Encyklopedja Kościelna/Ferdynand II cesarz rzymski

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Encyklopedja Kościelna (tom V)
Redaktor Michał Nowodworski
Data wyd. 1874
Druk Czerwiński i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Indeks stron

Ferdynand II, cesarz rzymski (niemiecki), wnuk poprzedzającego, syn Karola, arcyksięcia Styrji, i Marji, księżniczki bawarskiej, ur. 9 Lipca 1578 r. We dwa lata potém straciwszy ojca, otrzymał staranne i prawdziwie religijne wychowanie od matki, a następnie w uniwersytecie w Ingolstadt u oo. jezuitów. Ferdynand słuchał tam nauk razem ze swoim krewnym Maksymiljanem, księciem bawarskim. Tam to obaj książęta przyjęli te zasady, któremi następnie kierowali się w życiu i w tych trudnych zapasach, w obronie wiary i porządku społecznego w swojej ojczyźnie, do jakich zostali następnie powołani. Ferdynand wystąpił wcześnie na widownię polityczną, albowiem, zostawszy pełnoletnim, r. 1596 objął swoje dziedziczne księztwo Styrji, i zaraz się pokazał, jakim jest i jakim będzie. I takim był rzeczywiście aż do końca życia, będącego jedną tragiczną walką, w której się nie ugiął i pozostał wiernym swoim przekonaniom. Protestantyzm zrobił już w Niemczech postępy ogromne; w Austrji, dzięki prawowierności panującego domu, stosunkowo mniejsze, ale także znaczne (ob. tej Enc. I 516). Ferdynand, zostawszy księciem panującym, postanowił mocno oprzeć się wzbierającemu prądowi herezji i sile złego przeciwstawić swoją siłę, którą z młodzieńczym zapałem poświęcił dobremu. Odbył on pielgrzymkę do Loretu i do Rzymu i, wziąwszy od Ojca świętego Klemensa VIII błogosławieństwo, wziął się z odwagą i ufnością do dzieła. Postanowił wykorzenić w swojem księstwie nową naukę i, by nie być w tém związanym niczém, zaraz przy objęciu rządów odmówił zgromadzonym stanom zatwierdzenia wolności religijnej, nadanej przez jego ojca w Bruck r. 1578. Niesłusznem byłoby zaprzeczać mu do tego prawa, kiedy na mocy pokoju religijnego r. 1555 tak postępowano we wszystkich księstwach i miastach protestanckich przeciwko katolikom, a nawet w jego własném księstwie tak postępowali w swoich dobrach właściciele ziemscy, przyjąwszy nową naukę, i kiedy nawrócenia, dokonywane przez nich pomiędzy ludem nieraz przemocą, bywały najczęściej powierzchowne. Zdarzało się wtedy, że nie jeden kraj i okolica za swoim panem zmieniały wiarę kilkakrotnie: z luterskich stawały się kalwińskiemi, z tych zwingljańskiemi, anabaptystowskiemi i t. d., tak, iż w końcu nie wiedziano już komu i w co wierzyć. To też jedynie sekciarze podnieśli swoje wrzaski przeciwko takiemu księciu, który odtąd zwrócił na siebie oczy wszystkich, obudził nadzieje u katolików, a nienawiść i przestrach u protestantów. Od Ferdynanda I korona cesarska Niemiec już nie wyszła z domu Habsburgów i nosił ją wtedy stryj Ferdynanda, Rudolf II, pod którym nieład religijny w Niemczech rozbujał do najwyższego stopnia. Sprawy państwa nie wiele zajmowały cesarza, rozważającego obroty ciał niebieskich; przedziwna ich harmonja czyniła go obojętnym na wszystkie nieporządki ziemskie. Kiedy przeto następował sejm rzeszy niemieckiej r. 1608, Rudolf II, znudzony wzrastającą niezgodą religijną, nie chciał być jej świadkiem na nowo i wyznaczył, jako swego zastępcę i pełnomocnika, na sejm arcyksięcia Ferdynanda. Sejm ten zerwany został przez wspólną uchwałę stanów protestanckich. Od