Encyklopedja Kościelna/Brentano Klemens
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom II) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1873 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Brentano. 1 Klemens. W historjach literatury nie spotykamy się zazwyczaj z tém nazwiskiem, a przecież Br. był jednym z najznakomitszych poetów swego czasu. Literaci niemieccy darować mu tego nie mogą, że był pokornym synem swego Kościoła. Ur. w Ehrenbreitstein 9 Września 1778 r. Ojciec jego był kupcem, człowiekiem bardzo prozaicznym, matka znów żyła w świecie wybujałej fantazji. Zakłócona ztąd harmonja życia rodzicielskiego, nie mogła dobrze oddziaływać na wrażliwą i niepospolicie obdarowaną duszę Klemensa. Gorzej jeszcze nań oddziaływało towarzystwo literatów, w domu dziadka, Laroche’a, który był kanclerzem elektora Trewiru. Zagorzały ten józefinista naginał całą rodzinę do systemu religijno-politycznego, którego był zapalonym zwolennikiem, a biedne dziecko, oddane tu na wychowanie, wystawione było na wszystkie wpływy uczonego niedowiarstwa i ogładzonego indyferentyzmu. Nie lepiej szło jego wychowanie w Koblencji u ciotki, p. Möhn, gdzie był świadkiem smutnych scen niedobranego małżeństwa. Po kilku latach takiego wychowania, wrócił do Frankfurtu, gdzie go wezwał ojciec do swego kantoru: Klemens niewypowiedzianie czuł się znudzonym. Zostawiony sam sobie, rysował i klecił wiersze na marginesach ksiąg handlowych; dobrawszy się do szafy z książkami, przeróżnej, a przeważnie belletrystycznej treści, dzień i noc pożerał zakazany owoc. „Wiem z doświadczenia, pisał przy końcu życia, o zgubnym wpływie czytania bez rozumnego kierunku, na ile niebezpieczeństw narażają takie gniazda moralnej zarazy; czemu je w rodzinach przechowują, zamiast niszczyć?“ Opuściwszy kantor, Klemens próbował uczyć się na uniwersytetach w Bonn, Marburgu i Jenie, gdzie zepsuł się do reszty. Przybywszy tam bez należytego przygotowania, nie wezwyczajony do żadnej karności, nie czując zresztą potrzeby specjalnego kształcenia się, spędzał dnie bezczynnie, trwonił życie i czas, niczego się nie ucząc. Życie burszów nie przypadało mu jednak do smaku. Miał tyle jeszcze uczucia lepszego, że nie chciał zwierzęcym oddawać się uciechom: śpiew, rysunek, poezja i marzenia romantyczne wypełniały czas jego tam pobytu. Zawarł stosunki ze wszystkimi uczonymi w Jena i Wejmarze: raz uwielbiał utwory Goethego i Szyllera, to znowu zachwycał się filozoficznemi pracami Fichtego, Szellinga, Steffensa; jednego dnia przyciągał go Wieland, drugiego Kotzebue lub Heinse; wreszcie został zwolennikiem nowej wówczas szkoły romantyków; dowodzą tego pierwsze jego utwory: Die Satyren und poëtischen Spiele, 1800, i Godwi oder das steinerne Bild der Mutter, 1802. W Godwinie panuje dziki chaos myśli: autor sam poznał, jak złą napisał książkę i, ile mógł, usiłował złe naprawić, wykupywał jej egzemplarze i takowe palił. Savigny prawnik i Achim d’Arnim poeta, wielki wpływ wywarli na Klemensa; z Goerresem zawarł też bliższe stosunki. Od 1800 do 1805 przebywał już to w Dreźnie już w Wiedniu, zwiedzał brzegi Renu i Dunaju, i w tym czasie dał na scenę wiedeńską komedję Ponce de Leon. Sztuka ta nie miała powodzenia, autor wygwizdany, był w rozpaczy. Nazajutrz przyszedł do niego o. Klemens Marja Hoffbauer, pierwszy redemptorysta niemiecki, i z miłością kapłańską wyrzucał mu, że na marne obraca dane mu od Boga talenta. I chociaż B. nie zaraz się nawrócił, jednakże już myśli lepsze wniknęły w jego życie i jego prace literackie. Z tego czasu pochodzą jego: Des Knaben Wunderhorn, 1806, zbiór starych legend, pieśni ludowych i modlitw, i Goldfaden, powieść. Połączenie się Klemensa z Achimem Arnimem, Görresem i Schinklem, wpłynęło wiele na rozwinięcie literatury niemieckiej, przez zwrot do wieków średnich, przez odkrycie bogatych owej epoki skarbów dla myśli i serca ludzkiego. Niemcy, ujarzmione i poniżone wówczas przez Napoleona, w świetnej przeszłości swojej szukały pociechy i ukrzepienia. Ale poezja i zamiłowanie sztuki nie dawały ukojenia duszy Klemensa. Brat jego Chrystjan, wcześniej nawrócony, zachęcił go do wycieczki do Dülmen, dla odwiedzenia Anny Katarzyny Emmerich (ob). Przybywającego przywitała Katarzyna temi słowy: „Nakoniec przybywasz, pielgrzymie!“ Klemens pięć lat przypatrywał się udarowanej przedziwnemi łaskami dziewicy i sam został wierném dzieckiem Kościoła. Odtąd rozpoczął pisać najpiękniejsze swoje pieśni i legendy. Przy łożu boleści Katarzyny Emmerich spisał znaną książkę o Męce Pana Jezusa (Das bittere Leiden). Dochód z pierwszych siedmiu wydań tej książki, 60,000 złp., poszedł prawie cały na szpital regensburgski. Poezje swoje drukował tylko wtenczas, kiedy było potrzeba pieniędzy dla biednych. Na nich szło całe prawie jego honorarjum literackie. R. 1831 napisał on piękną książkę o Siostrach miłosierdzia (Die barmherzigen Schwester), na rzecz sióstr koblenckich. Legenda o świętej Marynie (Die Legende d. h. Marina) była oddana na rzecz dotkniętych wylewem Dunaju 1841. Das Gockelmärchen 1838, na budowę kościoła w Gelnhausen. Die Mänchen, wydane w 1844 przez G. Görresa, także przeznaczone były testamentem na cele miłosierdzia. Trzecią część całego swego majątku przeznaczył na seminarjum djecezjalne w Limburgu. R. 1831 osiadł B. w Monachjum i przemieszkiwał tam do r. 1842, żyjąc w kółku poufnych przyjaciół. Um. w Aschaffenburgu 28 Lipca 1842, znosząc cierpliwie straszliwe boleści ciała. „Bądźcie spokojni,“ rzekł do jego przyjaciół biskup z Passau, obecny przy jego ostatnich chwilach, „umierał on jak święty.“ Papiery powierzono profesorom Hanebergowi i Streberowi z Münich. Notaty, odnoszące się do Katarzyny Emmerich, przejrzał i wydał dr. Haneberg; legendy — G. Görres. Cf. Erinnerungen an den Dichter Clemens Brentano, w Hist. polit. Blätter, t. XIV i XV; Clem. Brentano przez J. B. Diel’a w Stimmen aus Maria-Laach 1872 r. Kompletne dzieła (z wyjątkiem Siostry Miłosierdzia i Rozmyślań Katarzyny Emmerich) w 7 tom. 1852 r. wyszły w Frankfurcie.