[72]GDY SIĘ CZŁOWIEK ROBI STARSZY...
Gdy się człowiek robi starszy
Wszystko w nim po trochu parszy-
wieje;
Ceni sobie spokój miły
I czeka, aż całkiem wyły-
sieje.
Wówczas przychodzą nań żale,
Szczęścia swego liczy zale-
głości,
I, mimo tak smutne znamię,
Strasznie go chwytają namię-
tności...
Z desperacyą patrzy czarną
Na swe lata młode zmarno-
wane,
W wspomnień aureolę boską
Pręży myśli swoje rozko-
chane...
[73]
Z żalem rozważa w swej nędzy
Każde nicniebyłomiędzy-
nami,
Każdy niedopity puhar
Każdy flirt młodzieńczy z kuchar-
kami...
Wspomni, z jakąś wielką gidyą
Swe gruchania, ach, jak idyo-
tyczne,
I czuje w grzbiecie wzdłuż szelek
Jakieś dziwne prądy elek-
tryczne...
Jakąś gęś, z którą do rana
Szukali na mapie Ana-
tolii,
Jakiś powrót łódką z Bielana
Jakiś wieczór pełen melan-
cholii...
Gdybyż, ach, snów wskrzesła mara,
Dziergana w rozkoszy ara-
beski,
Gdybyż bodaj raz, ach, gdyby
Sycić swą CHUĆ[1], jak sam Przyby-
szewski!...
[74]
I wdecha zwiędłe zapachy
Nad swych marzeń trumną nachy-
lony,
I w letnią noc, w smutku szale,
Łzami skrapia własne kale-
sony...