tej chwili przewodzenie w Niemczech protestantów wzrastało coraz bardziej i nareszcie przeszło wszelkie granice. Władza cesarska, piastowana przez Rudolfa niedołężnie, zaczęła chwiać się mocno, nawet w jego rodowem państewku arcyksięstwie Austrjackiém. W królestwach Czeskiem i Węgierskiém było jeszcze gorzej. Tam dom Habsburgów zbierał owoce swego systemu panowania, obudzającego powszechną nieufność i nienawiść, a przez to zaszkodził niezmiernie sprawie religji i Kościoła, szczególniej w Czechach, tej ojczyźnie Husa, gdzie i przyjmowały się jak najlepiej wszystkie nowinki niemieckie. Bardzo było źle i winą to było panującego domu, iż w Węgrzech i Czechach sprawa religji i Kościoła łączyła się ze sprawą obcego ucisku; ale jeszcze gorzej było, iż w Czechach mianowicie sprawa narodowa zagrożona, rzuciła się w objęcia niemieckiego kacerstwa, a przez to sama sobie zadała cios śmiertelny. W Węgrzech wybuchło powstanie, na czele którego stanął Betlen Gabor, wojewoda siedmiogrodzki, zawzięty kalwin, podtrzymywane jak zwykle przez Turków, i groziło oderwaniem znowu tego kraju od korony Austrjackiej; w Czechach zanosiło się na toż przez ciągłe znoszenia się i porozumiewania różnowierców, którzy fatalnie pochwycili w ręce sprawę narodową, z powstającymi Węgrami i potęgami protestanckiemi w Niemczech, rachującemi też na pomoc protestanckich Niderlandów i sprzyjającej im przez politykę katolickiej Francji. Potęga austrjackiego domu, który posiadał tyle państw, obudziła powszechną niechęć i kazała wszystkim mieć się na baczności. Francja, która toczyła nieustanną i zaciętą walkę z Karolem V, i teraz była na czele nieprzyjaciół Austrji, a tém samem na czele nieprzyjaciół katolicyzmu w Niemczech. Dom austrjacki zagrożony tak przez potęgi protestanckie, mające po swojej stronie i niektóre państwa katolickie, jak Francję i rzeczpospolitę Wenecką, miał zapewnioną sobie pomoc Papieża i Hiszpanji. Kiedy tak stały rzeczy w Austrji, Węgrzech, Czechach i ich stosunkach zagranicznych, w Niemczech wzajemna nieufność i nienawiść katolików i protestantów wzmagały się coraz bardziej. Wreszcie, jedni i drudzy (r. 1608) utworzyli dwa związki: unji ewangelickiej i ligi katolickiej. Jeszcze nie przyszło do wybuchu między niemi wojny domowej, ale jedni i drudzy stali naprzeciwko siebie zbrojno, obrachowywali swoje siły i gotowali się do starcia. W takich okolicznościach wynikła kwestja o następstwo tronu w księstwach: Julichu, Kliwji i Bergu, z kilkoma przyległościami, oddana do decyzji cesarza, o mało nie roznieciła ogólnego pożaru. Francja weszła w porozumienie z Anglją, Niderlandami i unją ewangelicką, celem wydania wojny cesarzowi. Henryk IV gotował się do przeprowadzenia swoich ogromnych planów, gdy śmierć tego króla ocaliła Austrję (r. 1610). Kiedy tak organizowały się dwa przeciwne obozy do bliskiej, stanowczej walki, cesarz Rudolf ustąpił najprzód władzy, a następnie i cesarstwa swemu bratu Maciejowi (r. 1612), któremu dopomogli do tego protestanci, spodziewając się znaleść w nim powolne dla siebie narzędzie. Wrychle Maciej przekonał się, iż stoi z cesarstwem i całym swoim domem nad przepaścią. Protestanci, na których on się opierał i z którymi związał się obietnicami, chcieli wyłamać się z pod sądów cesarskich i od wszelkiej odpowiedzialności za wyraźne naruszania pokoju religijnego, przez coraz nowe zabory majątków kościelnych, czyli tak