Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852)/Okres V/48
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego (1815–1852) |
Część | Okres V |
Rozdział | Gazety |
Wydawca | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Data wyd. | 1918 |
Druk | Drukarnia nakładowa Braci Winiewiczów |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Z większą wolnością druku powstało kilka pism publicznych, z których pierwszem codziennem w W. Księstwie Poznańskiem była „Gazeta Polska”.
Założył ją w cztery dni po rozruchach marcowych w Berlinie Hipolit Cegielski z swoich własnych, wówczas bardzo jeszcze skromnych funduszów. Redakcya mieściła się w mieszkaniu Cegielskiego na drugiem piętrze domu pod numerem 24 przy Wilhelmowskiej ulicy, druku zaś podjął się Walenty Stefański.
Pierwszy numer „Gazety Polskiej” wyszedł 22 marca 1848 roku, a pierwszy artykuł p. Polska zmartwychwstaje! napisał Słomczewski, uchodzący wówczas za głębokiego polityka skrajno-demokratycznego nastroju, resztę zaś numeru zapełnili artykułami częścią Cegielski, częścią kto właśnie przyszedł do niego, jak Antoni Rose i ks. Aleksy Prusinowski.
Dopiero po św. Michale 1848 r. ustaliła się redakcya, którą objął Marceli Motty i do której prócz Cegielskiego przystąpili Władysław Bentkowski i Ryszard Berwiński.
„Gazeta Polska” redagowana rozsądnie, trzeźwo, w duchu umiarkowanie demokratycznym, występowała śmiało w interesie polskim. Dziś rzadkość, jest bardzo ważnem źródłem historycznem do lat 1848 i 1849. Żywot jej był niedługi. Z wyższego rozkazu odebrano jej 1850 r. debit pocztowy, co ją doprowadziło do upadku. Z dniem 22 czerwca przestała wychodzić.
W zamiarze rozbudzenia w ludzie uczuć narodowych i zaznajamiania go z nowemi wyobrażeniami i zajściami politycznemi, założył ks. Aleksy Prusinowski, jeden z najruchliwszym, najwykształceńszych i najzdolniejszych ludzi w owym czasie, „Wielkopolanina” . Redagował go sam, rzadko kiedy wspierany przez jakiego ochotnika. Pomiędzy innymi przysyłał mu kiedy niekiedy artykuł Daniel Rakowicz, nauczyciel poznańskiej szkoły elementarnej, człowiek skromny, niestrudzony, także współpracownik „Gazety Polskiej”.
„Wielkopolanin” chętnie był przez lud czytany, bo odznaczał się rozmaitością treści, trafnym doborem przedmiotów i wybornem zastosowaniem się do wyobrażeń i mowy ludu.
Skutkiem nieporozumień z nakładcą, Walentym Stefańskim, wysunął się „Wielkopolanin” z rąk ks. Prusinowskiego. Od 3 października 1849 r. wydawał go Stefański na swoją odpowiedzialność, rzeczywistym jednak redaktorem był od 6 października Ewaryst Estkowski.
Po zniesieniu stanu oblężenia w Poznaniu zaczął ks. Aleksy Prusinowski, któremu szczególną sprawiało przyjemność przemawiać do ludu, wydawać „Wiarusa” w drukarni Stefańskiego. Było to jedno z najlepszych pism ludowych, jakie kiedykolwiek mieliśmy. Chociaż z początku wiele ostrożniejszy od „Wielkopolanina”, chociaż tym samym duchem ożywiony i tym samym językiem przemawiający, ściągnął na siebie zakaz pocztowej rozsyłki i w lipcu 1850 roku wychodzić przestał.
Pismo to założył, głównie w porozumieniu z pułkownikiem Sczanieckim Karol Libelt dlatego, że „Gazeta Polska” wydawała mu się zamało demokratyczną.
Do „Dziennika Polskiego”, który w drukarni Napoleona Kamieńskiego od 7 czerwca 1849 roku wychodzić począł, przeszedł od razu Ryszard Berwiński. Pisywał też do „Dziennika Polskiego” pomiędzy innymi i Daniel Rakowicz, większa część jednak artykułów rozumujących i znaczna literackich wychodziła z pod pióra Libelta.
Zacięty przeciwnik despotyzmu i reakcyi, która wtenczas wszędzie się w Europie objawiała, stając w poprzek wyzwoleniu mas ludu do swobód społecznych i wyzwolenia narodowości do swobód politycznych, wypowiadał „Dziennik Polski” bez ogródki, że ludy i narody przyćmione niewolą, mogą sięgnąć po ostatnie swoje prawo — rewolucyą, aby przez nią dostąpić, co im się należy.
Już w 11 dni po zwinięciu „Gazety Polskiej” pojawił się 8 lipca 1850 roku pierwszy numer „Gońca Polskiego”, który był dalszym jej ciągiem i zajął chlubne miejsce w dziennikarstwie polskiem. Powstał dzięki zapobiegliwości księgarza Stefańskiego. Redaktorem odpowiedzialnym został Antoni Rose, rzeczywistym zaś Władysław Bentkowski, który powrócił właśnie wtenczas z Turcyi, dokąd się był schronił po upadku powstania węgierskiego.
Raz po raz dostarczali Bentkowskiemu artykułów Cegielski, Kalinka, Klaczko i kilku innych, ale po większej części sam Bentkowski zapełniać musiał „Gońca” płodami swego pióra, które były znakomite. Było to niemałem zadaniem, bo „Goniec Polski” miał ten sam prawie format, co późniejszy „Dziennik Poznański”.
„Goniec Polski” nie służył żadnemu poszczególnemu stronnictwu, lecz zawsze tylko dobro kraju miał na oku, bronił zaś spokojnie, ale zręcznie, wytrwale i nieustraszenie praw narodowości polskiej.
