Historja chłopów polskich w zarysie/Tom I/XVII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Świętochowski
Tytuł Historja chłopów polskich w zarysie
Podtytuł Tom I. W Polsce niepodległej
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1925
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Lwów — Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
XVII
Uciemiężenie chłopów w XVIII w. we Francji. Zdzierstwa i nadużycia. Spustoszenia w Hiszpanji. Położenie chłopów we Włoszech północnych i południowych. Skup drobnych właścicieli ziemskich w Anglji. W Austrji. Stopniowe ujarzmianie chłopów w Rosji.

Wiek XVIII jest zarówno u nas, jak w całej Europie, epoką największego upadku moralnego i największej niedoli ludu, a zarazem epoką najsilniejszego wrzenia wielkich i małych wulkanów rewolucyjnych, które wyrzuciły z siebie lawę niszczącą stare siewy i płodną dla nowych. Wszędzie napięcie tej siły burzącej doszło do najwyższego natężenia, ale najbardziej we Francji, w narodzie, który kuł najsroższe kajdany dla ludu, ale najmniej je rozbijał. Widzieliśmy bezwzględność i samowolę władzy patrymonjalnej w Polsce; okrutniejszą była, choć za łagodniejszą się uważała, francuska. «Niema dziś tak małego szlachcica — mówi autor współczesny — któryby nie chciał przywłaszczyć sobie sądu nad swoją wsią. Jeżeli który nie posiada wsi, lecz młyn, albo nawet tylko podwórze koło niego, i ten pragnie wymierzać sprawiedliwość swojemu dzierżawcy lub młynarzowi. Jeżeli nie ma ani młyna, ani podwórza, lecz tylko płot około domu, rości pretensję do tego samego prawa względem swej żony i służącego. Jeżeli wreszcie nie ma nawet domu, uważa się za sędziego w powietrzu nad ptakami». Szlachta wykonywała zbrojnie korzystne dla niej wyroki, chłop swoich wyegzekwować nie mógł. Najbardziej opierali się wyzwalaniu poddanych księża. «Gdybym kupił sążeń gruntu w posiadłości przeora, stałbym się jego poddanym i cały mój majątek należałby do niego, chociażby nawet mieścił się w Pondichery. Po mojej śmierci klasztor opieczętowałby wszystkie moje rzeczy, zabrałby najlepsze krowy i wygnał z domu moich krewnych». Według podróżników, zwiedzających Francję w XVII i XVIII w., widok ubóstwa wsi i nędzy głodnego i obdartego ludu był przerażający. Prezydent zgromadzenia generalnego w Angers posłał (1789) do Stanów płomienną mowę za chłopami, a wyliczywszy 40 ich powinności i ciężarów, dodał, że oni są zepchnięci «na poziom poddanych polskich (au niveau des serfs polonais), podczas gdy ten poziom był pod niejednym względem wyższy. Foulton, kontroler skarbu, wysłuchawszy skargi na nędzę ludu, rzekł: «Jeżeli to łajdactwo (canaille) nie ma chleba, niech je siano, które moim koniom bardzo smakuje»[1].
Do najdokuczliwszych i najbardziej widocznych uciemiężeń należało prawo panów do polowania w każdej porze na obsianych gruntach chłopskich i obowiązek poddanych do strzeżenia zwierzyny. Za zabicie zająca, złapanie królika, schwytanie w sieci gołębia — kara szubienicy. Nawet Henryk IV podpisał wyrok śmierci na włościan, broniących pól swoich od dzikich zwierząt. Nie wolno było kosić traw i zbóż podczas lęgu kuropatw, zaorywać rżysk przed 1 października. Chłop mógł tylko odstraszać od swych zasiewów dziki i jelenie krzykiem... «bez obrażania ich» (sans les offenser).
Chociaż nakreślonym przez H. Taine’a strasznym obrazom niedoli ludu francuskiego w XVIII zarzucono jaskrawość ponurych barw i jednostronność użytych źródeł, dla naszego celu porównawczego wystarczą te fakty i twierdzenia, które nie ulegają wątpliwości.
