Ignacy Daszyński: życie, praca, walka/VII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Ignacy Daszyński |
Podtytuł | życie, praca, walka |
Wydawca | Towarzystwo Uniwersytetu Robotniczego |
Data wyd. | 1934 |
Druk | Drukarnia Spółki Nakładowo-Wydawniczej „Robotnik” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
O chwili tej pisze Daszyński krótko: „Rzecz z Austrją była skończona“. Była tylko kwestja czy czekać teraz spokojnie, aż konferencja pokojowa zadecyduje o losie ziem polskich i zaborcy formalnie oddadzą Polskę Polakom, czy też rozpocząć natychmiast budowę państwa polskiego. Pierwsza z tych dróg była drogą konserwatystów galicyjskich, Rady Regencyjnej i narodowych demokratów poznańskich. Druga była drogą lewicy ludowej i socjalistycznej z Daszyńskim na czele. Tworzenie faktów dokonanych niezależności polskiej zaczęło się w zaborze austrjackim. Dnia 21 października 1918 roku zjechali się w Krakowie posłowie socjalistyczni, ludowi i narodowo-demokratyczni, aby omówić to zagadnienie. Postanowiono utworzyć jakąś tymczasową władzę, która objęłaby rządy w zaborze austrjackim. Dnia 28 października uskuteczniono to, wybierając w tym celu Polską Komisję Likwidacyjną. Daszyński wszedł do prezydjum w charakterze wiceprezesa. Na niego spadł też główny ciężar dokonania rzeczy najważniejszej, a mianowicie odebrania faktycznej władzy od władz austrjackich. Stało się to w trzy dni potem, 31 października. Doraźnie stworzone formacje polskie opanowały cały kraj po San, poddając go władzy Polskiej Komisji Likwidacyjnej. Daszyński stał na stanowisku, że Komisja rządzi bez żadnego pełnomocnictwa od rządu austrjackiego i że nie jest organem warszawskiej Rady Regencyjnej, instytucji czerpiącej swój autorytet z woli rządów okupacyjnych. Zasady te zostały w praktyce przeprowadzone. W ten sposób została wyswobodzona część zaboru austrjackiego. Główny ciężar zagadnienia polegał jednak na tem, co stanie się z zaborem rosyjskim i kto podejmie się roli rzucenia pierwszych podwalin państwa polskiego i jego ustroju. Rada Regencyjna nie miała do tego uprawnień moralnych i rządy jej byłyby rządami reakcji społecznej. To samo można powiedzieć o narodowej demokracji, która myślała o utworzeniu rządu. Tymczasem uderzała na świecie godzina wolności. W chwili takiej nowopowstająca Polska musiała powstać jako republika ludowa.
Inicjatywę likwidacji okupacji i stworzenia państwa polskiego podjęła lewica. Jako najdogodniejszy punkt rozpoczęcia akcji wybrano stolicę okupacji austrjackiej Lublin. Stronnictwa demokratyczne i oddziały P. O. W. rozpoczęły na terenie tej okupacji z powodzeniem akcję rozbrajania wojsk okupacyjnych i usuwania władz. Dnia 6 listopada przybyli do Lublina przywódcy stronnictw lewicowych z Warszawy i wezwali z Krakowa przywódców socjalistów i ludowców. Daszyński natychmiast opuścił Kraków i automobilem udał się do Lublina, gdzie zjawił się 7 listopada po południu. Zapadła decyzja ogłoszenia Polski jako republiki ludowej i utworzenia rządu tejże republiki. Na czele rządu stanął Ignacy Daszyński, jako prezydent ministrów i minister spraw zagranicznych. Nikt inny bowiem nie był więcej od niego symbolem powstającej nowej Polski. On wszak najlepiej reprezentował dwie idee będące kamieniem węgielnym tej Polski, którą chciano w Lublinie utworzyć, niepodległość i wyzwolenie społeczne. Jego nazwisko, jako nazwisko premjera rządu ludowego, nasuwało się samo przez się, było wynikiem logiki ówczesnej sytuacji politycznej. Pierwszą czynnością rządu było wydanie manifestu ogłaszającego niepodległość wszystkich ziem polskich, republikę ludową, usunięcie Rady Regencyjnej, zapowiedź sejmu demokratycznego, niepodległość Litwy i porozumienie z Ukraińcami. Manifest wprowadzał szereg reform, a mianowicie równouprawnienie, wolność sumienia, druku, słowa, zgromadzeń, stowarzyszeń, związków zawodowych i strajków, upaństwowienie donacyj, majoratów i lasów, 8-godzinny dzień pracy. W dalszym ciągu manifest zapowiadał jako program najbliższej przyszłości: wywłaszczenie wielkiej i średniej własności ziemskiej i oddanie jej w ręce ludu pod kontrolą państwową, upaństwowienie kopalń, salin, przemysłu naftowego, dróg komunikacyjnych i dojrzałych do tego dziedzin przemysłu, dopuszczenie robotników do udziału w administracji przedsiębiorstw nieupaństwowionych, ustawodawstwo społeczne, konfiskatę kapitałów spekulacyjnych i powszechne, bezpłatne, obowiązkowe i świeckie nauczanie.
