Encyklopedja Kościelna/Ferdynand I cesarz rzymski
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom V) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1874 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Ferdynand I, cesarz rzymski (niemiecki), z domu Habsburgów , był synem Filipa I, króla Kastylji, i młodszym bratem Karola V; uro. r 1503; po śmierci swojego dziada cesarza Maksymiljana I r. 1519, na mocy ostatniego jego rozporządzenia, odziedziczył jego rodowe posiadłości austrjackie, sładające się z pięciu księstw, z których Maksymiljan zamierzał utworzyć dla niego królestwo Austrjackie, do czego jednakże nie przyszło. Dla powiększenia swojego państwa, Ferdynand połączył się podwójnym związkiem małżeńskim z panującym naówczas w Węgrzech i Czechach domem Jagiellońskim: sam zaślubił r. 1521 siostrę króla Ludwika II, a tego ostatniego ożenił ze swoją, siostrą. Torowało mu to drogę do opanowania, jeśli nie zaraz, to w przyszłości, w osobach swoich następców, od dawna pożądanych dla domu Habsburgów i dla całej ich niemieckiej ojczyzny bogatych królestw Węgier i Czech, które już nawet były w ich władaniu i tylko zbiegiem wypadków przeszły pod panowanie innych. Wprawdzie korony węgierska i czeska zawsze jeszcze były elekcyjne, ale te elekcje, a właściwie uznania przez stany państwa praw do korony podającego się do niej kandydata, wychodziły zawsze na korzyść tego, który przez zajmowane w kraju stanowisko i potęgę zewnętrzną mógł te prawa podtrzymać siłą. Opatrzność ziściła zamysły Habsburgów, wkładając za to na nich obowiązek utrzymania w pomienionych krajach wiary św., czego, przyznać trzeba, że i dopełnili oni, chociaż nie bez wielkich, właściwych ludziom i czasom, błędów. Ale by posiąść koronę św. Stefana, potrzeba było rozprawić się z potężnym nieprzyjacielem od wschodu. Turcy, przedstawiciele islamizmu, stali wówczas na szczycie swojej potęgi i panował im sułan wyniosły i przedsiębierczy Soliman II. Kiedy Niemcy już to wytrwałą przebiegłością, już przeważną siłą, już przez związki małżeńskie sadowili się we wschodnich krajach Europy; Turcy darli się tam orężnie, z siłam i ogromnemi i natchnionemi wówczas jeszcze bardzo silnym fanatyzmem Mahometa. Powołana do walki z nimi chrześcjańska Europa, nie była już tą Europą, która zwyciężyła półksiężyc pod Poitiers i Tours, a następnie zdobywała Ziemię świętą. Odrodzenie i protestantyzm podkopały i zachwiały mocno wówczas wiarę i zapał do wielkich przedsięwzięć. Próżno Papieże ogłaszali nowe wyprawy krzyżowe, próżno powoływali królów chrześcjańskich do wojen w tych krajach, których zdobycie obiecywało w przyszłości, obok celów wyższych, osiągnięcie nawet korzyści materjalnych. Polityka europejska porzuciła wówczas starania o jakiekolwiek cele wyższe. Kiedy przeto Soliman najechał Węgry z 200,000 wojska, wszyscy mocarze europejscy zajęci byli własnemi sprawami bardziej niż tém, co obchodzić było powinno całe chrześcjaństwo, i nikt Węgrom nie dał pomocy. Sejm rzeszy niemieckiej rozbierał powolnie i poważnie, czyli rzeczywiście Niemcom grozi niebezpieczeństwo; Niemcy też ówczesne były zajęte swojemi rozterkami religijnemi, a Luter nauczał głośno, iż grzechem jest wojować z Turkami, których sam Pan Bóg powołał do wykonania Jego kary na świat zepsuty i nie przyjmujący