Ignacy Daszyński: życie, praca, walka/VI
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ignacy Daszyński |
Podtytuł | życie, praca, walka |
Wydawca | Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia Spółki Nakładowo-Wydawniczej „Robotnik” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wojna nie spadła na Daszyńskiego, jako coś niespodziewanego. Lepiej od kogokolwiek rozumiał jakie niosła ona w sobie konsekwencje i możliwości. Postanowił też iść ku nim z całą stanowczością i energją. Nie mógł, jak wszyscy wtenczas, przewidzieć wyniku wojny, ale punktem wyjścia była dla niego wyraźna polityka antyrosyjska. Wieść o ultimatum zaskoczyła go w Trenczynie, gdzie miał zacząć leczyć swój reumatyzm. Natychmiast udał się do Wiednia, zetknął się ze sferami rządowemi i odbył konferencję z socjalistami niemieckimi i czeskimi, ustalając z nimi platformę antyrosyjską. Z Wiednia wrócił do Krakowa. Tam zastał go wybuch wojny. Dnia 4 sierpnia zaproponował prezydentowi Krakowa Leowi rozszerzenie składu Tymczasowej Komisji, ewentualnie utworzenie rządu. Wraz z Piłsudskim odbył konferencję z przywódcami konserwatystów i demokratów. Stronnictwa te zajęły jednak stanowisko wyczekującej bierności. Piłsudski postanowił zatem wkroczyć 6 sierpnia w granice Królestwa. Daszyński oświadczył, że będzie mu towarzyszyć. Dnia 8 sierpnia przybył do kwatery Piłsudskiego do Miechowa i został mianowany zastępcą komisarza wojskowego na Miechów i pow. miechowski. Zabawił tam jednak tylko kilka dni, gdyż 14 sierpnia musiał wrócić do Krakowa, gdzie nastąpić miały ważne posunięcia polityczne. Przez dwa dni toczyły się narady przedstawicieli wszystkich polskich stronnictw zaboru austrjackiego. Ostatecznie postanowiono utworzyć Naczelny Komitet Narodowy i zorganizować legjony, które będą w związku z Austrją walczyć przeciwko Rosji. Daszyński wszedł do N. K. N. i został jego wiceprezesem.
Platformą polityczną N. K. N. była walka przeciw Rosji i odbudowanie Polski w tej czy innej formie w związku z Austrją, czyli t. zw. austropolskie rozwiązanie. Na tej platformie zeszły się z sobą dwie grupy stronnictw, stronnictwa niepodległościowe, którym sojusz z Austrją w tem stadjum wojny wydawał się najlepszem wyjściem i stronnictwa austrofilskie, które powodowały się w pierwszym rzędzie lojalnością wobec Austrji. Stronnictwa moskalofilskie (narodowa demokracja i podolacy) szybko wycofały się z N. K. N. Współpraca między austrofilami a niepodległościowcami miała tak długo rację bytu, póki w miarę wypadków wojennych nie wytworzył się konflikt między polityką rządu austrjackiego, a dążeniami obozu niepodległościowego. Daszyński reprezentował w N. K. N. politykę stronnictw niepodległościowych. W pierwszym okresie wojny, w ciągu dwóch jej pierwszych lat, wierzył w możliwość rozwiązania austrjackiego. Uważał, że N. K. N. powinien skłonić rząd austrjacki do konsekwentnej polityki w tym kierunku i zapewnić opiekę legjonom, jako przyszłej armji polskiej. Tymczasem austrofilska większość N. K. N. ograniczała się do wyrazów bezwarunkowej wierności dla Austrji i dynastji, i nie umiała zdobyć się na wywarcie na rząd żadnego silniejszego nacisku. W takich warunkach wytworzyła się w N. K. N. opozycja, której przewodził Daszyński, opozycja prąca do takiego nacisku, domagająca się obrony legjonów i porozumienia z Królestwem. Gdy jednak po klęsce Rosji i w miarę rozwoju polityki austrjackiej nadzieje na austropolskie rozwiązanie coraz bardziej się zmniejszały, a później dalszy przebieg wojny zaczął otwierać perspektywę całkowitego wyzwolenia, Daszyński uczynił krok naprzód i z programu minimalnego przeszedł na maksymalny, stając się chorążym idei zupełnej niepodległości.
W pierwszych miesiącach wojennych, był to okres klęsk austrjackich, Daszyński był czynnym koło sprawy zjednoczenia niepodległościowej Polskiej Organizacji Narodowej z Królestwa z N. K. N. W tej sprawie odbył kilka konferencyj w Cieszynie, Frysztadzie, Jabłonkowie i Wiedniu. Rzecz została przeprowadzona. Ze względu na wypadki wojenne musiał potem pozostać pewien czas w Wiedniu, gdyż odmówiono mu prawa przyjazdu do twierdzy krakowskiej. W czasie tym zajął się wysyłaniem emisarjuszy do Królestwa. Jeździł też stamtąd w styczniu do Berlina.