zwane sekularyzacje, i narzucanie swoim poddanym coraz innych wyznań, nie objętych pokojem religijnym. Takie wymagania, dążące do uprawnienia grabiéży, nietylko już dokonanej, ale i mającej się dokonać w przyszłości, a zatem do obalenia nietylko panującej religji, ale i wszelkiej zwierzchniczej powagi państwa, i uprawnienia bezrządu, były nie do spełnienia nawet dla Macieja, będącego zawsze cesarzem katolickim Niemiec. Z drugiej strony katolicy i sami nawet jego bracia nie ufali mu. Sejm w Ratysbonie r. 1613, na którym wystąpiono z powyźszemi, niesłychanemi żądaniami protestantów, odrzuconemi, rozumie się, przez katolików, był zerwany. Ażeby zapobiedz wojnie domowej, gotowej już wtedy wybuchnąć, Maciej nakazał rozwiązanie obudwóch związków, ale był usłuchanym tylko przez katolików. Protestanci, przeciwnie, zawarli przymierze z Niderlandami. Odmówiwszy cesarzowi posłuszeństwa, unja ewangelicka przemyśliwała nawet nad osadzeniem na cesarskim tronie Niemiec książęcia protestanckiego, głównie w obawie, by po Macieju nie zasiadł na tym tronie znany dobrze Ferdynand. Postawiono tedy kandydatam i do godności cesarskiej: pfalzgrafa Fryderyka V i Chrystjana księcia Anhalt. Ażeby przeprowadzić to, co nazywano sprawą ewangelickiej i niemieckiej swobody, otwarto negocjacje nietylko z protestantami Austrji i Czech, których podbudzano do buntu, ale i z Betlen Gaborem i sułtanem tureckim . Wreszcie cesarz Maciej, ulegając, chociaż za późno, wpływowi tych, którzy myśleli szczerze o ocaleniu cesarstwa, ogłosił i kazał koronować 9 Czerwca r. 1617 Ferdynanda królem Czech, a w następującym roku królem Węgier. Ale w Czechach już wybuchło powstanie, które rozpoczęło wojnę trzydziestoletnią. Stronnictwo narodowe, w zmowie z protestantami niemieckimi, ogłosiło swoim królem pfalgrafa Fryderyka V. Ten przyjął koronę głównie, by dogodzić swojej żonie: „Wolę jeść suchy chleb, powiadała ona, i być królową, aniżeli opływać w zbytkach i być tylko pfalzgrafową.“ Ale zaspokoiwszy te ambitne wymagania swojej żony, nowy król nie chciał więcej myśleć o niczém i oddał się próżniackim zabawom i ostentacji, swojej świeżo nabytej godności. Na zamku królowskim w Pradze grzmiały nieustanne bale i tańce, nie do smaku Czechom, pojmującym, iż czas był nie do zabawy, i że okoliczności groźne, w których ważyły się losy państwa, wymagały wcale innych zatrudnień. Cesarz Maciej obaczył tylko wybuch wojny trzydziestoletniej i cały jej ciężar, wraz z purpurą cesarską, zdał na barki swego przysposobionego następcy. Złożony na łożu niemocy, z którego miał wnet pożegnać ten świat, słyszał on odgrażające się wrzaski różnowierców, iż niech raczej Betlen Gabor, sułan turecki, sam djabeł będzie cesarzem Niemiec, byle nie Ferdynand. Maciej † 10 Marca r. 1619. Większość elektorów cesarstwa była katolicką, a przytém trudno było komukolwiek przyjąć koronę cesarską pod warunkami, stawianemi przez protestantów. Przeto Ferdynand obrany został cesarzem (28 Sierp.) i przyjął tę godność, z mocném postanowieniem przywrócenia religji, podeptanego prawa i przyćmionego blasku swojego domu. Pobożny cesarz ufał głównie w pomoc Boga i ta go nie zawiodła, chociaż wystawiała go w ciągu tej rozpoczynającej się wojny, której nie miał on widzieć końca, na bardzo ciężkie próby, tak, iż człowiek mniejszego hartu ducha straciłby całkiem nadzieję. Czesi, wydawszy hasło wojny i wystąpiwszy pierwsi