Goffred abo Ieruzalem Wyzwolona/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lucjan Rydel
Tytuł Przedmowa
Pochodzenie Goffred abo Ieruzalem Wyzwolona
Redaktor Lucjan Rydel
Wydawca Akademia Umiejętności
Data wyd. 1902–1903
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



Pierwszy tom Goffreda abo Jerozolimy Wyzwolonej, który obecnie w świat puszczamy, jest początkiem całkowitego wydania spuścizny po Piotrze Kochanowskim. Z własnych utworów, jakie po tym bratańcu Czarnoleskiego Jana pozostać mogły, nie przechowało się wprawdzie nic zgoła, wszelako dwa przekłady z Tassa i Ariosta stawiają Kochanowskiego w rzędzie największych mistrzów polskiej mowy.
Tłomaczenie Ariostowego Orlanda Szalonego jest niemal nieznane, bo wyszła tylko pierwsza jego połowa i to z wadliwego rękopismu drukowana, druga zaś dotąd czeka w manuskryptach.
Przekład Goffreda, ogłoszony po raz pierwszy jeszcze za życia tłomacza w roku 1618, ukazywał się następnie w licznych wydaniach, podziwiany przez całe pokolenia poetów, które się na nim kształciły. Mickiewicz i Słowacki zawdzięczali mu wiele i uznawali w nim arcydzieło polskiego stylu, języka i wiersza.
Przedruki pierwszego wydania, obecnie już wyczerpane, nie we wszystkiem są wierne: wkradły się do nich mimowolne myłki, a nie brak i świadomych zmian, poczynionych ręką wydawców.
Wobec tego należało w niniejszem, zbiorowem wydaniu powrócić do pierwotnego tekstu, zachowując wszelkie, choćby najdrobniejsze szczegóły językowe.
Nasuwało się przytem pytanie, jak postąpić z pisownią? Biblioteka Pisarzów Polskich trzyma się stale pisowni nowożytnej, ale z drugiej strony Piotr Kochanowski przeprowadza w pierwszem wydaniu swoją pisownię, związaną ściśle z formami poetyckiemi i gramatycznemi przekładu, tak, iż nieraz rytmika, częściej rymy, a także i język byłyby na szwank narażone, lub nawet wprost zepsute wskutek niezachowania starej pisowni. Droga pośrednia, polegająca na częściowej zmianie pisowni, wydawała się zrazu najwłaściwszą, lecz doprowadzała — jak zresztą wszelka połowiczność — do sprzeczności i zamieszania. Niepozostawało przeto nic innego, jak dla Piotra Kochanowskiego uczynić wyjątek i pozostać wiernie przy pisowni pierwodruku.
Co prawda, nie jest i ona zupełnie jednolitą, przynajmniej w drobnych szczegółach. Zboczenia te jednak, acz nieznaczne, charakteryzują epokę powstania dzieła, zachowaliśmy tedy w pisowni owe małe sprzeczności, które wskazują właśnie na przeradzanie się i przetwarzanie języka XVI w. na późniejszy siedemnastowieczny. Jedynie co do znaków pisarskich, dzielenia wyrazów i używania wielkich liter odstąpiliśmy świadomie od edycyi z r. 1618. Wydanie obecne obejmie siedem tomów: dwa Goffreda, pięć zaś Orlanda Szalonego. Dopełnieniem całości będzie tom, ósmy poświęcony monografii Piotra Kochanowskiego. Słowniki wyrazów i zwrotów staropolskich, dla dzisiejszego czytelnika mniej zrozumiałych, dodane będą na końcu każdego poematu z osobna. Objaśnienia nazwisk osób i miejscowości, wykład zawilszych ustępów, jednem słowem przypisy odnoszące się do poszczególnych miejsc, podajemy na końcu każdego tomu.

∗             ∗
Torquato Tasso, urodzony 11 marca 1544 r. w Sorrento, był synem Bernarda i Porcyi de’ Rossi. Rodzina jego pochodziła z Bergamo, lecz ojciec wstąpiwszy w służbę księcia Ferranta San-Sevirino, osiadł był pod Neapolem. Wygnała go niebawem stamtąd burza polityczna: książę związany z Franciszkiem I, naraził się na zatarg z Karolem V, skutkiem czego X. Alba zajął Neapol, a Bernardo Tasso, jako zaufany domu San-Sevirino, unosić musiał głowę do Rzymu, zostawiając żonę i córkę. Torquato, zaledwie jedenastoletni, towarzyszył ojcu. Gdy Alba opanował Ostię, Bernardo z synem uchodzi do rodzinnego Bergamo, potem czas jakiś żyje na dworze książąt Urbino w Pesaro.

