Encyklopedyja powszechna (1859)/Abramowicz (Jędrzej)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Encyklopedyja powszechna |
Tom | Tom I |
Rozdział | Abramowicz (Jędrzej) |
Wydawca | S. Orgelbrand |
Data wyd. | 1859 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Abramowicz (Jędrzej), kasztelan brzesko-litewski, herbu jastrzębiec, pochodził z tej samej historycznej rodziny co i sławny wojewoda smoleński, (obacz Abrahamowicz Jan), a nawet Jędrzej był dziedzicem Wornian, rodowego majątku Abramowiczów. Miał dwóch braci Jerzego i Antoniego. Rodzili się z Ogińskiej. Wszyscy trzej należeli za czasów Augusta III do partyi Radziwiłłowskiej i dla tego stali się ofiarami familii, ztąd więc znaczenie historyczne. Jędrzej był naprzód stolnikiem wileńskim, obrany następnie przez szlachtę 26 Października r. 1747 pisarzem ziemskim wileńskim. Przysiągł na ten urząd, według prawa, przed księciem hetmanem Radziwiłłem jako wojewodzie wileńskiemu: hetman dał mu potem i pisarstwo grodzkie wileńskie (w Sierp. 1748). Jerzy zaś był podwojewodą wileńskim. Obadwaj trzęśli trybunałem litewskim w r. 1755, na którym Jerzy był deputatem starodubowskiem i wice marszałkiem. Jędrzej zaś jako pisarz wileński miał także na trybunale wpływ naturalny a prawny. Czartoryskim szło o to, żeby zemścić się na Matuszewicach, którym chcieli odebrać szlachectwo, Abramowiczowie zaś nie pozwalali na to jedynie przez ducha partyi, nie z innej przyczyny. Książę kanclerz obojgu braciom groził. Jerzego nawet tak przestraszył, że chwiać się zaczynał w oporze i zwłóczył. Za to, że wreszcie Jerzy dał kreskę przeciwną Czartoryskim, kanclerz postanowił obalić z pisarstwa wileńskiego Jędrzeja, tem więcej, że póki był na tym urzędzie, przewaga Radziwiłłowska na trybunale była pewna. Dokonał kanclerz tego wyrokiem sądowym na następnym trybunale, na którym laskę trzymał zięć jego, podskarbi Flemming, w roku 1756. Abramowicz pomimo to, był zacniejszy człowiek stokroć od innych: za powody wyroku kładła też familia dzieciństwa, jako to: że Bohusz rejent wileński, podwładny piszarza, wziął czapeczkę w podarunku od pani Szejewiczowej podstoliny wileńskiej, iż na to Abramowicz pozwolił. Było to zgorszenie wielkie, bo urzędnik w dawnej Polsce był dożywotnim. Zbrodnię musiał popełnić, żeby mógł bozbawiony swojego stanowiska, a tutaj na zarzut ów dziecinny przekupstwa, miał jeszcze świadectwo Abramowicz od ks. Giecewicza, że wziął od Czartoryskich 100 dukat, za to, że nie pomagał w tej sprawie. Ale przemoc zrobiła swoje, nietylko samego Abramowicza wyzuto z urzędu, ale kilku jeszcze innych stronników Radziwiłłowskich co rozjątrzyło gotowe do walki stronnictwa na Litwie; Jerzy ciężko się rozchorował, Jędrzej zaś raz wraz jeździł do Warszawy do dworu, w nadziei jakiegoś odwetu. Kanclerz, żeby postawić na swojem, uciekł się do wymysłów i kłamstw; powiedział o Abramowiczach, że nie są szlachta, że idą z neofitów, a więc w obaleniu ich, tak wielkiego gwałtu być nie mogło i niebyło. Litwa wrzała dla tej sprawy i dla wielu innych. Aż się kanclerz spostrzegł i rozpoczął jawne rokowanie z przeciwnikami. Hetman Massalski wzywał Jędrzeja do siebie do Wiejsiej, mówił, że postara się go ukontentować (Stycz. 1756). Kanclerz był gotów podnieść wyżej Abramowicza i posadzić go na krzesło w senacie: wskazywał na kasztelanię brzeską, która właśnie wakowała; hetman Radziwiłł zaś pragnął pomścić się za prawo, że dał przyrzeczenie Abramowiczowi na pisarstwo. Rok przeszło ta sprawa całą Litwę trzymała w zawieszeniu. Abramowicz chciał przestraszyć przeciwników, wyzywał ich, z czego nie rad Massalski cofnął się i nie posłał do Nieświeża Hołyńskiego podstarościego mścisławskiego, który chciał jechać dla układów, chciał go ocalić od zemsty kanclerza. Abramowicz żeby się wzmódz przeszedł do partyi francuzkiej, i zyskał opiekę posła Duranda, do czego otwarł mu drogę stolnik brzeski Matuszewic. Smutny był ale przewidywany epilog sprawy; pisarz Wileński został po prostu panem Abramowiczem, wywarło to wielkie wrażenie na Massalskich, na wszystką szlachtę w ogóle, skoro widziano jak wielkie ma siły familia i jak potężne w rękach swoich środki. Radziwiłł ustąpił i chciał przynajmniej zachować pozory. Starał się o to, żeby deputaci trybunalscy znieśli dla formy wyrok przeciw Abramowiczowi, Bohuszowi: ale kanclerz nie dowierzał, a podskarbi czuwał. Kombinacyja zamierzana doszła dopiero na trzecim trybunale, którego marszałkiem został sługa Radziwiłłowski: Jasiński. Bohusz, który jeździł do Warszawy wybiegał to: Abramowicz przywrócony do pisarstwa, Bohusz do rejencyi. Podług umowy dwa tygodnie tylko Abramowicz był powtórnie pisarzem i zaraz w r. 1757 mianowany kasztelanem brzeskim. Dostał krzesło, ale już nieszkodliwym był w Wilnie dla Czartoryjskich. Z ochotą wziął Abramowicz senatoryę, za kłopotliwe pisarstwo. Przyjechał zaraz do Warszawy 8 Listopada, a nazajutrz przysiągł przed królem. Siedział odtąd w Warszawie spokojny i miał tylko nieprzyjemność od marszałka Mniszcha, który dowiedział się, że Abramowicz wziął 4,000 dukatów od Francyi na własną sprawę, co jeszcze wielką hańbą nie było, gdy przez to żadnych nie zaciągnął zobowiązań na siebie, a szlachta w pośród owych niespokojnych czasów, zagrożona co chwila katastrofą, rozmaicie się ratowała. Umarł kasztelan bezżennym w Październiku 1763. J. B.