do boju, zrozumieli, że na nich spadną pierwsze ciosy nieprzyjaciela, znanego z męztwa i wytrwałości. Ogłosili tedy Ferdynanda za pozbawionego tronu, co miało mu przeszkodzić do osiągnięcia korony czeskiej. Kiedy mimo to został on obranym, wściekłość ich nie miała granic. Ogłosili oni wypędzenie z królestwa wszystkich katolików i wystawili dwie armje, mające iść natychmiast na Wiedeń i tam podać rękę wojskom Betlena Gabora, przybywającego z drugiej strony. Położenie tedy F’a było zrazu bardzo krytyczne. Nie wdając się w szczegółowe opowiadanie wojny trzydziestoletniej (ob.) i ograniczając się tu jedynie do podania rezultatów, powiemy, iż Czechy zwyciężone były bardzo prędko. Ledwo się rozpoczęła wojna, a już rozniósł się po Pradze słuch, że niedługo przyjdą tu cesarscy, a za ich przybyciem wiele głów spadnie i wiele majątków przejdzie w obce ręce. Jednocześnie pojawiły się karykatury, wyobrażające lwa czeskiego i orła morawskiego w łańcuchach, a obok nich zająca śpiącego z oczyma otwartemi. Ten ostatni miał wyobrażać stany czeskie, czujne ale bojaźliwe. Wojska czeskie, zbieranina awanturników z całego świata, nie dotrzymały pola wojskom cesarskim i ligi katolickiej niemieckiej, która powstała na nowo za dzielnem staraniem Maksymiljana, księcia bawarskiego. Wreszcie, w unji ewangelickiej nie było zgody, ani dobrze obmyślanego planu działania, zaś dowódcy jej wojsk myśleli głównie o rabunkach. Książęta protestanccy jak tylko zobaczyli, że sprawa Fryderyka V chwieje się, opuścili go wszyscy. Bitwa pod Białągórą, którą historycy antykatoliccy, łączący byt i narodowość Czech ze sprawą herezji, nazywają grobem Czech, położyła koniec panowaniu Fryderyka V. Uciekł on sromotnie z Pragi, kiedy jeszcze lała się za niego krew jego żołnierzy. Ferdynand zwycięzca, stłumiwszy powstanie w Czechach, ukarał surowo jego przywódców. Dwudziestu siedmiu z nich, którzy zdali się na jego łaskę, byli skazani na śmierć; szesnastu innych na więzienie i wygnanie. Wszystka szlachta i właściciele ziemscy za to, iż wzięli udział w powstaniu, zostali odsądzeni od majątków i te były oddane Niemcom. Jednocześnie odwołane były listy cesarskie, wydane przez Rudolfa II i poręczające swobodę wyznań religijnych, i różnowiercy pozbawieni zostali wszelkich praw, służących katolikom, nawet prawa do pogrzebu i robienia testamentów, obowiązani będąc przytém, na równi ze wszystkimi, do składek na utrzymanie parafji katolickich. Ferdynand II postępował w Czechach torem wytkniętym sobie przez Ferdynanda I. W pośród powszechnego przerażenia, rozkazał on zgromadzonym stanom nie wybrać, ale po prostu ogłosić królem Czeskim swego syna Ferdynanda. Odtąd królestwo Czeskie przestaje być nietylko de facto, ale i de jure państwem samoistném i elekcyjném. Nie tak łatwo jak z Czechami poszło Ferdynandowi z Węgrami. Tam Betlen Gabor, zebrawszy liczne wojsko, złożone w części z Turków i Tatarów , opanował całe Węgry i ogłoszony został królem węgierskim, ale miał tyle rozwagi, że poprzestał na tytule księcia; zatwierdził jednak swoją, władzą rozmaite postanowienia, wydane w Węgrzech, po wyparciu z nich wojsk austrjackich, przeciwko katolikom. Przy zmiennych kolejach wojny, F. zagodził go ustąpieniem półowy kraju, podniesieniem do godności księcia cesarstwa, i zawarł z nim pokój r. 1622. Poduszczany przez Turków, Niderlandy i niemieckich swoich sprzymierzeńców, Gabor znowu