W najpiękniejszej okolicy Francji — według Rousseau’a — wieśniak kryje swój chleb i wino przed poborcami, gdyż byłby zgubiony, gdyby «się dowiedziano, że on nie umiera z głodu». W niektórych prowincjach zabijano na drogach kobiety niosące chleb. — Biskup szartryjski, zapytany przez króla, jak u niego żyje lud, odrzekł, że ludzie jedzą trawę jak owce i giną jak muchy. — Biskup Massillon pisał do Fleurego: «Ludność naszych wsi żyje w okropnej nędzy... Większość przez pół roku nie ma chleba jęczmiennego i owsianego, który stanowi jedyne ich pożywienie i który muszą odejmować od ust swoich i dzieci, ażeby zapłacić podatki... Murzyni naszych wysp są nieskończenie szczęśliwsi, gdyż za pracę otrzymują żywność i odzież dla siebie i swoich dzieci». Wieśniacy przestali zawierać małżeństwa, gdyż — jak mówili — nie chcą płodzić nieszczęśliwych. Nie można ich było nawet używać do pracy, gdyż przy każdej mdleli z osłabienia głodowego. W niektórych okolicach wieśniacy ścinali zielone zboże i suszyli w piecu, gdyż głód nie pozwalał im czekać dojrzałego plonu; gdzieindziej leżeli ciągle w łóżku, ażeby go znieść łatwiej. — Anglik, Artur Young, podróżujący po Francji, widział ludność wychudzoną, skarlałą i tak zestarzałą w głodzie, że pewna kobieta, którą on uważał za staruszkę siedemdziesięcioletnią — tak była pomarszczona i zgarbiona — wyznała, że ma dopiero 24 lata. Prawie wszystkie dzieci umierały z powodu braku mleka w piersiach matek, a te, które ocalały, skutkiem złego pożywienia wyglądały jak kobiety brzemienne.
Zdziercą może jeszcze okrutniejszym od pana był fiskus (skarb państwa), który opodatkowywał nietylko posiadaczów czegoś, ale również nieposiadających nic, oprócz pary rąk do pracy. Jeżeli w jakiejś wsi poborcy dostrzegli chłopów otyłych lub pióra z zabitego drobiu, natychmiast podnoszono jej podatki. Pewien pan postanowił pokryć dachówką domy swoich poddanych; przestraszeni błagali go, ażeby pozostawił na dachach słomę, gdyż inaczej fiskus niewątpliwie podwyższy im podatki. Jednem z najdokuczliwszych jego zdzierstw był podatek od soli. Według rozporządzenia w r. 1680 każda osoba starsza ponad 7 lat obowiązana była nabyć od monopolu rządowego 7 funtów tego artykułu, których nie wolno było użyć do czego innego, tylko do potraw. Jeżeli więc chłop oszczędził sobie trochę soli dla przyprawienia zabitego wieprza, zabierano mu mięso i skazywano na wysoką karę pieniężną. Podobnie karano za czerpanie wody z morza dla wywarzenia z niej soli, za wpędzanie bydła do miejsc, gdzie się sól znajduje. Agenci skarbowi dokonywali rewizji w domach i kosztowali produkty solone, które konfiskowali i okładali karą pieniężną, jeśli uznali, że sól była dobra, gdyż sprzedawana przez rząd była nieczysta. Też same zakazy co do użycia wina. Jeżeli ktoś dał choremu butelkę, obaj pociągani byli do odpowiedzialności. Dodać trzeba, że te łupiestwa ciemiężyły głównie ludzi prostych i ubogich, panowie, albo byli od nich wolni, albo umieli się uchylić[2].
Przed r. 1789 przybliżenie trzecia część powierzchni Francji uprawiana była przez drobnych właścicieli — chłopów, którym się udało nabyć kawałki ziemi. Nie byli oni jednak całkiem niezależni względem panów. Gdy Turgot wystąpił (1776) z projektem zniesienia pańszczyzny, parlament paryski oświadczył, że szlachta ma obowiązek służyć państwu tylko szablą i radą, duchowieństwo modlitwą, a chłopi i mieszczanie powinni płacić podatki i wykonywać powinności. Gdy zaś Boncerf, przyjaciel i pomocnik Turgota, napisał bardzo umiarkowaną broszurę, wykazującą szkodliwość feudalizmu, tenże parlament kazał ją katowi spalić publicznie, a król ledwie obronił autora od kary. Ludwik XVI zniósł poddaństwo, ale tylko w dobrach królewskich, prywatnych tknąć nie śmiał. W jak upartem zaślepieniu tkwiła szlachta francuska aż do rewolucji, świadczy taki fakt. Jedną z powinności względem pewnego pana normandzkiego był obowiązek dzierżawcy (chłopa) odniesienia na plecach w oznaczonym dniu korca zboża do zamku. W r. 1789 chłop przyniósł to zboże: pan pokazał mu dokument i żądał literalnego wykonania powinności. Chłop odjechał i dla ulżenia sobie ciężaru przyniósł naprzód pół worka. Pan nie przyjął i kazał przynieść cały worek odrazu[3].
