Encyklopedja Kościelna/Fleury opactwo
<<< Dane tekstu >>> | |
Tytuł | Encyklopedja Kościelna (tom V) |
Redaktor | Michał Nowodworski |
Data wyd. | 1874 |
Druk | Czerwiński i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Fleury (czytaj Flöri), Floriacum, sławne opactwo z miastem tegoż nazwiska nad Loarą, niedaleko od Sulli, w djecezji orleańskiej, znane jest również pod nazwiskiem klasztoru św. Benedykta nad Loarą. Założycielem tego klasztoru był opat Leodegar z Aniany, późniejszy bp Orleanu, w pierwszych latach panowania Klodoweusza II (638—657). Pierwszy opat tego klasztoru, w którym zakonnicy trzymali się reguły św. Benedykta i Kolumbana, nazywał się Mummolus, pilny badacz ksiąg świętych. Ten, czytając w Djalogach Grzegorza W. życie św. Benedykta i z boleścią wspomniawszy sobie na zburzony przez Longobardów klasztor Cassino, wysyła mnicha Aigulfa do Cassino, aby ztamtąd sprowadził do Fleury ciało tego świętego. Aigulfowi udało się wynaleść ciało św. Benedykta, razem z ciałem św. Scholastyki, i święte szczątki św. Benedykta szczęśliwie do F. sprowadził; ciało zaś św. Scholastyki pozostało własnością djecezji cenomaneńskiej, której biskup Berarius, w tym samym czasie i w tym samym celu co Mummolus, swego delegata do Cassino posłał. Przeniesienie to nastąpiło 653 r., jak o tém świadczy Paweł Warnefryd, opat Optatus z Montecassino († 760 r.), Leon, opat rzymski z końca X wieku, i inni, a pomimo to, wielu to przeniesienie uważa za wątpliwe, a nawet zupełnie go zaprzeczają (Mabill. Annal. t. 1 p. 380, 428—30; t. II p. 151; t. IV 100, 691). Przez posiadanie świętych relikwji patrjarchy wszystkich zakonników na zachodzie stało się opactwo Fleury, jak się wyraża Papież Leon VII w piśmie swojém do opata Odona „quasi caput ac primas omnium coenobiorum“ (Mabill. Annal. t. III p. 439. 708). Odtąd tysiące pielgrzymów z Francji i całej Europy odwiedzało corocznie grób św. Benedykta. Papieże i królowie nadawali miejscowości tej rozmaite przywileje i darowizny, a tak, obok grobu św. patrjarchy, zebrał się liczny zastęp uczonych benedyktynów, którzy przez długie wieki dawali przykład karności kościelnej, i światło nauki nietylko po Francji, ale i w innych krajach ztamtąd rozszerzali. Szczególniej pod względem naukowym zakwitł klasztor za Teodulfa (ob.), uczonego bpa Orleanu, a zarazem opata w Floriacum, po którego śmierci († 821) zakonnik i pisarz Adrewald (ob.) był ozdobą klasztoru. W tym samym czasie nabrało jeszcze większego znaczenia, w skutek założenia przez Ludwika Pobożnego hospitale nobilium i hospitale pauperum. Nadto, sprowadzono tu więcej relikwji śś. z klasztoru św. Djonizego, jako też postanowiono święto na cześć św. Benedykta na dzień 4 Grudnia, które cała Francja obchodziła. Dla niewiast, którym nie wolno było do klasztoru wchodzić, wystawiano czasami ten drogi skarb relikwji w namiocie, na ten cel urządzonym w pobliskim lasku. Normandowie r. 865 spalili klasztor opuszczony przez zakonników, którzy z ciałem św. Benedykta ucieczką się ratowali. R. 878 Normandowie napadli znowu na Fleury, lecz przez mężnego opata Hugona pobici zostali. R. 909 napadli po trzeci raz: wódz ich Rejnold urządził w dormitorium zakonników mieszkanie dla siebie, lecz w nocy okazał mu się św. Benedykt i zapowiedział mu bliską śmierć, co rzeczywiście nastąpiło. Odtąd mieli Normandowie dla św. Benedykta wielkie poważanie, tak, iż nawet wódz ich Rollo, choć poganin, klasztor Fleury zawsze oszczędzał. Pomimo tych wydarzeń, tak nieprzyjaznych dla karności klasztornej, utrzymała się ona jednak w całej surowości aż do początku X wieku; lecz już około 930 r. i tam, równie jak i w całej Francji, karność klasztorna zniknęła. Hrabia Eliziard, czujący dotkliwie upadek tego słynnego klasztoru, wyprosił sobie u króla Rudolfa pozwolenie przywrócenia w nim porządku. W tym celu, w towarzystwie dwóch hrabiów, dwóch biskupów i św. Odona, opata z Clugny, udał się do opactwa Fleury. Lecz skoro tam przybyli, zakonnicy wpuścić ich nie chcieli: jedni bronili wnijścia u bramy klasztoru, inni z dachów rzucali kamieniami. Przez trzy dni napróżno z zakonnikami traktowano, dopiero nagłe i śmiałe przedsięwzięcie Odona złamało upor zakonników. Przeciw zdaniu towarzyszów, puścił się Odo konno sam jeden do klasztoru: osłupiałym zakonnikom wypadła broń z ręki, padli świętemu mężowi do nóg, przepraszając go z żalem. Odo, pozostawszy pewien czas we Fleury, pousuwał nadużycia, jakie się wkradły, mianowicie co do posiadłości osobistej i jedzenia mięsa, i z pociechą widział, jak dawna karność coraz więcej wzrastała, a klasztor pomnażał się napływem już to z ludzi świeckich, już z zakonników, już też kanoników, a nawet bpów, którzy swych godności