zerwał się do boju, ale pobity, zawarł pokój powtórny r. 1624, z którego F. skorzystał zaraz, by ukoronować swego syna na króla Węgier i tém zapewnić posiadania tego kraju swojemu domowi. Tak Ferdynand wyszedł z ciężkich, zagrażających mu i cesarskiej jego koronie trudności. Wielu obwinia go, iż nie poprzestał na tém zwycięztwie swoich nieprzyjaciół i nie udarował Niemiec pokojem, który był wtedy możliwym, ale rozumie się na warunkach takich, jak wszystkie poprzedzające pokoje, a zwłaszcza czasowe rozejmy z protestantami, polegające na uprawnieniu wszystkich przez nich już dokonanych bezprawi. Pokój na takich warunkach już był trudniejszym dla Ferdynanda II, aniżeli w podobnych okolicznościach był dla Karola V, i daleko mniej dawał rękojmi na przyszłość. Ośmielony powodzeniem, Ferdynand postanowił zwyciężyć protestantyzm w Niemczech tak, jak go zwyciężył w Austrji i Czechach, a zarazem utwierdzić swoją władzę polityczną. To już nie mogło być zupełnie po myśli popierających go wiernie książąt katolickich i groziło zupełną zmianą wszystkich dawnych stosunków w cesarstwie. Nie trzeba jednak spuszczać z uwagi, że Ferdynand nie żądał nic więcej nad to, czego żądać dozwalało mu prawo. Przyjmował on pokój religijny r. 1555 za prawo publiczne cesarstwa, i stan Niemiec wytworzony przez ten pokój za stan normalny; ale chciał) i w tém mu przyznajmy zupełną słuszność, obalić wszystko, co przeszło już po za warunki pomienionego pokoju, mianowicie odzyskać wszystkie dobra duchowne, zagrabione, czyli sekularyzowane przez protestantów od r. 1555. W tym celu wydał on (r. 1629) edykt restytucyjny, którym wszyscy książęta protestanccy i inni posiadacze dóbr duchownych, sekularyzowanych od r. 1555, zmuszeni byli zwrócić je pierwotnemu przeznaczeniu. Nieposłuszni podlegali egzekucji wojsk cesarskich. Jak szybkie i gwałtowne były naówczas te sekularyzacje, jak spieszyło się kacerstwo wywłaszczyć i zniszczyć Kościół katolicki w Niemczech, okazuje się z tego, że już wtedy pozostawała tam ledwo połowa dawnych biskupstw, i protestanci nie ukrywali swej nadziei, iż, byle okoliczności im sprzyjały, zagarną i resztę. Pomieniony edykt zagrażał szczególniej sekcie kalwińskiej, która rozpostarła się w Niemczech głównie od ogłoszenia pokoju religijnego i nie była nim objętą. Ona też była głównym motorem w obecnej wojnie i stanowiła główną siłę w obozie protestantów. Z drugiej strony trudno zarzucać Ferdynandowi, że z przywódcami buntu w Niemczech, którzy przeciwko własnej ojczyźnie wiązali się z cudzoziemcami, słowem ze zdrajcami, nietylko religijnymi ale i politycznymi, nie obszedł się on łaskawie, a powołał ich przed swój sąd cesarski, który ich ukarał wygnaniem i pozbawieniem ich państw. Było to wymierzeniem ścisłej sprawiedliwości i nie inaczej to pojmował Ferdynand, pisząc w tymże czasie do Papieża: „Non tam legionibus quam legibus et justitia thronos constabiliri.