W Hiszpanji, pomimo niezliczonych skarg, przeklęta mesta trwała. Ograniczył ją Karol IV, pozwoliwszy (1780) grodzić płoty i wyznaczył pasy wzdłuż drogi dla pasienia owiec podczas przegonu. Bourgoing (w Podróży po Hiszpanii 1789) mówi: «Dziesięć godzin jechałem przez państwa księcia Medina-Sidonia, składające się z samych pól i pastwisk. Nigdzie śladu mieszkania, nigdzie sadu i ogrodu, nigdzie rowu, nigdzie cegły. Wielki właściciel zdawał się tu panować niby lew w lasach, który swym rykiem odstrasza wszystko, co się do niego zbliży. Zamiast mieszkań ludzkich spotkałem siedem czy ośm stad bydła i kilka stad koni. Gdy się widzi te zwierzęta na ogromnem, nieprzejrzanem i nieograniczonem polu, chodzące swobodnie bez jarzma i uzdy, sądzić można, że jesteśmy przeniesieni w ową epokę, kiedy zwierzęta z ludźmi dzielili panowanie nad ziemią». Królowie usiłowali bronić chłopów, zakazując wypędzania z ziemi wypłacalnych i pracowitych, podwyższania czynszów i t. d. ale wszystkie te zabiegi okazały się daremne wobec sądownictwa patrymonjalnego. To też w najlepszych prowincjach państwa były tylko «nędzne, walące się wsie i brudni, półnadzy, zagłodzeni ludzie». Zmieniła do gruntu położenie rewolucja.
We Włoszech północnych Habsburgowie niemieccy wyświadczyli pewne dobrodziejstwa chłopom. Franciszek Lotaryński w Lombardji zmniejszył liczbę świąt (1738), wypuścił chłopom w dzierżawę dobra książęce, ograniczył trwanie majoratów do czterech pokoleń, zniósł sądownictwo patrymonjalne szlachty i duchowieństwa. Następczyni jego w Lombardji, Marja Teresa, zmniejszyła brzemię podatkowe chłopów, wprowadziła gminę wiejską, zniosła majoraty i resztki sądownictwa patrymonjalnego. Józef II wstąpił w ślady matki. Leopold II wydał ustawę gminną (w Toskanji), wprowadził równomierne opodatkowanie ziemi, zniósł pańszczyznę i majoraty, zamienił czasowe dzierżawy chłopów na dziedziczne, polecił wszystkie dobra książęce i duchowne albo pokrajać na małe działki i sprzedać, albo wydzierżawić wieczyście, nie wyłączając z dziedzictwa kobiet. Dzierżawca, który co 29 lat składał swemu panu, jako uznanie jego praw, funt wosku, mógł swoją ziemię legować i zastawiać z zastrzeżeniem czynszu.
We Włoszech południowych położenie ludu było gorsze. Neapol, oderwany od Hiszpanji w XVIII w., nie zyskał lepszego losu pod Burbonami i znosił te same utrapienia, co chłopstwo francuskie. Oprócz chciwości pobudką dla baronów do utrzymania poddanych w nędzy był wzgląd, że ona czyni ich pokorniejszymi, niepochopnymi do buntu. Oto obraz z Sardynji (1788): «Prawie we wszystkich baronjach mieszkają chłopi w mizernych chatach, pokrytych drzewem i słomą, wystawionych na wszystkie surowości powietrza. Wewnątrz ciemność, smród, brudy, nędza i smutek. Całe mienie chłopa składa się zwykle z prostego łóżka, osła i świni, które mieszczą się z nim razem». Po zdobyciu Włoch przez Napoleona przeniesiono tam zasady rewolucji, które odbiły się dobroczynnie na losie chłopów i usunięto wiele udręczeń. A było co usuwać, jeśli w królestwie neapolitańskiem baronowie mieli 1395 przywilejów i wymagań względem swoich poddanych. Po upadku Napoleona rozpoczął się ruch wsteczny, ale restauracja nie mogla go już cofnąć do poprzedniego stanu. Chłop zachował wolność osobistą, ale był tylko czasowym dzierżawcą ziemi pańskiej z nieuniknionemi obowiązkami pańszczyźnianemi. Właścicielem ziemi był rzadko. Jeszcze w pierwszych dziesiątkach XIX w. w Sardynji chłopi oddawali baronom i księżom 60—70% zbiorów, obok pańszczyzny, a tę ilość powiększano z najbłahszego powodu — np. że na polu pańskiem myszy wiele zjadły i t. p.[4].