nowej nauki. Cesarz niemiecki wprawdzie prowadził wojnę z Turkami, choćby tylko dla utrzymania swojej potęgi politycznej, ale hamowany był w tém przez króla Francji, który, dla ukrócenia tej potęgi, wchodził w przymierze z Turkami i podtrzymywał zbuntowanych przeciwko cesarzowi niemieckich książąt protestanckich; ci zaś, przyjąwszy naukę Lutra, usiłowali wyłamać się z pod wszelkiej władzy, tak duchownej jako i świeckiej. Król polski Zygmunt I, stryj, opiekun i sprzymierzeniec króla węgierskiego, pomny klęski i śmierci swego stryja pod Warną, nie ważył się na wojnę z Turkami inaczej, jak w związku z całą Europą, a widząc, że na to się nie zanosi, utrzymał zawarty z nimi rozejm, usiłując tylko przez posłów pogodzić wojujące strony. Acyksiąże Ferdynand, dwukrotny dziewierz Ludwika i przyszły pretendent do jego obydwóch koron, postąpił sobie najlepiej, bo nie omieszkał korzystać z okoliczności i, za pomoc przeciwko Turkom, domagał się ustąpienia sobie Kroacji. Wreszcie, same Węgry rozdzierane były naówczas niesnaskami wewnętrznemi, będącemi szczególniej na rękę wszystkim nieprzyjaciołom zewnętrznym . W takich nieszęśliwych okolicznościach, młody i niedoświadczony, ale pełen odważnego ducha przodków Jagiellończyk wystąpił przeciwko Turkom z 30,000 wojska, w którem był półtora tysiączny hufiec Polaków, i stoczył nieszczęśliwą bitwę pod Mohaczem 29 Sierpnia 1526 r., w której zginął z całym prawie swoim bohaterskim zastępem. Ta straszna bitwa, w której obok króla i jego dostojników poległo siedmiu biskupów, a w ich liczbie prymas węgier arcybiskup Granu Władysław Zalkanicz, 500 magnatów i kwiat węgierskiego rycerstwa, rozstrzygła losy tego państwa. Odtąd traci ono swoją niepodległość. Soliman, odwoływany przez bunty wybuchłe w Azji, zdobywszy i spaliwszy Budę i spustoszywszy cały kraj najokropniej, chętnie przyjął pośrednictwo króla polskiego, zgodził się na rozejm i ustąpił z Węgier. Wtedy arcyksiąże Ferdynand wystąpił jako pretendent do dwóch osieroconych koron i został obrany królem czeskim 1527 r.; ale w Węgrzech napotkał znakomitego przeciwnika Jana Zapolja, wojewodę Siedmiogrodzkiego, a naczelnego wodza wojsk węgierskich, zalecanego stanom państwa przez zasługi, okazane krajowi, mianowicie w ostatniej wojnie, i przez poparcie króla polskiego, który sam nie przyjął ofiarowanych sobie koron węgierkiej i czeskiej, ale pragnął, by przynajmniej pierwsza zachowała dawną niepodległość i nie wzmogła nieprzyjaznej mu potęgi tureckiej, albo austrjackiej. Wszakże, za ustąpieniem króla polskiego, przyjść do tego w końcu musiało koniecznie. Ferdynand wystąpił ze swojemi prawami orężnie, popierany przez Karola V. Nie pomogła dyplomatyczna interwencja Zygmuta I. Rozpoczęła się straszna, wieki trwająca wojna między Węgrami a domem austrjackim. Jan Zapolja, obrany i uznany król węgierski, został pobity i wyparty z kraju, ale przez Jana Łaskiego, dawnego polskiego reformatora, pozyskał pomoc sułtana Solimana, uznawszy nad sobą jego zwierzchniczą władzę. Ferdynand pospieszył przez posłów zażegnać w Konstantynopolu zbierającą się na siebie burzę, ale daremnie, i wkrótce Soliman z ogromnem wojskiem wkroczył do Węgier i zajął Budę. Ferdynand sromotnie uciekł bez boju aż do Wiednia, ścigany przez Solimana, który obiegł tę stolicę r. 1530. Strach