[31]HYMN DO MATKI BOSKIEJ.
Na początku było słowo,
A słowo idące z Boga —
W czystość ciała lilijową,
Przyjęła panna uboga
Przez świętego ducha wiew —
Gdy nad schylonschyloną w pokorze
Brzmiały wszystkie chóry Boże,
Wszech-pochwalny Panu śpiew.
Niebo całe, ziem aziemia cała,
W jedną wielką pieśń się zlała,
Drżeniem twory przebiegł cud;
Przez to jedno Boże tchnienie
Rozjaśniło się stworzenie
Na wschodzącej prawdy wschód.
I co dla świata było tajemnicą,
Aniołom pieśnią, a szatanom trwogą,
Tobie się stało pod strzechą ubogą,
O przenajświętsza Dziewico!
Tobie klęczącej w obliczu obłoka,
Przepowiedzianej proroctwem proroka,
Poczętej w Bogu gdy poczynał świat;
Której oblicze rozjaśnił w jutrzence,
[32]
Na ziemi rozwił twe kształty panięce
W srebrzystej lilii kwiat.
O Panno! Panno, jakoś wielce zbożna!
Przez twe poczęcie, przez niepokalane,
Nie racz spoglądać na Polskę jak zdrożna,
Ale racz spojrzeć na ranę
Jakże głęboka, otwarta s erokoszeroko,
Jak z niej ostatnie włókna krwi się wloką,
Ostatni z piersi dobywa się dech;
Ludy bez serca i króle kamienie,
Pamięć stracona, zatyłe sumienie,
Niemiłosierdzie i śmiech.
O! Panno, Panno, jakoś łaski pełna,
Spójrz jak baranka potargana wełna,
Żałoby, jęki i rzeź;
W obliczu nieba zagniewanej twarzy,
Nad strasznie smętną krainą smętarzy
Oczy błagalne wznieś.
Spraw, niechaj Panno, jako w wieków dali
Na poświęconej blask nosimy stali
Przed nadchodzącą nieszczęść nawałnicą —
I niechaj kościół, gdy świat się zachwieje,
Z bark twej skrzydlatej wiary promienieje,
Boga Rodzico!
T. Lenartowicz.