Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres I/34
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852) |
Część | Okres I |
Rozdział | Arcybiskup Dunin |
Wydawca | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Data wyd. | 1918 |
Druk | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały okres I Cały tekst |
Indeks stron |
Wkrótce potem, dnia 15 marca 1830 r. obrany został arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim Marcin Dunin z Skrzynna Sulgostowski herbu Łabędź.
Nowy arcybiskup pochodził z starożytnego, ale niezamożnego rodu. Urodzony na Mazowszu we wsi Wale pod Rawą 11 listopada 1774 r. z Felicyana i Brygidy z Szczakowskich, uczęszczał do r. 1786 do szkół pojezuickich w Rawie, potem wziął go w opiekę stryj Wawrzyniec, późniejszy kanclerz katedralny kujawski i oddał go do gimnazyum w Bydgoszczy, gdzie pobierał nauki przez dwa lata. Od r. 1793 słuchał teologii w kolegium niemieckiem w Rzymie i tam też 23 września 1797 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Zaraz po powrocie do kraju został kanonikiem kolegiaty wiślickiej i pozyskał sobie względy biskupa krakowskiego Turskiego, który go zatrzymał przy boku swoim. Po śmierci Turskiego, mają lat 26, otrzymał kanonią kujawską, a 1805 r. probostwo w Służewie. Na wezwanie arcybiskupa Raczyńskiego przeniósł się 1808 r. do Gniezna, gdzie został kanonikiem metropolitalnym i audytorem, a 1815 kanclerzem, poczem zrzekł się audytoryi i probostwa w Służewie. Kanonią kujawską zatrzymał do r. 1821. Jako mąż uczony, zdolny i pracowity zwrócił na siebie uwagę rządu pruskiego, który w r. 1815 mianował go radcą szkolnym, a później obdarzył orderem Orła Czerwonego. Wreszcie został proboszczem poznańskim i keyńskim. Z ks. Teofilem Wolickim łączyła go ścisła przyjaźń.[1]
W dzień wyboru nowego arcybiskupa dały obiedwie kapituły w Gnieźnie obiad, na którym znajdowali się książę-namiestnik Radziwiłł, księża, obywatele wiejscy, urzędnicy i wybitniejsi mieszczanie. Pomiędzy gośćmi był też syndyk konsystorski Pantaleon Szuman. Ten słysząc, że kolega jego uniwersytecki i przyjaciel Lehmann, który siedział naprzeciwko pomiędzy Polakami, mówił po niemiecku, odezwał się, że mógłby rozmawiać po polsku, bo przecież dobrze włada językiem polskim. Posłyszawszy to siedzący obok Szumana major v. Lupinski wyraził gniewnie, że Szuman śmie do tego wyzywać swego przyjaciela, że raczej sam powinien mówić po niemiecku. Gdy zaś Szuman, wskazując na blizko siedzącego starego biskupa-sufragana zauważył, że goście prawie sami Polacy, odrzekł major, że nie rozumie, dla czegoby nie miano mówić po niemiecku. Na to odparł Szuman, że sam jest urzędnikiem pruskim, jak mundur jego okazuje, ale to nie przeszkadza mu mówić po polsku, a nawet w takiem towarzystwie jak obecne, tym językiem mówić uważa za rzecz najodpowiedniejszą.
Major zadenuncyował Szumana, skutkiem czego wezwał minister Schuckmann syndyka, aby się wytłomaczył. Jak niegdyś Wolicki, tak i Szuman skorzystał ze sposobności, by w liście z 31 marca 1830 r., pisanym do ministra, przedstawić uroszczenia poznańskich Niemców i oskarżyć ich, że nie stosują się do przyrzeczeń i woli króla.[2]
Zaraz po sejmie pojechał znowu książę Sułkowski do Berlina, by poprzeć petycye sejmowe, a dzięki jego staraniom, a może też naprężonej sytuacyi politycznej w Europie zanosiło się na ustępstwa ze strony rządu.
Dnia 4 października 1830 r. umarł po sześcioletniem urzędowaniu na puchlinę piersiową naczelny prezes Baumann, obywatel honorowy miasta Poznania, a na życzenie księcia-namiestnika miał zostać następcą jego Rochow, przyjaciel domu Radziwiłłowskiego, radcą zaś prezydyalnym jeden z zdatniejszych urzędników administracyjnych Polaków, gdy w tem 29 listopada 1830 r. wybuchło w Warszawie powstanie.
I nagle wszystko się odmieniło. Już wygotowaną do podpisu królewskiego nominacyą Rochowa wstrzymano, a naczelnym prezesem W. Księstwa Poznańskiego zamianowany został Flottwell,' który jako radca przyboczny naczelnego prezesa Schöna z Królewca sprężystością swoją zwrócił na siebie uwagę rządu.