padł na Niemców, którzy od najścia Mongołów jeszcze nie widzieli tak groźnego niebezpieczeństwa. Strzały, z dział tureckich wymierzane na stolicę nieprzyjacielską, z rozkazu sułtana musiały oszczędzać wspaniałą i górującą nad całem miastem wieżę katedry św. Stefana. Jakoż, po owem oblężeniu, powstała ona wcale nieuszkodzoną. Dla braku artylerji wałowej oblężenie było bezskuteczném. Po dwudziestu szturmach, przypuszczanych napróżno, brak żywności zmusił ogromną armję turecką do odwrotu. Zabrawszy swoim zwyczajem kilkadziesiąt tysięcy niewolnika obojej płci i spustoszywszy wszystko na swojej drodze, Soliman wrócił do Konstantynopola jako zwycięzca, pozostawiwszy w Budzie załogę. Odwrót Turków z pod Wiednia był niespodziewanym, i mieszkańcy, tak stolicy jak i całego kraju, składali za to po wszystkich kościołach uroczyste dzięki Bogu. Wtedy Ferdynand wystąpił znowu do walki z Zapolją o koronę węgierską, kiedy w r. 1532 znowu zjawił się Soliman z ogromną armją i znowu go zmusił do zaprzestania boju i szybkiego odwrotu. Turcy pojawili się znowu w arcyksięztwie Austrjackiem i Styrji, ale nie doszli do Wiednia. Potężna fiota Karola V, pod dowództwem sławnego Andrzeja Doria, zagrażała Konstantynopolowi, i zaszły nieporozumienia z Persją. Soliman musiał wracać i poprzestać na spustoszeniu kraju i uprowadzeniu jeńców. Ferdynand nie chciał widzieć Turków po raz trzeci i prosił Solimana o pokój. Wiedeń ujrzał wówczas po raz pierwszy wysłańca Wysokiej Porty. Wszakże pomoc Turków, opłacana najokropniejszem zniszczeniem kraju, okazała się i Węgrom ciężarem nie do zniesienia. Wskutek tego Zapolja zawarł z Ferdynandem umowę (24 Lutego 1535), według której Zapolja pozostał w posiadaniu królestwa, ale po jego śmierci miało to przejść na Ferdynanda. Zapolja wszakże umierając (1540), za radą swoich dostojników, złamał tę umowę i naznaczył po sobie następcą swego jedenastoletniego syna Jana Zygmunta, pod opieką jego matki królowej Izabelli i biskupa wielko-waradyńskiego Jerzego Martinuzzi. Ten ostatni, istotny rządca królestwa, nie widział innego sposobu utrzymania na nim Jana Zygmunta Zapolja, jak uznając zwierzchniczą władzę Porty. Ferdynand, by utrzymać się przy królestwie, uznał się także lennikiem Porty. Wtedy sułtan przeznaczył dla młodego Zapolja Siedmiogród, zaś Węgry ogłosił posiadłością swoją. Wreszcie Martinuzzi, widząc smutny stan kraju poddanego Turkom, a jeszcze smutniejszą jego przyszłość, wszedł w układy z Ferdynandem i przeprowadził (r. 1547) na sejmie węgierskim wybór jego syna Maksymiljana na przyszłego króla. Jednocześnie Martinuzzi poddał i Siedmiogród władzy Ferdynanda, ale niebawem się przekonał, że postawił siebie i kraj w położeniu niepewnem, wobec groźnej potęgi tureckiej, która nie mogła ścierpieć wszystkich, zaszłych bez niej układów. Przeto powołał wszystkich mieszkańców do broni i wezwał Ferdynanda, by w obronie swego nowego królestwa stanął do walki z wrogami chrześcjaństwa: Ferdynand umyślił wyjść z tej trudności przez morderstwo Martinuzzi’ego (r. 1551), którego nadto okrzyczane bogactwa obudziły jego chciwość. Krwawy jego rozkaz był spełniony, ale zbrodnia obudziła powszechną zgrozę i została doniesioną Papieżowi Juljuszowi III. Cały kraj powstał i wypowiedział mu posłuszeństwo, nareszcie, z owych okrzyczanych