Wreszcie w lutym 1915 r. zezwolono mu na powrót do Krakowa, gdzie oddał się pracom nad odbudowaniem rozbitej przez wojnę partji i nad wydawaniem „Naprzodu“. Prace te dały dobre wyniki. W marcu udał się nad Nidę do I Brygady, aby odwiedzić syna i nawiązać bezpośredni kontakt z legjonami. Potem wrócił do swych prac w Krakowie i 1 maja zorganizował tam, mimo warunków wojennych, uroczystość święta robotniczego. Tymczasem nastąpiła zwycięska ofensywa państw centralnych w Galicji i Królestwie, co otworzyło nowe perspektywy dla sprawy polskiej. W lipcu 1915 r. był Daszyński w Stockholmie dla odbycia konferencji z jednym z polityków z Królestwa, inż. Łempickim. W kilka tygodni później Warszawa była już w ręku Niemców. Daszyński czyni wysiłki, aby tam się dostać. Udaje się w tym celu do Berlina, gdzie otrzymuje przepustkę i z początkiem września przybywa do Warszawy. Przed ćwierć wiekiem wywieziono go z niej jako więźnia. Teraz carat był pokonanym i zaczynała się niewiadoma okupacji. Pozostał tu przez kilka tygodni, przemawiał na Woli na zgromadzeniu robotniczem P. P. S., urządził kilka konferencyj z przedstawicielami stronnictw ludowych dla ustalenia ich konsolidacji.
Z końcem września wrócił do Krakowa. Klęska Rosji i dostanie się klucza sprawy polskiej w ręce państw centralnych stawia przed polityką polską zagadnienie aktywnego działania. Obóz niepodległościowy domaga się od państw centralnych wyraźnych oświadczeń, uzależniając od tego dalszy werbunek. Departament Wojskowy N. K. N. pod kierownictwem Wł. Sikorskiego tymczasem dąży do wzmożenia werbunku i ma oparcie o większość N. K. N. Daszyński prowadzi energiczną walkę z Sikorskim.
W owym czasie, wobec konieczności konsolidacji polityki polskiej, powstało zagadnienie wstąpienia socjalistów do Koła Polskiego. Daszyński korespondował w tej sprawie z Piłsudskim, który doradził wstąpienie. Przed ostateczną decyzją udał się Daszyński osobiście do Piłsudskiego. W listopadzie 1915 r. był w Warszawie, a stamtąd udał się do obozu w Kołkach nad Styrem. Tam omówiono ostatecznie sprawę wstąpienia do Koła Polskiego. Decyzję tę zatwierdziła partja w styczniu 1916 r. W marcu w Wiedniu nastąpiło dokonanie tego faktu. Po osiemnastu latach parlamentarnej zawziętej walki socjaliści polscy w obliczu wyjątkowej sytuacji zdecydowali się zmienić swą taktykę. Jednym z pierwszych kroków Daszyńskiego w Kole było przeprowadzenie wniosku, że naród polski domaga się stworzenia niezależnego państwa polskiego złożonego z Królestwa i Galicji w związku z Austrją. Prowadził też ciągłą walkę z polityką werbunkową Departamentu Wojskowego. W ciągu roku 1916 bywał też Daszyński kilkakrotnie w Warszawie. W sierpniu przemawiał tam w rocznicę stracenia Traugutta. W listopadzie mówił do chłopów, sprowadzonych dla uczczenia Beselera, a rezultat był ten, że Niemcy potem nie chcieli go przez rok wpuszczać do Warszawy. Udał się też w roku 1916 do Budapesztu do premjera Tiszy, aby go pozyskać dla koncepcji austropolskiej, ale wysiłek ten był bezskuteczny.