Rząd lubelski opanował okupację austrjacką i rozpoczął ją organizować, i czynił dalej kroki, aby opanować i niemiecką okupację i podporządkować sobie zabór austrjacki. Wypadki tak się złożyły, że rząd ten trwał tylko pięć dni. Ale stworzył on jedną wielką rzecz, dał nowej Polsce program jej przyszłego życia.
Przybycie Piłsudskiego do Warszawy zmieniło gruntownie sytuację. Zarówno okupanci, jak i Rada Regencyjna oddali mu władzę. Rząd lubelski nie musiał jej już zatem zdobywać, jak zamierzał, ale tylko porozumieć się z Piłsudskim. Daszyński na wieść o przybyciu Piłsudskiego natychmiast tegoż dnia rozmówił się z nim telefonicznie (11 listopada) i udał się do Warszawy. Piłsudski postawił żądanie, aby rząd lubelski się rozwiązał. Rząd wahał się krótko i podporządkował się temu żądaniu.
Dnia 14 listopada 1918 r. Piłsudski powierzył Daszyńskiemu misję utworzenia rządu. „Zdecydowałem się, pisze w dekrecie, zamianować prezydentem gabinetu pana posła Ignacego Daszyńskiego, którego długoletnia praca patrjotyczna i społeczna daje mi gwarancję, że zdoła w zgodnej współpracy z wszystkiemi żywiołami przyczynić się do odbudowy dźwigającej się z gruzów Ojczyzny“.
Piłsudski powierzając Daszyńskiemu stanowisko pierwszego premjera odbudowanej Polski postawił dwa warunki, że rząd będzie miał charakter koalicyjny i że nie przeprowadzi przed zejściem się Sejmu żadnych głębokich zmian społecznych. Oznaczało to zerwanie z platformą rządu lubelskiego. Daszyński przez trzy dni i trzy noce prowadził pertraktacje z narodową demokracją z zaboru pruskiego pod wodzą Korfantego. Korfanty domagał się ustąpienia samego Daszyńskiego i najważniejszych tek dla swego stronnictwa. Równocześnie narodowa demokracja urządzała manifestacje przeciw Daszyńskiemu i wołała mu pod oknami: Precz z Daszyńskim! Na szubienicę! A przywódcy narodowej demokracji nachodzili Piłsudskiego i domagali się, aby odebrał misję Daszyńskiemu, a oddał ją Moraczewskiemu. Takim straszakiem było nazwisko Daszyńskiego dla polskiej reakcji.
Daszyński ofiarował Poznańczykom swą dymisję i chciał im zapewnić kilka miejsc w rządzie, tak jednak, aby większość rządu została lewicową. Propozycje jego odrzucono. Daszyński wobec tego utworzył rząd o charakterze lewicowym, sam jednak ustąpił na rzecz Moraczewskiego, nie chcąc utrudnić nowemu rządowi jego sytuacji. W tym momencie, gdy realizowało się jego marzenie o wolnej Polsce podporządkował swą osobistą ambicję całkowicie dla dobra sprawy. Wogóle Daszyński nigdy nie powodował się ambicją ministerjalną.
