[197]EPILOG DO PIEŚNI.
(Z GEIBLA.)
Górą i dołem szedłem po świecie,
Uszedłem nie jedną milę.
Szedłem tak długo — że chciałbym przecie,
Spocząć już, choćby na chwilę.
Ale o kącik gdzie zakołaczę,
Wnet mnie od wrót niegościnnych
Odegna słowo: — „A ty tu zaczem,
Człowiecze zwyczajów innych!
Śród nas urzędu nie zyskasz sobie,
Cechom cię nikt nie poleci;
Świat już ma rozum — światu w tej dobie
Już niepotrzebni poeci!“
Choć światu pieśni już niepotrzebne
Ja ich się wyrzec nie mogę!
To moje gwiazdy, światła naniebne,
Co życia złocą mi drogę!
One powietrzem, one mi światem,
Niemi oddycham i żyję:
One niezwiędłym dla mnie róż kwiatem,
Zkąd duch mój wieczną woń pije.
[198]
One mi majem, gdy wiatr jesienny
Drzew nagą potrząsa skronią;
One w zimowej nocy bezsennéj,
Słowików chórem mi dzwonią.
I gdybym bez nich miał wiosny przyście,
Lub bez nich znawet znać miłość:
Mnie roskosz smutkiem byłaby iście,
Mnie w blaskach, ciemna zawiłość,
A gdy mnie kiedy zechcą porzucić,
To legnę w grobowej cieśni:
I wprzód się z martwych nie dam ocucić,
Aż do mnie wrócą me pieśni.
Adam Pajgert.