„Goniec Polski” tak się stał niewygodnym rządowi, że już w listopadzie 1851 roku zamknięto z jego powodu księgarnią nakładcy, Walentego Stefańskiego, i opieczętowano jego drukarnią.
Nie zniechęceni niepowodzeniem, wydali znów Bentkowski i Stefański „Gońca Polskiego” po kilku dniach przerwy w drukarni Pawickiego i Grubego, atoli 31 grudnia 1851 roku broń złożyć musieli, bo rząd wydał rozkaz opieczętowania każdej drukarni, w którejby się „Goniec Polski pojawił”.
Dnia 7 stycznia 1850 roku począł wychodzić co poniedziałek nakładem redakcyi, a drukiem Walentego Stefańskiego w Poznaniu „Krzyż a Miecz”, pismo polityczno-religjno-literackiego zakroju. Firmę dał temu pismu Ewaryst Estkowski, a rzeczywistym redaktorem był zaprzyjaźniony z nim Karol Baliński, który, z politycznych powodów zmuszony opuścić Królestwo Polskie, przebywał w Poznaniu w gościnie u majora Augusta Bukowieckiego.
Nowe pismo wzywało naród do obliczenia się z sumieniem, do zapytania się samego siebie, kim jest, skąd i dokąd idzie i jaką drogą iść ma. Drogą, prowadzącą do zmartwychwstania, była wedle redakcyi własna praca, własna zasługa, to jest odrodzenie się na duchu, zrozumienie i wypełnienie naszego narodowego posłannictwa, tem zaś posłannictwem jest wprowadzenie prawdy Chrystusowej w życie, w stosunki rodzinne, towarzyskie i narodowe.
W artykułach, pisanych z talentem, świeżo, barwnie, redakcya rozprowadzała przewodnią myśl swoją o posłannictwie Polski, wzywając do ruchu i postępu, a potępiając wszelki konserwatyzm, jako też reakcyę przeciwko rewolucyjnym prądom, czy to w dziedzinie społecznej czy duchowej.
Współredaktorami „Krzyża a Miecza” byli Władysław Dzwonkowski i Bohdan Dziekoński, również jak Baliński emigranci z Królestwa. Jeden artykuł wstępny p. t. „Słowo zgody” napisał Władysław Kosiński, który usiłował ścierające się w Wielkopolsce stronnictwa pogodzić, jeden też Karol Libelt, p. t. „Przeszłość i Przyszłość”. Wiersze umieszczali w tem czasopiśmie Kornel Ujejski, Seweryn Goszczyński, Cypryan Norwid, Bohdan Zaleski, Konstanty Zakrzewski i Teofil Lenartowicz, który podczas swego pobytu w W. Księstwie Poznańskiem zaprzyjaźnił się z Balińskim.
Po kilku miesiącach, dnia 24 czerwca 1850 roku zmusiły władze pruskie redakcyą do zwinięcia wydawnictwa.
Od 4 stycznia 1849 roku wychodził w polskim i niemieckim języku w Kościanie „Tygodnik nadobrzański”, „organ dobru pospolitemu poświęcony i bezstronny, dla powiatu kościańskiego i jego okolic”, pod redakcyą Adama Głażewskiego, autora wydanej 1849 roku u Stefańskiego broszury p. t. „Odrodzenie Polski, oparte na wolności, narodowości i prawie”.
W słowie wstępnem podała Redakcya swój program, który miał na celu politykę ugodową, bo — jak się wyrażała — po walkach morderczych roku minionego potrzeba było zgody między obu narodowościami, aby wspólną pracą zyskać prawa, wzywała więc Niemców, aby życzliwymi okazali się Polakom i na ich zaufanie sobie zasłużyli. Nie długo jednak łudziła się Redakcya nadzieją nakłonienia Niemców do wspólnej pracy i już w numerze 14 oświadczyła, że odtąd Tygodnik tylko w polskim języku wychodzić będzie, bo „Niemcy się cofnęli i nie okazali pismu dobrej woli, dla tych zaś, którzyby jeszcze w duchu reakcyi pismo jakie czytać chcieli, poleca się „Aegyptische Finsterniss”.
„Tygodnik nadobrzański” zajmował się szczerze sprawami „Ligi Polskiej”, nakłaniał do zapisywania się na członków, do uczęszczania do Kasyna, gdzie czytano gazety wspólnie, popierał wybory do sejmu, a nawet wpływał na żołnierzy, aby głosowali na swoich, co mu się tak dalece udało, że żołnierze, na obczyźnie będący, głosy swe piśmiennie przesłali, na co wówczas prawo zezwalało. „Tygodnik” stawał przy każdej sposobności w obronie praw narodowych, powołując się na traktaty wiedeńskie. Było w nim kilka dobrych artykułów o wychowaniu, o handlu, o powodzeniu niższych klas ludności w czasach Polski kwitnącej, o bogactwach dawnych Polaków, o potrzebie uczenia się języka polskiego, dalej krótkie monografie Śremu i Kórnika. Przeglądy polityczne było bardzo miernej wartości. Najwięcej artykułów pochodziło z pod pióra Albina Kohna, także wiersze patryotyczne, wreszcie zawierał Tygodnik anegdoty, zagadki i myśli moralne.
Dnia 1 lipca 1849 r. złożył redakcyą Adam Głażewski i odtąd podpisywał „Tygodnik nadobrzański” tylko nakładca i drukarz A. Graetz. Prenumerata kwartalna wynosiła 90 fenygów. Dnia 14 października 1849 r. wyszedł trzydziesty i ostatni numer drugiego półrocza. Humorystyczne pożegnanie z czytelnikami zaznaczało, że „obojętność kościańska grób pismu wykopała.”[2]