Począwszy od wiosny 1916 roku szanse austropolskiego rozwiązania zaczęły coraz więcej maleć. Znalazło to ostateczny wyraz w listopadowym manifeście obu cesarzy, który orzekał stworzenie Polski z okrojonego Królestwa. Galicji zaś obiecano autonomję. Daszyński przekonywa się o nierealności dotychczasowej polityki. Staje zatem na stanowisku zasadniczej idei niepodległościowej, która zwolna znajdować będzie coraz szersze uzasadnienie w sytuacji wojennej. W maju 1917 r. zgłosił w Kole Polskiem wniosek stwierdzający, że „rezultatem wojny na ziemiach polskich ma być, wedle żądania narodu polskiego i wedle sprawiedliwości dziejowej, niepodległe państwo polskie, utworzone z ziem polskich i cały naród jednoczące“. W kilka dni potem poparł na Kole sejmowem wniosek, że „jedynem dążeniem narodu polskiego jest odzyskanie niepodległej i zjednoczonej Polski z dostępem do morza“. Jeszcze raz dał się na krótko skłonić do wiary w dobrą wolę Austrji i na żądanie min. Czernina zgodził się w przemówieniu parlamentarnem z polecenia Koła Polskiego skomentować ostatnie słowa powyższej uchwały w sposób ścieśniający. W przyszłości uznał to za wielki błąd polityczny. Wkrótce otrząsnął się z wszelkich złudzeń. I gdy w kilka miesięcy później w delegacjach austro-węgierskich Koło Polskie miało głosować za zaufaniem dla Czernina, Daszyński domagał się stanowczo, aby we wniosku umieścić także żądanie przyłączenia Górnego Śląska do Polski. Czernin to odrzucił i Daszyński za wnioskiem nie głosował.
Otwarcie w roku 1916 sesji parlamentarnej otworzyło przed Daszyńskim szersze możliwości polityczne, niż w pierwszym okresie wojny. Zwłaszcza przy końcu wojny trybuna parlamentarna mogła odegrać poważną rolę. Była to jedyna trybuna, z której polski obóz niepodległościowy i polski socjalizm mógł przemówić do Europy. W czerwcu 1916 r. Daszyński zgłosił i uzasadnił interpelację w sprawie pokoju i domagał się od Austrji ogłoszenia swych warunków pokojowych. W kilka tygodni potem, w lipcu, pojechał znów do Stockholmu na konferencję stronnictw socjalistycznych, zwołaną dla ustalenia zapatrywań obozu socjalistycznego na sprawę pokoju. Po drodze zatrzymał się w Berlinie, gdzie odbył konferencję z posłami polskimi z zaboru pruskiego, a także z przywódcami socjalistów niemieckich, z którymi starł się, gdyż oni godzili się najwyżej na autonomję Poznańskiego. W Stockholmie wyraził swe poglądy w memorjale: „My, polscy socjalni demokraci, członkowie Międzynarodówki, pisał tam, oświadczamy, że żądamy wolnej, niepodległej, zjednoczonej Polski jako rezultatu wojny światowej“.
Po powrocie do kraju oddał się głównie akcji obrony rozbitych przez okupantów legjonów, obrony legjonistów i obrony ich wodza Piłsudskiego, więzionego przez Niemców. Prowadził tę akcję w parlamencie, w Kole Polskiem, nawet na Radzie Miejskiej m. Krakowa, wszędzie zgłaszając szereg wniosków. Walki jego toczone z komendą legjonów ściągnęły na niego żądanie o zadośćuczynienia od Sikorskiego, Zagórskiego i Stan. Downarowicza. I tym razem odrzucił pojedynek jako sposób załatwiania sporów politycznych.
Dnia 3 października 1917 r. przemawiał w parlamencie przeciw polityce niemieckiej rabowania żywności z ziem polskich i przeciw nadużyciom cenzury wojennej. Z końcem 1917 r. udało mu się dostać do Warszawy. Odbył tam konferencję z Radą Regencyjną i Kucharzewskim, jej premjerem, i starał się ich skłonić do żądania przedstawicielstwa w mających toczyć się w Brześciu rokowaniach z rewolucyjnym rządem rosyjskim. Nie dało to rezultatu.
Gdy wrócił do Wiednia był na audjencji u cesarza Karola i odmalował zakłopotanemu monarsze obraz nadużyć i ucisku w niemieckiej okupacji. Dnia 22 stycznia 1918 r. przemawiał w parlamencie. Stawiał sprawę jasno. O stosunku do Austrji oświadczył: „Chcemy żyć w bardzo wielkiej przyjaźni z tem państwem, ale chcemy polskiego państwa i chcemy jako Polacy, jako polska część, przejść do niepodległej, zjednoczonej Polski“. Z ław niemieckich padł okrzyk, że Niemcy uratowały Polskę. Daszyński odparł: „Jeżeli, powiedzmy, wpadłem w wodę, a przychodzi wybawca i wyciąga mnie z wody, ale mnie nie chce puścić, lecz przetrzymuje mnie i mówi: uratowałem cię, będziesz teraz moim niewolnikiem i będziesz mi służył — to ja się modlę do Boga: niech on mnie już dłużej nie ratuje… Uratowano nas w ten sposób, że teraz rozlega się w całym kraju krzyk wygłodzonego ludu: Dosyć ratowania!“ — i zawołał na końcu: „Precz z okupantami! Znieść okupacje równolegle z rosyjską demobilizacją! Rzeczywiste samostanowienie polskiego ludu na podstawie Sejmu, przygotowanego przez powszechne głosowanie ludowe!“
Zawarcie pokoju brzeskiego wywołało burzę w całej polskiej opinji. Ugodowcy musieli umilknąć. „Objąłem w tych dniach moralną komendę nad Kołem przy powszechnej na to zgodzie“, pisze Daszyński. Ułożył ostry protest Koła. Odmówił wszelkiej rozmowy w tej sprawie z min. Czerninem, a jednemu z dyplomatów oświadczył wprost: „Powiedz pan cesarzowi, że przez taką politykę straci koronę“. Zorganizował akcję protestacyjną i wspaniale udany manifestacyjny strajk powszechny. Dnia 20 lutego 1918 r. przemawiał w parlamencie: „Odpowiedzią naszą, oświadczył, będzie wyciągnąć stąd dwie nauki: że nie wolno w przyszłości sprawy narodów łączyć z interesami dynastji i że dnia 9 lutego 1918 r. zgasła gwiazda Habsburgów na polskim firmamencie“. Wreszcie wbrew Kołu Polskiemu głosował z socjalistami polskimi przeciw budżetowi.
