Encyklopedja Kościelna/Bracia dłudzy
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom II) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Bracia dłudzy, Ἀδελφοὶ μακροί, Fratres Longini. Nazwę tę dano czterem braciom: Eutymjuszowi, Euzebjuszowi, Djoskurowi i Ammonjuszowi, dla tego, że byli wysokiego wzrostu. Nie tylko odróżniali się oni swoją postawą, ale umysłem, znajomością głęboką religji, życiem surowém i ściśle ascetyczném; ztąd używali wielkiej powagi pomiędzy anachoretami na pustyni Nitryjskiej, dokąd się byli wcześnie usunęli. Pycha, jaka się wkradła pomiędzy zakonników, a jeszcze więcej spory orygenistowskie, albo raczej antropomorfistowskie, rozdzieliły pod koniec IV w. mnichów egipskich na dwa wielkie oddziały: zamieszkujący pustynię Scetejską sprzyjali antropomorfizmowi, a zamieszkujący góry Nitryjskie, ὄρος Νιτρίας, byli stronnikami Orygenesa, a przeciwnikami antropomorfistów. Czterej bracia stanęli na czele tych ostatnich zakonników. Teofil zasiadał wówczas na patrjarchalnej stolicy w Aleksandrji. Był to prałat dumny, namiętny, charakteru ruchliwego i zmiennego stosownie do okoliczności. Ztąd dano mu nazwę Ἀμφαλλαξ, ὁ Κόθορνος [1]. Był on kiedyś zakonnikiem, znał zatém doskonale wpływ monachizmu na opinię publiczną i wiedział, że, mimo gwałtowności i intryg, nie zdołałby się utrzymać na stolicy swojej, gdyby nie miał zakonników za sobą. Jeżeli zaufanie, jakie miał w Izydorze, kapłanie swej djecezji i swoim przyjacielu, już naprzód go usposobiła dobrze dla sprawy Orygenesa, zdrugiej strony mógł liczyć, że zakonnicy z pustyni Nitryjskiej będą mu oddani, skoro pozyska sobie braci długich. Postarał się zatém wynieść Djoskura, nawet mimo jego woli, na stolicę biskupią w Hermopolis małém, w niższym Egipcie, a Eutymjusza i Euzebjusza przyciągnąć do swego kościoła, święcąc ich na księży i mianując administratorami dochodów arcybiskupstwa. Ammonjusz sam jeden, najstarszy z braci, nie mógł się zdecydować na opuszczenie pustyni. Odznaczał się on przed innymi słodyczą i nauką; przyznawano mu dar proroctwa i widziano, jak dla poskromienia namiętności cielesnych, przypiekał się rozpaloném żelazem; ztąd ceniono go najwięcej. Gdy chrześcjanie pragnęli posłuchać jego nauki, i Tymoteusz, poprzednik Teofila, wysłał po niego posłów, Ammonjusz uciekł, a gdy został dopędzony, odciął sobie nożycami lewe ucho i pogroził, że i język sobie utnie, jeśli go będą zmuszać do opuszczenia pustelni. Zostawiono go więc w pokoju. Pozyskawszy sobie tym sposobem braci długich, Teofil sądził, że należało mu ogłosić się publicznie za orygenistami. Był zwyczaj, że arcybiskupi aleksandryjscy wyprawiali, na jakiś czas przed Trzema Królami, do kościołów i klasztorów swej djecezji encyklikę, zwaną listem paschalnym, w którym zapowiadali post wielki, naznaczali datę uroczystości Wielkanocnej i przytém dodawali nauki moralne, albo dogmatyczne, zastosowane do czasu. R. 399 Teofil skorzystał ze swej encykliki i ogłosił się stanowczym przeciwnikiem antropomorfizmu. Tym aktem obudził tak wielkie niezadowolenie pomiędzy mnichami scetejskimi, że zaledwo jeden opat, Pafnucy, ośmielił się odczytać publicznie list patrjarchy, i że znaczna gromada fanatycznych mnichów udała się do Aleksandrji, grożąc zabiciem Teofila i zburzeniem jego kościoła. Teofil, chcąc uniknąć niebezpieczeństwa, przemówił zręcznie temi słowy Mojżesza do dwóch mnichów, którzy stanęli przed nim ze swą reklamacją: „Ujrzałem dziś oblicze wasze, jak gdybym widział oblicze Boga.“ Genes. 