<<< Dane tekstu >>>
Autor José Zorrilla
Tytuł Granada
Pochodzenie Obraz literatury powszechnej
Redaktor Piotr Chmielowski,
Edward Grabowski
Wydawca Teodor Paprocki i S-ka
Data wyd. 1896
Druk Drukarnia Związkowa w Krakowie
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Seweryna Duchińska
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Granada.
Pierwsza część tego poematu zawiera opowieść o cudownem założeniu Granady przez króla maurytańskiego Ahamara; druga — dzieje tego miasta od założenia aż do króla Boabdila, a raczej aż do zawojowania Granady przez Hiszpanów. Na początku Zorilla poświęca znaczny ustęp opisowi Andaluzyt; z niego wzięte są przytoczone poniżej zwrotki:

Niech barwny obraz przed wami roztoczę
Ziemi, wydartej nam mieczem Arabów:
Pyszne ogrody, pałace urocze
Ileż cudownych ukryły powabów!
Wspaniałe rodzi tam drzewa i kwiaty
Ziemia, potokiem łez i krwi zżyżniona,
I wątek podań takie tam bogaty
Z macierzystego wyrasta jej łona!

Ogrody wiszą tam, jak w Babilonie,
Podparte luki alabastrowemi;
Podnosi czoło cedr w pysznej koronie,
Wiotkiemi sploty palma sięga ziemi.
Sosna rozziewa balsamy krzepiące,
Powój kielichy po murze rozpina,
Wśród aloesów kwitnie róż tysiące,
Wpośród nepalów połyska cytryna.

Tam lud łan orze i wypasa trzody,
A gdy pobudka bojowa uderza,
Pasterz i oracz śpieszą, jak na gody,
Kto żyw, w bitnego zmienia się rycerza.

Z pancernym Maurem Numidyjczyk dziki
Walczy w turnieju wśród grzmiących oklasków
I z krwi nieściekłe pędzą wojowniki
Patrzeć na walkę rozjuszałych byków.

Tam się leciuchno w powietrzne lazury
Z czoła pałaców wieżyce unoszą;
Barwne kobaltem, konchą tkane mury,
Wszystko do zmysłów przemawia rozkoszą.
I mnie Allaha zaplotła tu sztuka
Z imieniem cudnej haremu bogini,
Żywe świadectwo, kędy wiecznie szuka
Zdroju natchnienia skwarny syn pustyni.

Tam gniazda nocą ścielą ptaków chmary
I kwiat z zielonych rozpęka osłonek;
Orzeł w słoneczne wzbija się obszary,
Z pod miedzy śpiewny ulata skowronek.
Woń pomarańczy wiatr na skrzydłach niesie,
Słodki winograd dojrzewa w winnicy;
Pokłady kruszców leżą w ciemnym lesie,
Złotemi kłosy dzwoni łan pszenicy.

Tam, kędy Arab miał rozkoszny Eden,
Ciepłemi słońca ozłocon połyski,
I dziś tam jeszcze wzrasta kwiat niejeden
Na hożem licu powiewnej huryski.
Któż tym niebiańskim oprze się powabom?
Och! taki urok na świecie nieznany,
Chyba w tej ziemi, którą z rąk Arabom
Wydarły niegdyś waleczne Hiszpany.
(S. Duchińska).



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: José Zorrilla i tłumacza: Seweryna Duchińska.