Miał Bernardo skłonność do poezyi, a nawet i trochę talentu, który się objawił w Amadisie, rycerskim poemacie. Wydanie tej książki ściągnęło go do Wenecyi, dokąd wraz z synem piętnastoletnim udał się w roku 1559. Tu Torquato wchodzi w osobistą styczność z uczonymi weneckimi, jak Molino, Veniero, Ruscelli, Atangi i pomimo młodego wieku zwraca na siebie ich uwagę. Studyuje w tym czasie z całym zapałem Danta. Ojciec jednak woli poświęcić go prawu i w tym celu wysyła go do Padwy, gdzie Torquato słucha wykładów znakomitego jurysty Pancirole. Nie zaniedbuje przytem i literacko-filozoficznych nauk; Sygonius, Sperone Speroni, Federigo Pendasio są jego mistrzami na tem polu.
Twórczy talent objawia się w nim już wtedy: w Wenecyi wychodzi w r. 1562 poemat jego Rinaldo. Młodziuchny, bo dopiero ośmnastoletni autor przeniósł się tymczasem do Bolonii, gdzie właśnie przyszło do zreorganizowania uniwersytetu, a równocześnie wstąpił do „Etherei“, literackiego towarzystwa młodzieży bolońskiej.
W tej atmosferze powstaje pierwszy pomysł, a nawet podobno i pierwszy rzut Jerozolimy Wyzwolonej.
Minęło było właśnie trzydzieści lat od zgonu Ariosta; jego fantastyczno-romantyczny poemat, Orland Szalony czarował całe Włochy przepychem wyobraźni, świetnością kolorytu i misterną plątaniną tysiąca bajecznych przygód rycerskich. W tej olbrzymiej baśni występowali wszyscy bohaterowie średniowiecznych podań i legend z frankońskich cyklów karolingskich, a nici fantastycznego opowiadania snuły się na kształt kunsztownie powikłanych arabesek, zaplatały się i krzyżowały kapryśnie, urywając się w najciekawszem miejscu, nawiązując się najniespodziewaniej. Autor, uśmiechnięty na pół tęsknie, na pół ironicznie, mistrzowską ręką zbierał ową plątaninę stubarwnych nitek i niby igrając niemi, wiązał je w mieniącą się, tęczową osnowę swego poematu.
Nic dziwnego, że średniowieczny świat rycerski zaprzątał również wyobraźnię młodego Tassa. Umiał on jednak w ten świat wpatrzyć się własnemi oczyma i z innej zgoła przedstawić go strony. Nie przygody błędnych rycerzy, ale świadome swego świętego celu czyny bohaterów krzyżowych uczynił on przedmiotem swej epopei; nie kapryśna gra olśniewających fantastycznych obrazów, ale wielki dziejowy moment zdobycia Jerozolimy przez Gotfreda z Bouillonu — poruszył jego twórczość. Nie wyrzekał on się wszelako żywiołu fantastycznego, ale kiedy w Orlandzie cuda i dziwy, potwory i czarnoksiężnicy są tylko poetyckim ornamentem, to w Goffredzie świat nadprzyrodzony dzieli się na dwa przeciwne sobie obozy: niebieski i piekielny, a z walką pomiędzy nimi wiążą się ściśle ludzkie boje o grób Chrystusów staczane między Krzyżowcami a wyznawcami Proroka.
Pod tym względem zbliżał się Tasso — a zbliżał się umyślnie i świadomie — do Homera: wszak w Iliadzie w zupełnie podobny sposób do walk ludzkich miesza się Olimp i niejednokrotnie sami bogowie po obu stronach biorą w bitwach bezpośredni udział. W przeciwieństwie do Ariosta, a wzorem Homera, obraca się cały poemat Tassa około jednej sprawy: zdobycia Jerozolimy, a jeśli epizody zbaczają od jednolitego toku opowiadania, to jednak ostatecznie zmierzają one zawsze do wspólnego celu. Podobieństwo z Iliadą i w tem nawet, że jak tam rozgniewany Achilles, tak tu dotknięty do żywego Rynald opuszcza obóz oblężników i dopiero powrót jego umożliwia zdobycie miasta; mało na tem: pojedynek śmiertelny Tankreda z Argantem jest w Jerozolimie Wyzwolonej mniej więcej tem, czem ostateczny bój Achillesa z Hektorem.