skarbów nie znaleziono nic, i nasłany morderca złożył Ferdynandowi tylko ucho jego ofiary, Ferdynand przedewszystkiém usiłował usprawiedliwić się przed Stolicą Apostolską, przywodząc różne zbrodnie, jakich miał dopuścić się zamordowany kardynał. Papież w odpowiedzi na to przytoczył mu wszystkie pochwały, jakiemi onże sam obsypywał niedawno swoją ofiarę, prosząc dla niej o kapelusz kardynalski, i rzucił ekskomunikę na Ferdynanda. Wtedy cesarz Karol V wniósł instancję za bratem i, po niejakim czasie, ekskomunika była z niego zdjętą, ale władza nad Węgrami pozostała mu tylko nominalna, i żeby tę utrzymać spokojnie i z korzyścią, przynajmniej w przyszłości, ogłosił się on na nowo lennikiem porty. Wreszcie, jego poseł Auger Gislen Busbeck († 1592), który zostawił nam najlepszy pamiętnik o ówczesnej Turcji, zawarł w r. 1562 traktat między Austrją a Wysoką Portą, w którym udało mu się wytargować dla Ferdynanda cząstkę Węgier, przyległą Czechom, Austrji i Styrji, z obowiązkiem płacenia Porcie rocznego haraczu 30,000 dukatów. Dzięki tedy takiej, niczém niezrażonej wytrwałości, po upływie stu lat korona ś. Stefana przeszła nareszcie stale w posiadanie domu Habsburgów. Działalność polityczna Ferdynanda, w zarządzie poddanych mu krajów, wskazaną była przez same ówczesne wypadki. Zadaniem jej było utrzymanie religji przodków, dawnej władzy i dawnego porządku społecznego, co wszystko chwiało się w swoich posadach od niszczącego rewolucyjnego działania protestantyzmu. Czynność na tém polu Ferdynanda w Austrji i w Czechach była takąż, jak i brata jego Karola V w cesarstwie Niemieckiem. Obadwa oni bronili wiary i Kościoła, ale chcieli je mieć narzędziem swojej polityki. I jeden i drugi, wreszcie, byli łatwymi i chętnymi do porozumienia się w rzeczach wiary, kiedy tylko nie chodziło o ich władzę i korzyści. Różnica między działaniami Karola V i Ferdynanda zachodziła w tem, iż kiedy pierwszy piastował godność cesarską, drugi miał szczupłe pole do działania. Było ono przeto w mniejszych daleko rozmiarach. Potem, odznaczało się ono na pozór większą daleko powolnością i dążnością do zgody i Pokoju. Tak Karol V nie mógł znieść wiarołomstwa Albrechta brandeburgskiego, kiedy ten z wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego został księciem, pruskim i zapozwal go przed swój sąd cesarski. Ferdynand zapobiegał w tém u swego brata i nie dawał dojść rzeczom do ostateczności. Podobnież hamował on Karola V w jego zajściach z Francją; podobnie silnie powstrzymywał Papieża Piusa V od rzucenia klątwy na królowę angielską Elżbietę. Jego powolność i wyrozumiałość dla protestantyzmu przekonywa, że nie pojmował on całej jego doniosłości, kiedy wyobrażał sobie, że mogą żyć z nim w zgodzie i ostać się obok niego instytucje katolickie. Od niego wyszła myśl zjazdu 1524 r. niemieckich katolickich książąt w Ratysbonie, na którym powzięte było pierwsze bezskuteczne postanowienie zapobieżenia rozdwojeniu religijnemu. Potem brał on nader wielki udział w zawarciu pokoju religijnego r. 1555, który mógłby, jak spodziewali się jego twórcy, a szczególniej sam Ferdynand, zapobiedz dalszym niesnaskom religijnym, gdyby nowa nauka nie miała przedewszystkiém nienawiści do dawnej i gdyby jej zwolennicy poprzestawali na tém, czego dopiero sami domagali się. Dla