“ Ale takie postępowanie w Niemczech, których cesarstwo, jak gotycka wieżyca, opierało się na wielkiej liczbie wyższych i niższych panujących, nad którymi korona cesarska była jakby wieńczącą je kopułą, prowadziło do samowładztwa, które wreszcie i leżało w zamiarach Ferdynanda. Posiadłości przeto protestantów zostały zajęte przez cesarza. Takie zajęcie zagrażało nietylko książętom i posiadaczom ziemskim, ale i miastom cesarskim, i niewątpliwie, jeśli nowa wiara wprowadzona była w nich już po ogłoszeniu pokoju religijnego, miała ona być zniszczoną. Wreszcie, odebrane posiadłości kościelne rozdawane były na nowo arbitralnie. Tak arcyksiąże Leopold Wilhelm, syn cesarza, otrzymał prawem lennem arcybiskupstwa: magdeburgskie, halbersztadzkie i strasburgskie, inni otrzymali inne. Takie rozporządzenia wywołały w całych Niemczech strach, niespokojność i nieufność; ale, mimo powszechne szemrania, Ferdynand, ufny w prawość swojego celu, pozostał niewzruszonym i oświadczył swoim doradcom i powiernikom, że gotów był raczej życie postradać, aniżeli odstąpić od ścisłego wykonania swego edyktu. Nieprzyjaciele jego tymczasem, przywiedzeni do rozpaczy, nie ustawali w rozpoczętej walce i zdołali przeciągnąć na swoją stronę Chrystjana IV, króla duńskiego. Dobył on oręża, zaniepokojony zamiarami F’a wystawienia floty na morzach Niemieckiém i Baltyckiém i zrobienia Niemiec mocarstwem morskiem. Rzeczpospolita Wenecka wydała mu też wojnę. Wobec takiego zaognienia się wojny i żeby mniej być zależnym od ligi katolickiej Niemiec, której armja stanowiła dotąd główną siłę wojenną Ferdynanda, postanowił on stworzyć własną, znaczniejszą niż dotąd armję, i na jej naczelnego wodza, powołał Alberta Waldsteina, czecha, znanego pospolicie pod nazwą Wallensteina, który w dziejach wojny trzydziestoletniej odegrywa rolę niepospolitą. Waldstein, jak niegdyś Pompejusz w Rzymie, miał rzeczywiście dar stwarzania armji, utrzymywania ich i prowadzenia do zwycięztw. Pobił on Betlena Gabora na południu, a Chrystjana IV na północy. Obadwa zmuszeni byli do pokoju, i unja ewangelicka rozwiązała się. Potęga cesarza była wtedy na najwyższym stopniu, ale to właśnie sprowadziło jej nowych, potężniejszych nieprzyjaciół. Właśnie wówczas odkryła się sukcesja na księstwo Mantuańskie, do której rościł prawo książe francuzki. Dwór wiedeński, upojony potęgą i powodzeniem, nie chciał na to pozwolić. Cesarz, posyłając tam wojsko Waldsteina, obiecał mu marchję trewizańską i tytuł księcia Werony. Niemcy, żądni wznowić swoją dawną przewagę za Alpami, wykrzykiwali głośno: „Chodźmy pokazać Włochom, że jest jeszcze cesarz! Już od stu lat Rzym nie był zdobywanym. Znajdzie się w nim teraz więcej do rabunku niż było wówczas.“ Tak wojna coraz więcej traciła charakter religijny, a przybierała polityczny. Ten spór o księstwo Mantuańskie poróżnił znowu cesarza z Francją, która od śmierci Henryka IV była z nim w pokoju. Kardynał Richelieu poglądał niechętnie na potęgę Habsburgów w Austrji i Hiszpanji i na ścisły związek tych państw, groźny dla Francji, jak za czasów Karola V. Przerzucił się on tedy stanowczo do polityki Henryka IV i został głównym i największym nieprzyjacielem Austrji. Ferdynand już zamyślał wyprawić wojska Waldsteina przeciwko Francji, kiedy wszyscy książęta niemieccy, tak protestanccy jako i katoliccy, wystąpili ze skargami na Waldsteina, którego gwałty w wyzyskiwaniu kwater i wszelkich dostaw dla jego armji były nie do zniesienia. Skargi te wytoczone były na sejmie, na którym F. zamierzał przeprowadzić wybór swego syna na króla rzymskiego. Musiał on tedy ustąpić i oddalił Waldsteina. Ale już wyszła na jaw niezgoda między cesarzem a stanami cesarstwa, nawet katolickiemi. Kardynał Richelieu skorzystał z tego i, przez wysłanego na sejm swego spowiednika i głównego politycznego ajenta, sławnego ojca kapucyna Józefa, namówił stany cesarstwa do nieobierania syna cesarskiego królem rzymskim. „Biedny kapucyn, mówił Ferdynand, potrafił przetrącić moje plany i włożył w swój kaptur mnisi sześć mitr elektorskich.