Nie bez poprzedników w swoim romantycznym kierunku epopei był Ariost: poniekąd wytknęli mu drogę Pulci swoim Morgante Maggiore i Bojardo Orlandem Zakochanym; miał też i Tasso poprzednika w osobie Giambattisty Trissina, który historyczne epos, Italię wyzwoloną od Gotów usiłował wzorować na Homerze i zastosować do klasycznych przepisów poetyki Arystotelesa. Nie zdobył się jednak Trissino na zerwanie z mitologią klasyczną i zastąpienie jej nadprzyrodzonym światem chrześcijańskim — jak Tasso — to też Italia Liberata jest płodem poronionym, przedstawiającym cudaczną maskaradę: Bóg, Aniołowie i Święci występują tam poprzestrajani za starożytne bóstwa.
Natomiast Goffred jest niezmiernie szczęśliwem połączeniem obu przeciwnych sobie prądów, które charakteryzują późne Odrodzenie włoskie: klasycznego humanizmu (forma epopei) i reakcyi katolickiej (duch poematu). Na obu tych pierwiastkach wyrósł umysł Tassa, talent zaś jego umiał je organicznie połączyć w żywą i świetną całość poetyczną.
Z rozpoczętą Jerozolimą posuwają się równolegle bardzo poważne studya literackie, których owocem były Discorsi Poetici, świadczące o niepospolitem wykształceniu. To też Kardynał d’Este zajął się młodym człowiekiem o tak pięknej przyszłości i powołał go na dwór ferrarski. Przy jego boku Tasso w charakterze sekretarza odbywa podróż do Francyi, a za powrotem w r. 1572 przechodzi, jako dworzanin, w służbę Alfonsa II, X. Esteńskiego. Dwór książęcy w Ferrarze odgrywa w roku następnym pasterski dramat Tassa, zatytułowany Aminta. Zajęty pisaniem Goffreda lekce sobie ważył poeta ten drobny utwór, bo nawet nie kwapił się z jego ogłoszeniem. Ukazał się Amintas dopiero znacznie później (w r. 1581) dzięki znakomitemu humaniście Aldusowi Manucyusowi, który przypadkowo dostawszy rękopis, podał go do druku, zdjęty podziwem dla talentu poety.
W r. 1575 Tasso wykończył Goffreda i przed wydrukowaniem rozsyła w rękopisie największym ówczesnym powagom naukowym i literackim, aby według ich uwag dzieło jeszcze raz wygładzić.
W tymże samym roku widzimy go w Rzymie, gdzie bierze on całą duszą udział w odbywającym się właśnie Jubileuszu. Ale już w parę miesięcy później objawia się początek rozstroju nerwowego, który później miał przybrać tak groźne rozmiary.
Tasso cierpi na rodzaj manii prześladowczej: trapią go nieustanne skrupuły religijne i zasnąć mu nie daje obawa przed Inkwizycyą. W końcu opuszcza Ferrarę i dobrowolnie stawia się w Rzymie przed W. Inkwizytorem, pragnąc i sumienie swoje uspokoić i o religijnej prawowierności swojej się przekonać. Ani odbyta spowiedź powszechna, ani zapewnienia Inkwizytora na nic się nie zdały. Trawiony ciągłym niepokojem poeta przez lat kilka tuła się po całych Włoszech: widocznie ustawiczna zmiana miejsca staje się dlań jakąś nieodbitą moralną potrzebą. Kolejno przebywa w rodzinnem swem Sorrento, w Ferrarze, w Piemoncie, w Padwie, w Wenecyi, w Pesaro, w Turynie, skąd znowu do Ferrary powraca w r. 1579. Chorobliwe rozdrażnienie jego dochodzi do tego stopnia, że na pokojach książęcych rzuca on się na jednego z dworzan. Z rozkazu Alfonsa II, jako szaleniec dostaje się Tasso do szpitala św. Anny, gdzie spędza w zamknięciu z górą lat siedem. Podanie przypisujące rozstrój umysłowy i uwięzienie Tassa, jego nieszczęśliwej miłości ku siostrze X. Alfonsa, Eleonorze, zdaje się być późniejszym, romantycznym wymysłem, a to choćby tylko ze względu na lata księżniczki, która w tym czasie była już na dobre przekwitającą osobą.