W maju 1918 r. w Krakowie odbył się XIV kongres P. P. S. D., na którym referował udział partji w ruchu zbrojnym i sytuację polityczną. Politykę partji w czasie wojny opisał w specjalnej pracy wydawanej w Krakowie w 1918 r. p. t. „Cztery lata wojny“.
Dalsze wypadki szły już w szybkiem tempie. Wypadki wojenne wytrącały coraz silniej klucz do rozstrzygnięcia sprawy polskiej z rąk państw centralnych. Dnia 2 października 1918 r. przedłożony został izbie wniosek Daszyńskiego i kilku innych posłów stwierdzający, że sprawa ta zostanie rozstrzygnięta na kongresie pokojowym przy udziale przedstawicieli narodu polskiego. Nazajutrz Daszyński wygłosił w parlamencie austrjackim ostatnią swą mowę. Było to podzwonne dla upadającej bezapelacyjnie Austrji. „Zrabowano nam całą wiarę, mówił o Austrji, i zdarto gałąź po gałęzi, liść po liściu, aby z niej zrobić straszydło na wróble, przykład dla narodów na przyszłość, ażeby Austrji nie ufały, aby na Austrji nie budowały!… Pytam Panów z całym spokojem: jakiem prawem Austrja i Niemcy wzięły na siebie uzurpacyjną decyzję w polskiej sprawie? Gdzie jest międzynarodowa podstawa tego prawa? (Okrzyk: To prawo wojny!). Tak, to prawo wojny, oparte na przemocy. Na podstawie zwycięstwa miecza chciano ukonstytuować naród na całą przyszłość, aby ta konstytucja odpowiadała interesom obu mocarstw centralnych. Zrabowano wszystko: nasze lasy, nasze konie i krowy, nasze drzewo i żelazo, nasze maszyny, przemysł i handel, wszystko to zawleczono do Niemiec“. Mówił dalej o zamiarze narzucenia Polsce jakiegoś operetkowego króla, tak jak Litwie narzuca się jakiegoś Mindowego II, a Finlandji jakiegoś niemieckiego generała. Generał ten „nie umiejący ani słowa po fińsku, uczy się nagwałt wymawiać: „dzień dobry, lub dobranoc“. — Prawdopodobnie powie wkrótce to ostatnie“. Tak i Ludendorff chce Polskę uszczęśliwić królem. „Dziękuję panu Ludendorffowi, mówił, ale śmiem zapytać, czy niema innych zmartwień? Czy nie ma innych koron do obrony? Czy nie ma bliższych koron, bo wszak tam u niego w domu jest wiele — niektórzy mówią, za wiele — koron i królów. Więc niechaj nas nie uszczęśliwiają królem, któryby w 24 godziny po ustąpieniu Prusaków z kraju musiał pakować swe manatki i nie koleją — bo to byłoby niebezpieczne — lecz aeroplanem uciekać do Niemiec“.
W Delegacjach wniósł 15 października wniosek domagający się rozgraniczenia polskich ziem od Austrji. Na wieść, że w Niemczech socjalista Scheidemann został ministrem napisał do niego list otwarty, w którym żądał uwolnienia Piłsudskiego i Sosnkowskiego z więzienia.
Tymczasem każdy dzień przynosił coraz większe wyjaśnienie sytuacji. Z końcem października 1918 r. nie było żadnych wątpliwości co do tego, jaki obrót rzeczy wezmą. Po trzydziestu latach usilnej, niezmordowanej walki politycznej, Daszyński stanął w przededniu urzeczywistnienia jednej z przewodnich idei, o które walczył, idei niepodległości.