33, 10. Z czego wnieśli owi mnisi, że Teofil tak sądził o Bogu, jako oni sami, t, j. że podzielał zdanie antropomorfistyczne, i uspokoiła się ich zajadłość, gdy zażądawszy od Teofila, na potwierdzenie słów jego, potępienia ksiąg Orygenesa, które szerzyły błąd, otrzymali odpowiedź, że uczyni zadość ich żądaniu, bo sam nie cierpi pism Orygenesa i już oddawna zamierzał je potępić. Sozom., Histor. eccl., VIII 11. Jakkolwiek te słowa Teofila były tylko środkiem wyjścia z grożącego mu niebezpieczeństwa, jednakże na prawdę zmienił swoje zdanie, z powodu nieporozumień, jakie zaszły pomiędzy nim, a dawnymi jego przyjaciołmi, mianowicie długimi braćmi. Zazdrościł biskupowi Djoskurowi jego powagi i poważania u wszystkich, a dwaj administratorowi majątku kościelnego, Eutymjusz i Euzebjusz, poznawszy, przez czas swego zarządu, złą stronę charakteru Teofila, nie chcąc brać na siebie odpowiedzialności za bezprawia swego biskupa, zapragnęli, pod pozorem, że nie mogli żyć dłużej w mieście, wrócić na pustynię. Teofil, znając doskonale pobudki, które ich skłaniały do usunięcia się, był do najwyższego stopnia oburzony. Sam nawet Ammonjusz poróżnił się z patrjarchą, z następnego powodu. Teofil wymagał od kapłana Izydora, któregośmy wspomnieli, aby ten zaświadczył fałszywie, że pewna zmarła kobieta zapisała swój majątek siostrze arcybiskupa. Izydor odrzucił z gniewem tę propozycję chciwego biskupa. Otrzymał on, z drugiej strony od bogatej wdowy 1000 sztuk złota, które miały być użyte, bez wiedzy arcybiskupa, na zakupienie odleży dla ubogich kobiet w Aleksandrji. Teofil dowiedział się o tém od swoich powierników i, zagniewany na Izydora wyłączył go z Kościoła. Kapłan ten udał się do mnichów nitryjskich, gdzie został łaskawie przyjęty przez Ammonjusza. Teofil nietylko nie usłuchał mnichów, którzy przyszli prosić za Izydorem, ale nawet skłonił ich do zerwania z długimi braćmi i zażądał piśmiennie od sąsiednich biskupów, aby wypędzili kilku znakomitszych mnichów nitryjskich z ich celek (Palladius in vita S. Joannis Chrysost.). Natenczas Ammonjusz udał się z kilku innymi mnichami do Aleksandrji, by zapytać Teofila o przyczyny ich potępienia. Gdy stanęli przed patrjarchą, ten wpadł w straszny gniew, uderzył w twarz Ammonjusza i wrzasnął: „Heretyku bezwstydny, potęp Orygenesa!“ — Ale trzeba było się całkiem pozbyć tych niedogodnych mnichów. Zwołał tedy r. 401 biskupów na sobór do Aleksandrji, na którym odrzucono pisma Orygenesa, potępiono braci długich, wyjąwszy Djoskura, którego wszakże zmuszono do ustąpienia ze stolicy biskupiej. Teofil poszedł jeszcze dalej: wymógł na cesarzu polecenie, dające mu oddział wojska, z którym puścił się na pustynię Nitryjską, celem schwytania braci długich; ale ci, ostrzeżeni, schowali się do pewnej cysterny; splondrowano tylko i popalono ich ubogie celki. Wynieśli się zatém do Palestyny, wziąwszy z sobą 70 najwierniejszych swoich zwolenników. Przecież i tam nie znaleźli bezpieczeństwa, którego szukali: Teofil wysłał za nimi posłów swoich i listy, oskarżające ich o fanatyzm i herezję, grożąc każdemu gniewem swoim, ktokolwiekby ich przyjął, tak, że ci bracia i ich towarzysze nie mogli otrzymać żadnej opieki, nawet od Jana, biskupa jerozolimskiego. Nie wypadało im więc nic innego robić, jak udać się do Konstantynopola i odwołać się do opieki tamtejszego patrjarchy, św. Jana Chryzostoma. Zanieśli do niego prośbę, aby się wstawił za nimi do Teofila. Chryzostom, stosownie do praw kościelnych, mocą których duchowni, ekskommunikowani przez swego biskupa, nie mogli być przyjęci do społeczeństwa z Kościołem, jak w skutek decyzji prawnie zwołanego soboru, nie pozwolił im przystąpić do Stołu Pańskiego, ale zresztą przyjął ich łaskawie i gorliwie wstawił się za nimi do Teofila; lecz ten pozostał nieubłagany. Natenczas mnichy ci wyjawili otwarcie wszystkie zdrożności swojego przeciwnika, przez co otrzymali od cesarzowej Eudoksji przyrzeczenie, że będzie zwołany synod do Konstantynopola, pod prezydencją św. Chryzostoma, na którym zostanie roztrząśniętą ich sprawa i stosowny wyrok wydany. Teofil, który już dawno zamyślał o zgubie Chryzostoma, skorzystał z tej okoliczności (ob. Chryzostom i Orygenistowskie spory). I odtąd ci czterej bracia zeszli na drugi plan. Św. Epifanjusz, biskup Cypru, po niejakim czasie pogodził się z nimi, i Teofil nawet, którego prosił o przebaczenie im, przyjął ich do społeczeństwa wiernych i pozwolił wrócić nakoniec do pustelni, gdzie dalej prowadzili dawny swój sposób życia. (Frilz). X. M. G.
- ↑ Koturn (obuwie aktora tragedji w starożytności), człowiek dwoisty, niestały, gdyż obuwie to kładło się zarówno na obiedwie nogi.