sekta. Swedenborg (ob.) także hołdował antytrynitaryzmowi, zbliżając się do sabelljańskiej jego formy. Racjonalistowscy teologowie XVIII w. i ich następcy, tak zwani „teologowie spekulacyjni,“ protestanccy, wyznają także antytrynitaryzm, z tą tylko różnicą, że pierwsi zbliżają się więcej do socynjanizmu, drudzy do sabelljanizmu. W tym drugim kierunku szczególniej głośny był Schleiermacher, który w sabelljanizmie uważał treść mądrości chrześcjańskiej (jego Glaubenslehre, 2 wydanie, II. p. 532). Sądził on, że tém rozwiązują się wszystkie trudności i że Chrystusowi przyznaje się jak najwyższe znaczenie, bez naruszenia jedności Bóstwa. Ale Schleiermacher, podobnie jak artemonici i Paweł samosateński, nie zdołał nic wyższego upatrzyć w Jezusie nad człowieczeństwo; a nadto jeszcze, zniża pojęcie Bóstwa, czyniąc je zależném, zawarunkowaném od świata (więcej o Schleiermacherze, ob. Tübinger Theol. Quartalschrift 1843 p. 11 i 68). — Idealna filozofija niemiecka wydała także swoje w heglowskiej szkole pojęcie Trójcy, pozornie zbliżające się do kościelnego, w gruncie jednak panteistyczno-sabelljańskie. Co Sabeljusz nazywał kiedyś μονας, nierozróżnioną jednością Bóstwa, u Hegla i heglistów nazywa się Ojcem; „rozprzestrzenienie się“ tej jedności, wystąpienie Słowa, jest tutaj stawieniem świata, jest Synem; a nareszcie powrót Słowa do Ojca, jest tu powrotem świata do Boga i nazywa się Duchem; wszystkie zaś te trzy różne stosunki są tylko trzema momentami rozwoju Bóstwa. Sprzeczność tej nauki, z kościelną nauką o Trójcy św., wykazał ateusz Strauss, w swojej „Chrześcjańskiej nauce wiary“ (I, 490). O dawniejszych antytrynitarzach protestanckich pisał F. Trechsel, Die protestantischen Antitrinitarier vor Faustus Socin, Heibd. 1839. 1444. Cf. Moehlera, Symbolika, Wasz. 1871 p. 475. (Riess).