Historyja prawdziwa o Janie Dubeltowym (Kraszewski, 1858)/VIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Historyja prawdziwa o Janie Dubeltowym
Pochodzenie Podróż do miasteczka
Wydawca S. Orgelbrand
Data wyd. 1858
Druk S. Orgelbrand
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Całe opowiadanie
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

VIII.

Gdy to mówił, jakby na przekór, drzwi ciężkie od kościoła do téj izby wiodące, od ciągu powietrza poruszyły się i z trzaskiem zamknęły; ja sam wstrząsłem się ze strachu, a na twarzy Jana ujrzałem tak gwałtowną przemianę, że zdał mi się w istocie innym człowiekiem. Nie wiem co mu się stało, oczy jakby mgłą się powlekły, usta drgać poczęły, wstał, rzucił się i usiadł, oglądając się bojaźliwie na księdza Jacka, a gdy na nowo mówić sprobował, ani głosu jego, ani ciągu myśli poznać nie mogłem.
— Wiem — rzekł, mierząc mnie z niedowierzaniem — pan tu zostałeś przysłany przez nieprzyjaciół moich, dla wyśledzenia, co się ze mną dzieje. Otóż widzisz, że jestem zupełnie zdrów i pomszczę się na nich wszystkich... Waćpan gotów jesteś wierzyć temu, co przed chwilą mówiłem! cha! cha! bałamuctwo! bałamuctwo! dzieciństwo! Człowiek w moim wieku nie rozczula się i nierozmazuje niewiedziéć czego; żartowałem tylko z waćpana! Co mi tam wspomnienia młodości... głupstwo! użyć świata, to verbum personale, zgnieść wrogów, stać się niezależnym i ludźmi jak piłkami pomiatać, oto cel. — Kto wymyślił dobroć i łagodność, ofiary i stękane poświęcenia, sam nie wiedział jak głupią dał do grania komedyją tym małpom, co go naśladują... gdzież jest na świecie prawo, nakazujące być dobrym i żyć dla drugich, nie dla siebie? Każda istota w sobie czuje ognisko świata, i wszystko sobie poświęca, dlaczegoby człowiek, bydlę trochę rozumniejsze od tych, które zjada w polędwicy i zrazach, miało być wyjątkiem.
Gdy tak mówił pośpiesznie, gorączkowo, bez oddechu, zbliżył się ku nam ksiądz Jacek, i w panu Janie, zaszła natychmiast zmiana powtórna, uspokoił się, uśmiechnął, a jakby ciężar spadł mu z piersi, tak znowu pierwszym swym głosem mówić począł.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.