Proces skupu drobnych właścicieli rolnych w Anglji, o którym mówiliśmy wyżej, trwał przez cały wiek XVIII, tak, że na początku XIX było ich zaledwie około 7.000. Odpowiednio wzrosła liczba dzierżawców czasowych (farmerów) tak dalece, że ta nazwa zaczęła oznaczać już rolników wogóle. Nie są to — jak na lądzie stałym — ludzie zależni lub upośledzeni, przeciwnie stanowią klasę bardzo poważaną. Anglja posiada trzy rodzaje farmerów: 1) gentlemen-farmers — mieszanina dzierżawców, spekulantów i właścicieli, którzy albo sami gospodarują albo poddzierżawiają innym; 2) wielcy kapitaliści, którzy dzierżawią ogromne przestrzenie, robią wynalazki, doświadczenia, wytwarzają nowe rasy i t. d. 3) drobni rolnicy, poddzierżawcy.
Jakkolwiek dzierżawy rolne były krótkoterminowe, często roczne, zwyczaj — najwyższy regulator wszelkich stosunków społecznych w Anglji — nie pozwalał usuwać dzierżawców bez dostatecznej przyczyny. Zniesienie ceł zbożowych przestraszyło wielu właścicieli ziemi i spowodowało zniżkę jej cen, z czego skorzystali copy-holders i zamienili się licznie na właścicieli. Ostatecznie rzec można, że w Anglji chłopi zniknęli.
Irlandja ma prawie całą ziemię skonfiskowaną, skutkiem czego ludność miejscowa, składająca się niemal wyłącznie z dzierżawców i wyrobników, doprowadzona została do ostatecznej nędzy. Nieszczęśliwy chłop irlandzki (XVIII w.) nie jadł mięsa nigdy, chleb i masło — rzadko, żywił się tylko kartoflami, mąką owsianą, mlekiem i wodą. Z tej samej miski jedli mąż, żona, dzieci, krowa, świnia, pies i kot. Wszystkie te stworzenia mieszkały razem w nędznych chatach, pokrytych słomą, łęcinami kartofli, gałęziami. W jednym 1740 r. umarło z głodu 400.000 ludzi. A. Young pisał (1776): «Dziedzic w Irlandji nie mógłby wymyśleć takiego rozkazu, którego chłopi jego odważyliby się nie spełnić. Nieposłuszeństwo albo coś podobnego może on z zupełną pewnością ukarać trzciną lub batem; chłopu, któryby śmiał tylko poruszyć ręką dla obrony, połamałby ręce i nogi. O zabiciu człowieka mówi się tam takim tonem, któremu nie można się dość nadziwić. Poważni panowie zapewniali mnie, że wielu ich dzierżawców uważałoby to sobie za zaszczyt, gdyby oni zażądali ich żon i córek do collegium privatissimum. Najobojętniejszego podróżnika musi to uderzyć, gdy widzi całe szeregi ludzi przy taczkach, spędzanych batem do rowu przez woźnicę pana dla otworzenia drogi jego powozowi. Gdyby jakiś chłop ośmielił się wnieść do sądu skargę na swego dziedzica, byłaby to dla ostatniego niezmazana zniewaga. Chłop procesujący obywatela ziemskiego... co ja za głupstwa plotę»!