się pozrzekali. Jednakowoż Fleury pozostało zawsze niezależném od Clugny, a odtąd stało się sławniejszem jeszcze, aniżeli kiedykolwiek poprzednio. Zakonnicy ztąd byli wysyłani do innych klasztorów dla zreformowania ich, a ich kolonje zaprowadzały wszędzie, i w bliskich i w odległych klasztorach, karność i naukę. Nawet hiszpani i niemcy przybywali do Fleury, jak np. Dietrich z Heresfeld, autor dzieła o tak nazwanej Illacji i sprowadzeniu zwłok św. Benedykta z Orleanu do Fleury. Spisane ok. r. 1000 zwyczaje opactwa, przedstawiają wiele ważnych i ciekawych rzeczy, co do urządzenia i obyczajów óczesnych klasztorów; dowiadujemy się ztąd, ile dobrego czynił klasztor dla ubogich, których stu podejmowano w wielki czwartek, w Zielone Świątki i w innych dniach roku. Prócz tego przy bazylice św. Benedykta znajdował się dom schronienia dla ubogich starców (Mabil. Annal. t. III p. 632; t. IV p. 60). Szczególniej zakwitła w Fleury nauka za czasów Odona. Z tej szkoły wyszedł Abbo (ob.), jeden z najuczeńszych ludzi owego czasu, który jako chłopiec do klasztoru przybył za czasów opata Wilfalda. W młodym wieku został już nauczycielem śpiewu, arytmetyki, gramatyki, djalektyki; potém słuchał filozofji i astronomji w Paryżu i Reims; w Orleanie uczył muzyki za znaczne wynagrodzenie, ale potajemnie, z obawy ludzi zazdrosnych, a równocześnie słuchał retoryki i matematyki, a tak zbogacony niemałym zasobem wiadomości wrócił do Fleury i rozpoczął tu zawód nauczycielski. Abbo, wraz z Remigjuszein z Auxerre, Hucbaldem, mnichem z Elnon, z Flodoardem, Gerbertem i Fulbertem z Chartres, zajmuje jedno z najpierwszych miejsc między odnowicielami nauki. Pomiędzy jego licznymi uczniami z Francji i innych narodów zajmują pierwsze miejsce anglicy, którzy jeszcze przed Abbonem ćwiczyli się w Fleury w karności i naukach. Również odebrał tam nauki i św. Oswald, bp z Worcester, pomocnik Dunstana (ob.) w jego dziele reformacji kościoła angielskiego. Inny współpracownik Dunstana, wielce zasłużony bp Ethelweld z Winchester, wysłał do Fleury ludzi, aby się wykształcili w kwitnącej tam karności. Sam nawet Dunstan w dziele swojém Concordia korzystał z tego, co zauważył w życiu zakonników w Fleury. Poprzednik jego arcybp Odo nie chciał przyjąć godności arcybiskupiej, dopóki nie otrzymał habitu zakonnego z Fleury. Z uczniów Abbona w klasztorze Fleury odznaczyli się: Aimoinus (ob.) i Konstantyn, z którym sławny Gerbert listownie się znosił, nazywając go zwykle szlachetnym i uczonym scholastykiem, i często do siebie zapraszał, zaklinając, aby z sobą książek z Fleury przywiózł: „Comitentur iter tuum Tulliana opuscula, et de republica et in Verrem et quae pro defensione multorum, plurima Romanae eloquentiae parens conscripsit (Mabillon, Annal. t. III p. 602); dalej zakonnicy: Gerard, Witalis, Tortarius, Gausbert etc. (ib. t. IV p. 173), Prócz tego i inni zakonnicy z Fleury pisali różne dzieła, już to równocześnie z Abbonem, już też po nim, jak np. Isenbard napisał książeczkę o wynalezieniu ciała św. Jodoka (Mab. Ann. t. III p. 642), Helgaldus życie króla Roberta † 1031 (Cf. Bouquet, Script, rer. Gall. t. X). I w późniejszych latach odznaczyli się tam niektórzy kronikarze i pisarze, jak to można widzieć u Bouquet’a (op. cit.), w Hist. littéraire de la France i w dziele Jana de Bosco, Floriacensis vetus bibliotheca benedictina, Lugd. 1605. Szkoła w Fleury miała wielkie poważanie przez całe wieki średnie, aż ku końcowi XVI wieku. Nieraz liczba uczących się tam dochodziła do 5,000, z których każdy, według swej możności, był obowiązany pozostawić dwa manuskrypty, jako nagrodę za pobierane tu nauki. Nadto, wszystkie klasztory zależne od Fleury były obowiązane przyczyniać się rocznie do utrzymania tamecznej bibljoteki. Tym sposobem zgromadził klasztor we Fleury znakomitą bibljotekę, bogatą w różne manuskrypty i księgi, z których w późniejszym czasie hugonoci, po całej Francji wszystko niszczący, w imię czystego światła Ewangelji, nie umieli lepszego zrobić użytku, jak, że je w znacznej części podarli i popalili. Opactwo F. może sobie jeszcze za szczęście poczytać, że ci grabieżcy, którzy ze szczególném upodobaniem wyszukiwali i palili czcigodne ciała świętych, pozostawili w spokoju ciało św. Benedykta i klasztoru nie zniszczyli, chociaż w kilku najściach ogołocili go ze wszystkich kościelnych i klasztornych ozdób, jakie pobożność całego narodu w przeciągu kilku wieków tam nagromadziła. W późniejszym czasie połączyli się zakonnicy z Fleury ze zgromadzeniem św. Maura. Zakonników z Fleury nie trzeba mieszać z zakonnikami floraceńskimi, czyli floreńskimi, których założycielem był opat Joachim z Flora (ob. Floraceńskie zgromadzenie). (Schrödl). F. S.