Obłąkanym chyba nigdy Tasso nie był: zeznania współczesnych i zupełnie wiarogodnych świadków stwierdzają u niego tylko silne rozdrażnienie i chorobliwy niepokój; umysł jego zachował jednak przez cały czas zupełną świadomość i jasność, a talent całą dawną siłę, czego dowodzą liryczne utwory pisane w szpitalu.
Rozdrażnienie zaś potęgować się mogło poniekąd i wypadkami zewnętrznemi: dręczył poetę zerwany stosunek z domem Esteńskim, trapiło go to, że nie może zająć się drukiem swego arcydzieła, a już wprost do rozpaczy doprowadzać musiała go wiadomość o bezecnym postępku Celia Malaspiny, który poważył się wydać ' 14]Jerozolimę (w Wenecyi 1580) pod swojem nazwiskiem i to jeszcze z poprzekręcanego i wadliwego rękopisu. Na szczęście, jeden z przyjaciół poety, Angelo Ingegneri zdołał złe naprawić, postarał się bowiem o poprawny rękopism i wydał Goffreda — kładąc na czele nazwisko prawdziwego autora. Powodzenie poematu było tak niesłychane, że Ingegneri musiał zaraz przystąpić do drugiego wydania, a Tasso niebawem puścił z swej celi szpitalnej trzy nowe wydania: tak chciwie rozkupywano książkę. Ogółem w ciągu 6 miesięcy pięć wydań Jerozolimy nastarczyło ledwo pokupowi.
Począwszy od papieża Grzegorza XIII mnóstwo dostojnych osób wstawiało się do Alfonsa d’ Este o uwolnienie Tassa: Kardynał Albano, księżna Toskany, księstwo d’ Urbino i Mantuy, lecz wszystkie te orędownictwa nie odniosły skutku. Dopiero Vincenzio Gonzaga, szwagier Alfonsa, zdołał wpływami swoimi uzyskać uwolnienie poety (5 listopada 1586 r.). Jak gdyby dla powetowania sobie długich lat więzienia, Tasso przerzuca się odtąd z miejsca na miejsce, dając folgę swej chorobliwej skłonności do ciągłych zmian pobytu. W Mantui, w Bergamo, w Lorecie, w Rzymie, w Neapolu, w Sorrento, wszędzie próbuje on się osiedlić i nigdzie nie znajduje ukojenia. Wyczerpało się w nim źródło natchnień, osłabła twórcza potęga; wprawdzie nie porzuca on pióra, ale nie stać go już na dzieło szerszego zakroju, wszelkie wysiłki w tej mierze nie mogą wytrzymać najmniejszego porównania z Goffredem, jeszcze tylko na polu liryki zdobywa się Tasso na prawdziwą, szczerą twórczość.
A ciężar życia przygniatał go coraz bardziej. Strawiony pracą, wstrząśniony tyloma przykremi przejściami, stargany wewnętrzną rozterką, udręczony przez pedantyzm drobiazgowej a bezdusznej krytyki, gnębiony niedostatkiem, miał Tasso gorzkie i twarde ostatnie lata. Dopiero przed samą śmiercią odwróciło się szczęście: papież wyznaczył mu roczną pensyę i postanowił uwieńczyć go na Kapitolu. Było już jednak za późno. Podczas przygotowań do tej poetyckiej koronacyi zgasł twórca Jerozolimy w klasztorze San Onofrio w r. 1595. Zwłoki jego w purpurowy płaszcz uwinione, z wieńcem na skroniach, po całym Rzymie obnoszono na odkrytych marach, lecz hołd stokroć większy od tego pośmiertnego tryumfu, oddała mu potomność: Göthe w dramacie Torquato Tasso, Byron w Żalach Tassa — opromienili jego postać aureolą najczystszej poezyi.

Dr. Lucyan Rydel.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Lucjan Rydel.