Stąd nienawiść i zemsta Irlandczyków względem Anglji, stąd tajemne sprzysiężenia, mordy i rabunki. Wojna północno-amerykańska zmusiła Anglików do odwołania wielu praw drakońskich. Rewolucja francuska oddziałała również w tym kierunku. Po stłumieniu powstania (w r. 1798) zawarto unję (1800), ale położenie chłopów nie poprawiło się, a Irlandja pozostała narodem wydziedziczonych żebraków. Zwykle właściciel wielkich dóbr wypuszczał je dzierżawcy na długi czas (jak mówiono — 500 lub 999 lat). Ten wydzierżawiał je innym, ci innym a nakoniec po wielu stopniach — Irlandczykom. Ponieważ każdy musiał coś zarobić, więc akr, który w pierwszej dzierżawie kosztował 10 szylingów, w ostatniej 6 funtów szt. — 12 razy więcej. — Ludność Irlandji nadzwyczajnie się mnoży, co zwiększa współzawodnictwo i zmniejsza środki wyżywienia się, dzięki temu Irlandczyk był w XVIII w. rolnym niewolnikiem Anglika, zwłaszcza że oprócz czynszu musiał odrabiać pańszczyznę. Gdy rolnictwo upadło, głody powtarzały się, a długi na majątkach rosły, parlament zakazał (1849 r.) poddzierżaw i wystawił na sprzedaż dobra odłużone nad wartość. Około 4,000.000 akrów przeszły tą drogą do Irlandczyków[5].
W Prusach, gdzie chłopi «żywili się batami» (mit Prügeln), Fryderyk I zamierzył osłonić ich od tyranji i przedewszystkiem zakazał tej «żywności». Zamierzał on znieść poddaństwo osobiste (Leibeigenschaft) w dobrach królewskich, zamienić dzierżawców czasowych na wieczystych a pańszczyznę na czynsz. Ale tych projektów zaniechał. Fryderyk Wilhelm I wykonał pierwszy z nich, ale nie przestawał rządzić kijem (tak nakłaniał Litwinów do uprawy kartofli). Gdy Fryderyk W. zagroził sześcioma latami więzienia urzędnikowi, który zbił chłopa, nic to nie pomogło. Jeszcze mniej mógł poradzić sobie ze szlachtą, oporną wszelkim reformom na tem polu, która przekonała go szczególnym argumentem, że zmiana w położeniu chłopów utrudniłaby mu pobór rekrutów. «Tem energiczniej» — powiada historyk niemiecki — zabrał się do przekształceń w nowonabytych prowincjach polskich, gdzie nie liczył się z oporem. Oprócz szlachty przeciwnikami reformy byli samowładni urzędnicy w dobrach królewskich, którzy jego rozkazy czytali, ale nie wykonywali.
W Austrji Marja Teresa ograniczyła sądownictwo kryminalne panów rozkazem, ażeby ich wyroki zatwierdzane były przez urzędy okręgowe: temuż zatwierdzeniu podlegały umowy poddanych z panami przy zamianie dzierżaw czasowych na dziedziczne. Pańszczyzna w Austrji była bardzo uciążliwa — najmniej trzydniowa a często siedmiodniowa: M. Teresa zredukowała ją do 3 dni. Szlachta czeska oparła się temu, a gdy rozszerzono wieść, że cesarzowa wydała inny, utajony patent, znoszący zupełnie pańszczyznę, chłopi powstali (1775) i trzeba było ich bunt uśmierzyć siłą. Obciążenie chłopa czeskiego powinnościami i daninami było bardzo wielkie: płacił on miarowe — przy oddawaniu czynszu zbożowego, dziesięcinę owocową i tytuniową, wagowe — za uprawę tytoniu, targowe za wozy jadące do miasta z artykułami żywności, czynsz solny, podatek na sędziów wiejskich, na urzędników, na straż zamkową, od drobiu, za pozwolenie małżeństwa (kupica) i t. d.
Marja Teresa przywróciła chłopom węgierskim pewne prawa osobiste i rzeczowe, ale jej nakazy spełnione zostały tylko częściowo skutkiem wiarołomstwa komisyj przekupionych przez szlachtę, która udaremniła również zamiar Józefa II zniesienia poddaństwa. Na dobrych chęciach, powstrzymanych tym oporem, poprzestał także Leopold II[6].
Dzieje chłopów polskich w obu zaborach przedstawimy osobno. Ukaz carski w 1720 r. był wyrokiem śmierci cywilnej dla włościan rosyjskich. Wszyscy poddani właściciele ziemi, bez różnicy stopnia ich zależności, zaliczeni zostali do kategorji krepostnych — przytwierdzonych do ziemi i osoby pana. Spędzono ich zaś do jednej gromady dlatego, ażeby właściciele nie ukrywali ich pod różnemi kategorjami dla uchylenia się od podatków, które dotąd nakładano na dusze. Związek włościanina z państwem został zupełnie zerwany, między nimi stanął pan, który płacił podatki za «dusze»[7] według wykazu «rewizji». Teraz mógł on dowolnie dzielić ziemię między swych poddanych, mógł ją im nawet odebrać, a gdyby się opierali jego woli, mógł zakuć w kajdany, osadzić w więzieniu, ukarać chłostą, sprzedać lub oddać do wojska.
