Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres I/32
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852) |
Część | Okres I |
Rozdział | Wzrost niemczyzny. Biurokratyzm |
Wydawca | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Data wyd. | 1918 |
Druk | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały okres I Cały tekst |
Indeks stron |
Było już wówczas dużo urzędników, którzy wcale nie rozumieli po polsku. Wedle statystyki, ułożonej 1830 r. staraniem księcia generała Sułkowskiego w siedmiu sądach ziemiańskich wszyscy dyrektorowie rozumieli język polski i mówili nim mniej więcej, ale jeden tylko mówił i pisał po polsku. Z radców było Niemców 29, Polaków 7, mówiących mniej więcej po polsku 5; z asesorów było 6 Niemców, 5 Polaków, 1 umiejący po polsku.
W rejencyi poznańskiej naczelny prezes Baumann mówił jako tako po polsku, wiceprezes wcale nie znał języka polskiego; z 14 radców było 8 Niemców, 3 Polaków, 3 umiejących po polsku; z 5 asesorów było 3 Niemców, 1 Polak, 1 umiejący po polsku.
W rejencyi bydgoskiej prezes rozumiał po polsku, wiceprezes pracować mógł po polsku, nadradca był Niemiec; z 6 radców było 5 Niemców, 1 mówiący po polsku; z 5 asesorów było 4 Niemców, 1 umiejący po polsku.
Było więc z powyższych urzędników:
59 Niemców, nie umiejących po polsku,
22 Niemców, rozumiejących po polsku,
16 Polaków.
Władze W. Księstwa Poznańskiego postępowały sobie wbrew oświadczeniu królewskiemu i na wszystkich polach czuć się dawał prąd absolutyzmu biurokratycznego i germanizacyjnych dążności.
Naczelny prezes Baumann, „któremu już z miny widać było, że mu bogowie życzliwych uczuć i dworskiej ogłady poskąpili”,[1] zajął nieprzychylne do księcia-namiestnika stanowisko. Wpływ księcia Radziwiłła na sprawy i osoby słabnął coraz widoczniej, dla tego też coraz częściej i dłużej przebywał w Berlinie lub w letniej siedzibie Ruhbergu na Śląsku. A tymczasem gospodarowano, nie oglądając się na niego.
I tak mianowano z pominięciem uzdolnionych Polaków Niemca Mikolowskyego z Głogowy pierwszym sędzią w senacie apelacyjnym poznańskim, chociaż wcale po polsku nie umiał, a pułkownikowi Niegolewskiemu nie dozwolono w sądzie bronić praw swych w własnym języku. Zapozwany w języku niemieckim przez krajowca w sprawie kontraktu, po polsku zawartego, podał do sądu prośbę, aby mu skargę nadesłano w polskim języku. Opierał się przytem na odezwie królewskiej z r. 1815 i na odprawie sejmowej z r. 1828. Sąd ziemiański jednak oświadczył, że Niegolewski posiada język niemiecki i na skargę niemiecką obowiązany jest odpowiadać po niemiecku. Niegolewski sam stanął przed kratkami sądowemi, a gdy zaczął bronić się w polskim języku przerwano mu i nakazano mówić po niemiecku. A jednak powód dobrze znał język polski więc podług § 146 ustawy z 9 lutego 1819 r. Niegolewski miał prawo za sobą.
Przetłomaczono też pisma, które miały być wręczone sejmującym stanom, z niemieckiego oryginału i to niedokładnie, chociaż Polacy mieli prawo żądać, aby wszystkie pisma w oryginale po niemiecku i po polsku były redagowane.