utrzymania pomienionego pokoju, związał się on z księciem bawarskim Albrechtem V, traktatem odpornym w Landsbergu r. 1556, i przez to położył niejaką tamę rozruchom religijnym w Niemczech, które głównie tłumiło przymierze Austrji z Bawarją, wzmocnione jeszcze przez ożenienie Albrechta z córką Ferdynanda; co nadto przyniosło i tę korzyść, że załagodziło dawne niesnaski pomiędzy domami Austrji i Bawarji, powstałe jeszcze za cesarza Maksymiljana I o posiadłości w Niemczech. Gdy w Czechach wybuchły rozruchy, z powodów głownie politycznych, ale które nie omieszkały, jak to zawsze było w tych i podobnych tym czasach, przybrać barwy religijnej, przytłumił je energicznie (r. 1547) i skorzystał z nich, ogłosiwszy się panem dziedzicznym królestwa dotąd elekcyjnego. Ale utwierdziwszy swoją władzę, zapewne by skłonić ku sobie sekciarzy i ułatwić porozumienie z nimi w rzeczach wiary, jął gorąco popierać u Stolicy Apost. ich żądania Kommunji pod dwiema postaciami i małżeństwa księży. R. 1531 Ferdynand został obrany królem rzymskim, zaś po abdykacji Karola V r. 1556 cesarzem, i pomimo woli i starań o to abdykującego, nie dopuścił do tej godności jego syna Filipa II. Łatwo mu było mieć w tém po sobie wszystkich protestantów, którym dogodniejszym był na cesarza Ferdynand, niż Filip II. Papież Paweł IV nie chciał uznać nowego cesarza, przeto iż Stolica Apostolska nie dała swego zezwolenia ani na abdykację jego poprzednika, ani na nowy w skutek jej wybór. Ferdynand uznał to za niepotrzebne, i odtąd dawny, istniejący od Karola Wielkiego zwyczaj zatwierdzania cesarzy niemieckich przez Stolicę Apost. ustał. W nowej godności Ferdynand, tego imienia I, obrócił wszystkie starania ku zwołaniu i postępowi soboru powszechnego dla naprawy Kościoła, i po zebraniu się takowego w Trydencie, przedstawił mu swoje artykuły reformy, z których niektóre zostały przyjęte przez sobór. Na jego wezwanie uczony i pobożny Kanizjusz (ob. Piotr), któremu Austrja i Bawarja tyleż prawie zawdzięczają, ile św. Bonifacemu, albowiem on utrzymał i wypielęgnował to, co tamten zasiał, wypracował katechizm katolicki. Świeżo założony zakon jezuitów wprowadzony był przez niego do Austrji i Czech, gdzie szczególniej przyczynił się do wprowadzenia na prawdziwe tory edukacji publicznej, zwichniętej przez zwolenników nowej wiary. F. był założycielem nowej linji niemieckiej dynastji Habsburgów (wygasłej po mieczu r. 1740), obok pierwszej hiszpańskiej (wygasłej r. 1700), i właściwym założycielem monarchji Austrjackiej, która stała się taką dopiero przez złączenie z rodowemi niemieckiemi posiadłościami panującego jej domu królestw Czech i Węgier. Te niemieckie posiadłości rozdzielił on przed śmiercią pomiędzy swoich trzech synów. Wszakże połączyły się one znowu w jedną całość pod jego wnukiem Ferdynandem II. Um. 25 Lipca 1564, wkrótce po zamknięciu soboru trydenckiego. W ostatniej swojej woli zalecał swoim synom przedewszystkiém utrzymanie św. religji katolickiej i obronę jej od tych herezji, których zgubne owoce: bunty chłopskie, zbezczeszczenie wszelkich boskich instytucji, ciągłe zamieszki, ucisk sumienia katolików i wyuzdanie zwolenników nowej nauki, wystawiał im jako doświadczenie swego życia. Cf. Buchholtz, Geschichte der Regierung Ferdinands I., Bd. IX, Wien 1831—1838. S. S.