<<< Dane tekstu >>>
Autor Wincenty Kadłubek
Tytuł Gryf a lis
Pochodzenie Facecje z dawnej Polski
Redaktor Teodor Tyc
Wydawca Spółka Wydawnicza „Ostoja“
Data wyd. 1917
Druk Drukarnia „Pracy“
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Teodor Tyc
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Gryf a lis.
(Wincenty IV. 26,
MPH II. 444).

Gryf królem jest ptaków i czworonożnych. Bojąc się śmiałości jego, ptaki w gałęziach dębu się skryły. Gryf, pragnąc łupu czy też gniewem rozsrożony, raz po razie rzucał się na gałęzie dębu tego, myśląc że drzewo obali lub gałęzie połamie — z większą jednak dla siebie szkodą, niż dla drzewa. Bowiem skrzydło sobie wywichnął i w bólach tarzał się po ziemi. Zbyt późno dowiedział się, co może zdziałać miotanie się na drugich. Gdy oglądał się za pomocą — nadchodzi lis i zwolna przystępuje.
Gryf do niego:
„Czy nie znasz lekarstwa na boleści?“
Lis: „mistrz mistrzów — nie miałbym wiedzieć?!“
Gryf: „Pomóż mi, zrobię cię drugim w królestwie.“
— „Jeśli żądasz pomocy, ranę trzeba pokazać.“
— „Skrzydło wywichnęłem.“
— „To nierówność skrzydeł jest powodem, że latać nie możesz, gdy skrzydła równe będą, wróci moc latania.“
— „Dobrze, do prawdy podobnem zdaje się, co mówisz.“
— Każe mu więc lis skrzydło nienaruszone między dwa drzewa wsadzić aż po pachę i całą siłą wprzód się rzucić.
„Śmiało! — ratunek w twoich rękach.“
Gryf uwierzył, rzuca się naprzód i skrzydło nie wywichnął, ale złamał i pokruszył.
Bez skrzydeł więc zdechł z głodu i lisy a robaki go zjadły.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Wincenty Kadłubek i tłumacza: Teodor Tyc.