Gulistan (Sadi, 1895)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Gulistan |
Pochodzenie | Obraz literatury powszechnej |
Redaktor | Piotr Chmielowski, Edward Grabowski |
Wydawca | Teodor Paprocki i S-ka |
Data wyd. | 1895 |
Druk | Drukarnia Związkowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Wojciech Kazimirski-Biberstein |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Gulistan (Ogród różany).
Jestto zbiór powiastek, dykteryjek, anegdot, przysłów, sentencyj i t. p. utworów dydaktycznych, opowiedzianych prozą i przeplatanych wierszykami perskimi lub arabskimi. Saadi zgrupował je w ośm rozdziałów, traktujących o obyczajach monarchów, o charakterach derwiszów, o zaletach przestawania na małem, o użyteczności milczenia, o miłości i młodości, o niedołęstwie i starości, o wpływie wychowania i wreszcie o prawidłach przyzwoitości w towarzystwie. Dzieło to było dwukrotnie tłómaczone na język polski: przez Samuela Otwinowskiego, dokonane w r. 1625, lecz wydane dopiero w 1878, i przez W. z Bibersteina Kazimirskiego (Paryż, 1876), z obszernym wstępem i licznymi komentarzami.
1
O jednym królu słyszałem, że raz skinieniem ręki pewnego jeńca na śmierć skazał. W tem położeniu rozpaczy, nieborak, w języku swojego narodu jął na króla obelgi miotać i nie do rzeczy prawić zaczął; powiadają albowiem mędrcy, że kto o życiu zrozpaczy, to, co ma na sercu, wypowie. Wiersz perski. Gdy przemoc ciśnie a ucieczki niema, Król zapytał: „Co to on mówi?“ Jeden z wezyrów, człowiek miły, rzekł: „Panie, on mówi: A ci co gniew w sobie tłumią i przebaczają ludziom — zaprawdę Bóg lubi dobrze czyniących[1]“. Litość wzięła króla nad jeńcem i krwi jego zaniechał. Inny jednak wezyr, przeciwnej tamtemu natury, odezwał się: „Ludziom naszego rzędu nie przystoi wobec królów jedno słowa prawdy mówić. Ten oto jeniec lżył królowi i nieprzyzwoitości prawił“. Król na te słowa zmarszczył się i rzekł: „Mnie to kłamstwo jego więcej się podobało, niżeli ta prawda, którą ty powiedziałeś, bo tamto miało dobro na celu, a ta szkaradę za podstawę; a mędrcy powiedzieli: kłamstwo, co na dobre godzi, lepsze niż prawda, co niesnaski płodzi“. Wiersz perski. Kto tak stoi u króla, że ten go usłucha, 2.
Derwisz jeden, słynący ze skuteczności modłów, raz się był w Bagdadzie pojawił. Uwiadomiono o tem Hadżdżadża, syna Jusufa[2]; ten go do siebie przyzwał i rzekł: „Zmów na moją intencyę jaką dobrą modlitwę“. Derwisz wzniósł ręce do nieba i zawołał: „O Boże, zabierz duszę jego!“ „Dla Boga! zawołał Hadżdżadż, a cóż to jest za modlitwa?“ A derwisz na to: „Jestto najlepsza modlitwa dla ciebie i dla muzułmanów“. Wiersz perski. Zwierzchniku, który ciemiężysz poddanych, 3.
Złodziej raz wkradł się do domu jednego świątobliwego człowieka; co się naszukał, niczego nie znalazł i mocno się zafrasował. Mąż świątobliwy to pomiarkował, kilimek, na którym spał, porzucił tam, którędy złodziej przechodził, a to dlatego, aby ten zawodu nie doznał. Wiersz perski. Słyszałem, że mężowie, boskich dróg wędrowcy, Przyjaźń ludzi czystego serca równa jest wobec, jak za oczyma, nie jest taka, że za oczyma cię szarpią, a w oczy za tobą przepadają. Wiersz perski. Wobec on będzie, jak owca, łagodny, 4.
Hatemowi Taji[3] raz mówiono: „Czy znałeś kogo na świecie lub słyszałeś o kim, coby ciebie wielkością duszy przewyższał?“ „I owszem, znałem — rzecze. Pewnego razu czterdzieści wielbłądów zabiłem na ucztę i z emirami arabskimi w jedną stronę pustyni poszedłem; tam widzę człowieka, który ciernie z ziemi wyrywa. Czemuż, mówię mu, do Hatema Taji nie idziesz? właśnie u jego stołu mnóstwo biesiadników zasiadło.“ A on na to: Wiersz perski. Ten, co z pracy rąk swoich kęs chleba pożywa, „Otóż tego człowieka wspaniałością i wielkością duszy za wyższego od siebie uznałem“. 5.
Kaleka jeden bez rąk i bez nóg stonogę zabił; derwisz jeden, tamtędy przechodząc, zawołał: „Niech będzie Bogu chwała! Oto pomimo stu nóg swoich, skoro jej ostatnia godzina wybiła, nie mogła stonoga uciec przed kaleką bez rąk i bez nóg.“ 6.
Rady zasięgać u niewiast jestto czysta zguba, a być szczodrym dla złoczyńców jest grzechem. Wiersz perski. Litość nad srogim lampartem (W. z B. Kazimirski).
|