“ Ale ten kapucyn zrobił jeszcze więcej, bo ułożył pokój między Szwecją i Polską i sprowadził do Niemiec króla szwedzkiego Gustawa Adolfa. Wystąpienie tego wojownika (r. 1630), który swoje zachcianki zdobywcze i sięganie po koronę cesarską Niemiec umiał pokryć gorliwością o religję swoich współwyznawców, zmieniło zupełnie położenie rzeczy w Niemczech. Gustaw Adolf, któremu nieszczególnie wiodło się w Prusach, w zapasach z hetmanem Koniecpolskim, pozyskał w Niemczech sławę bohatera swego wieku i zbawcy upadającego protestantyzmu. Zwycięztwa jego rozbiły ligę katolicką niemiecką i nachyliły tak mocno sprawę cesarza, że ten, po stracie swoich najdzielniejszych wodzów, a szczególniej znakomitego Tilly, zmuszonym był powołać znowu na ratunek tej sprawy Waldsteina (1632 r.). Ten, jak zwykle we wszystkich ważnych okolicznościach, wziąwszy radę od gwiazd, przyjął naczelne dowództwo nad armją cesarską, ale z tak nieograniczoną władzą, iż został nietylko pierwszą po cesarzu osobą w państwie, ale nawet w istocie większą co do władzy i znaczenia osobą od samego cesarza. Ale takie niesłychane wywyższenie stało się przyczyną jego zguby. Wszystkie nieszczęścia wojny zaczęto przypisywać jemu, a wreszcie, jak to zwykle bywa w podobnych wypadkach, i obwiniać go o zdradę. Ferdynand znalazł się w położeniu trudném i dla tego rozkazał zamordować Waldsteina, co dokonano w jego rezydencji w Eger, w Czechach, r. 1633. Niektórzy historycy, a między nimi i Höfller (w Encyklopedji kościelnej Wetzera i Weltego), starają się usprawiedliwić Ferdynanda z ciężkiego zarzutu tego morderstwa, dowodząc, że Waldstein rzeczywiście zdradzał swego pana i poniósł śmierć nie wskutek rozkazu tegoż, a od swoich oficerów, którzy, przez wierność cesarzowi, widząc, co się święci, uknuli i wykonali spisek przeciwko swemu wodzowi. Tłumaczenia te są naciągane. Historja nie odkryła żadnych śladów zdradzieckiego znoszenia się Waldsteina z nieprzyjaciółmi cesarstwa, a o jego zamiarach przypuszczalnych, które nie weszły w wykonanie, sądzić nie można. Jeżeli zaś oficerowie armji cesarskiej nie z wyższego rozkazu, a sami uknuli spisek przeciwko swemu wodzowi, to takie wymierzanie sprawiedliwości przez sędziów niepowołanych było zbrodnią, podlegającą sądowi wojennemu. Tym czasem nietylko morderców nie ukarano ale dano im jeszcze nagrody i, w celu usprawiedliwienia ich w opinji publicznej, wydano i puszczono w obieg pisemko, widocznie półurzędowe, z wyszczególnieniem mniemanych przestępstw Waldsteina i dowodzeniem, że jego zabójstwo było czynem sprawiedliwym. Śmierć Waldsteina nastąpiła wkrótce po śmierci Gustawa Adolfa. Potém wojska cesarskie, pod dowództwem syna cesarza arcyksięcia Ferdynanda, odniosły nad Szwedami stanowcze zwycięztwo (1634 r.). Sprawa cesarska znowu stanęła górą, ale Ferdynand widział ciężkie położenie Niemiec, gwałtowną potrzebę pokoju i niepodobieństwo osiągnięcia tego, co, jakkolwiek było sprawiedliwém i w swoich skutkach zbawiennem, rozbijało się o zawady nieprzeparte. Cesarz przeto podał sam rękę do zgody swoim nieprzyjaciołom w Niemczech i zawarł z nimi pokój w Pradze (1635 r.). Edykt restytucyjny, główny powód wojny, był faktycznie zniesiony, kiedy wszystkim przyznano posiadłości z r. 