Ukaz z r. 1729 nakazał «ludzi wolnych» albo odsyłać do armji, albo (niezdolnych) do «podusznych», albo na osiedlenie w Syberji. Ukaz z r. 1730 zabronił włościanom nabywania nieruchomości. Za Elżbiety ucisk doszedł do takiego natężenia, że chłopi gromadami uciekali od panów lub wstępowali do armji, czego im zresztą (w 1742) zabroniono.
«Rewizja» w tym roku dokonana jeszcze głębiej pogrążyła ich w niewoli. Odtąd rząd już wcale nie widzi włościan, tylko pomieszczyków, wnoszących podatki. Ci, którzy nie chcą czy nie mogą płacić «podusznego», oddawani są bez wahania i skrupułu każdemu, kto zobowiąże się z nich je wycisnąć. W latach 1746—1760 dopełniono tę niewolę nowemi przepisami. Pozwolono trzymać krepostnych tylko szlachcie, sprzedawać dla oddania do wojska, posyłać na osiedlenie w Syberji, dostawać pieniądze za dzieci, słowem, handel ludźmi pozbawionymi praw odbywał się w różnych kierunkach i na wielką skalę. Od r. 1761 niewolno było chłopom pożyczać na weksle, ręczyć i t. p. bez wiedzy panów. Od r. 1741 już nie składali przysięgi na wiernopoddaństwo. Piotr III uwolnił (1762) szlachtę od służby wojskowej; przywilej ten, chwilowo zawieszony, przywrócony został za Katarzyny. Zaczęły się bunty chłopskie. Prawa panów ciągle rosły. Od r. 1765 mogli skazywać poddanych na ciężkie roboty «za zuchwalstwo». Wybuchły znowu bunty. Tych, którzy podali skargi do ces. Katarzyny, ukarano rózgami publicznie. Wszystko to rozbestwiało panów i podniecało ich okrucieństwa. Mówiono, że niejaka Daria Nikołajewa, która zabiła wielu poddanych, miała jeść mięso ich dzieci. W r. 1792 Katarzyna już wyraźnie zaliczyła «krepostnych» i włościan do inwentarza gospodarczego (w czyste imienia). Wogóle za panowania tej łotrzycy, która tak czule ujmowała się za uciśnionymi w Polsce i tak humanitarne pisywała listy do filozofów, bezprawie względem ludu wiejskiego doszło do nieznanych gdzieindziej granic. Pozbawionych wszelkiej opieki prawa chłopów «kupowano, sprzedawano, darowywano setkami i tysiącami, pojedynczo i hurtownie, nie przestrzegając żadnych innych przepisów prócz dwóch: nie handlować krepostnymi podczas poboru wojskowego i nie sprzedawać ich przez licytację». Za Pawła złagodzono nieco to bezprawie i wprowadzono pewne ograniczenia samowoli panów[8].





  1. Bonnemère. s. 213, 229, 237, 261, 192, 202.
  2. H. Taine, Les origines de la France contemporaine. L’ancien régime, Paryż 1876, str. 429—489.
  3. Bonnemère, 157, 164.
  4. Sugenheim, 242, 267.
  5. Sugenheim, 338 i n.
  6. Sugenheim, 383 i n.
  7. Przypis własny Wikiźródeł W tekście istnieje odniesienie do przypisu, którego brak na stronie.
  8. Biełajew, 240—300. Dość bezstronny, w pewnych kwestjach nawet zbyt pobłażliwy dla szlachty polskiej pisarz rosyjski W. Miakotin (Krestjanskij wopros w Polsze w epochu jeja rozdziełow, Petersburg 1889) pisze: «Samowola pańska w Rosji była także bezgraniczna... dochodząca do zupełnej dzikości; nie mogła ona jednak równać się z samowolą panów polskich» (8 t.) Więc polska była większa od «bezgranicznej?»





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Świętochowski.