1627. Książęta protestanccy odzyskali swoje prawa i wszyscy, tak katoliccy jak protestanccy, przyrzekli wspólnie wywalczyć to, co oderwali od wspólnej ojczyzny obcy jej nieprzyjaciele: Szwedzi i Francuzi. Posiadanie dóbr kościelnych sekularyzowanych zapewniono protestantom na lat 40. W Szląsku zezwolono na wolność wyznania, i tylko w Czechach i krajach dziedzicznych austrjackich wyznania protestanckie pozostały wywołane. Uległość cesarza w rzeczach, na które przedtem nie przystałby on nigdy, zdawało się, że uratuje Niemcy od podziału, zamierzonego przez Francję i Szwedów, gdyby ci mniemani obrońcy zagrożonej swobody Niemiec i uciśnionych książąt protestanckich chcieli wraz z nimi przystąpić do pokoju. Ale minister Francji kardynał Richelieu zamierzał teraz zbierać łupy z osłabionej Austrji i wziąść czynny udział w wojnie. Do tego też nakłonił on i Szwecję, której wojska przyjął na żołd Francji. Znalazł on też i w Niemczech sprzymierzeńców, jak landgrafa heskiego Wilhelma, opętanych żądzą powiększenia swoich posiadłości. Protestanci jeszcze nie byli zadowoleni i elektor saski musiał, wobec wzburzonej u swoich protestanckich poddanych opinji, kazać na ambonach usprawiedliwiać siebie, iż przyczynił się do uspokojenia w ojczyźnie. Wojna przeto zaogniła się na nowo. Francja przemyśliwała o wydarciu domowi Habsburgów cesarskiej korony i oddania jej elektorowi trewirskiemu; ale kiedy ten wzięty był w niewolę przez Hiszpanów, zamiary jej spełzły i Ferdynand, syn cesarza, już koronowany król czeski i węgierski, został obrany królem rzymskim, na sejmie w Ratysbonie 22 Grudnia 1636. Zapewnienie w taki sposób następstwa po sobie i korony cesarskiej swojemu domowi było ostatnim czynem Ferdynanda II. We dwa miesiące potém (1637 r.) umarł on, zostawiając po sobie pamięć monarchy, z wielkiemi przymiotami umysłu i serca i z charakterem niezłomnym w przeciwnościach. Mawiał on, że trzy zajęcia nigdy mu nie były za długie: nabożeństwo, narady z ministrami i polowanie. Lubił on jezuitów, u których się wychował i których przeto znał dobrze i, jak Stefan Batory, powiadał: „Si rex non essem, jesuita essem.“ Był łagodnym dla przestępców, wyjąwszy cudzołożników i kacerzy: tym ostatnim nie czuł się obowiązanym nawet dotrzymywać danego słowa. Do swojej osoby przypuszczał wszystkich, nawet nędzarzy z zaraźliwemi chorobami, ale żadnej kobiety bez świadka. Jakikolwiek sąd wydawać będzie bezstronny historyk o jego polityce, przyznać musi zawsze, że założył on sobie cel wielki, przywrócenie upadłej religji i praw Kościoła. Do tego dążył przez największe przeciwności i zawady i ustąpił, i to w części, dopiero wtedy, kiedy się przekonał, że niedokaźe tego, co zamierzył, że okoliczności silniejsze są od niego. Niemniejszą przeto jest zasługa z niedokonanego dzieła Ferdynanda, pomimo że mocarz świecki łączył je i z ziemskimi widokami. W tych ostatnich może i nie wszystko było dobrém, ale to pewna, że gotowało wielkość i potęgę jego ojczyźnie. Wreszcie, ten monarcha, którego zdobiły wszystkie cnoty, właściwe wielkim mocarzom, kochał nadewszystko sprawiedliwość. Wielka szkoda, iż zabójstwo Waldsteina rzuca jedyną, ale wielką plamę na tę piękną i znakomitą dziejową postać. Ob. Hurter, Gesch. Ferd. II; Kaiser Ferd. im Kampfe gegen d. protestant. Stande in Oesterr. w Histor.-polit. Blätter, III 673.. IV 168, 213, i dzieła traktujące o wojnie 30-letniej. S. S.