Nigdy nie był łowcą tek. W wyjątkowych tylko wypadkach, gdy wymagała tego powaga sytuacji, decydował się na pracę rządową, aby przy pierwszej sposobności wrócić do swej roboty partyjnej i poselskiej. Ona bowiem najlepiej odpowiadała jego usposobieniu, temperamentowi i pasji czynu i walki. Stawszy się mężem stanu nigdy nie przestał być trybunem ludu. I teraz więc po 5 dniach premjerowstwa lubelskiego i 4 dniach premjerowstwa warszawskiego wraca do Krakowa do pracy politycznej, do walki o Polskę demokratyczną i socjalistyczną. Natychmiast rozpoczął akcję zgromadzeniową.
W grudniu 1918 r. uczestniczył w dwóch kongresach. Z początkiem miesiąca był na kongresie P. P. S. w Warszawie, z końcem grudnia zaś udał się do Pragi na kongres czeskiej socjalnej demokracji. Zetknął się tam z wybitnymi politykami czeskimi, z prezydentem Massarykiem, z premjerem Kramarzem. Z rozmowy z tym ostatnim odniósł wrażenie, że Czechosłowacja gotuje jakieś wystąpienie przeciw Polsce i po powrocie uprzedził o tem Piłsudskiego. Obawy sprawdziły się szybko w postaci napadu wojsk czeskich na polską część Śląska Cieszyńskiego.
W styczniu 1919 r. nastąpił upadek rządu Moraczewskiego. Piłsudski zdecydował się na zlikwidowanie okresu rządów ludowych i na oddanie władzy Paderewskiemu, który przybył do Polski jako mąż zaufania prawicy narodowo-demokratycznej. Było to zakończeniem okresu rewolucyjnego i przejściem do okresu demokratyczno-parlamentarnego. Na czoło wysuwało się zatem zagadnienie wyborów sejmowych. Daszyński, jak zwykle, wziął żywy udział w akcji wyborczej. Kandydatura jego została postawiona w jego starym okręgu, w okręgu Kraków miasto i powiaty krakowski, podgórski i wielicki. Wybory odbyły się dnia 26 stycznia 1919 roku. Lista socjalistyczna, na której czele stało nazwisko Daszyńskiego uzyskała w owym okręgu najwięcej głosów, a mianowicie 46.490 i 3 mandaty. Daszyński wszedł zatem do polskiego Sejmu, aby rozpocząć nowy okres swej działalności parlamentarnej. O tym wyborze swym pisze Daszyński, nawiązując do modnych dziś ataków na parlamentaryzm i rolę posłów: „Wbrew wszelkim teorjom wymyślonym przez tyranów, a powtarzanym przez ich fagasów, czuję wielką w tem dumę i honor, że mnie ludność ziemi krakowskiej dziesiątkami tysięcy głosów wybierała na swego męża zaufania przez całą generację ludzką. Byłem jako poseł i pozostałem człowiekiem ubogim, wpływów rządowych nie posiadałem i nie szukałem; zostawała mi w walce wyborczej praca i agitacja uczciwa, godna przyzwoitego kandydata i przyzwoitych wyborców. Wybierali mnie chłopi i robotnicy w części kraju najbardziej polskiej, bo liczącej 97 procent Polaków. Któż może poniżyć moją godność posła wybieranego w takich warunkach?“
W pierwszym Sejmie polskim stanął Daszyński na czele klubu posłów socjalistycznych, liczącego 33 posłów. Dnia 22 lutego 1919 r. wygłosił swą pierwszą mowę: „Pozwólcie mi, zaczął, że zanim przystąpię do właściwych wywodów, dam wyraz uczuciu, które w tej chwili przepełnia serce, albowiem przemawiam oto z wolnej trybuny Sejmu Republiki Polskiej. Przemawiam w imieniu tych, którzy dotąd pod ziemią tylko walczyć i pracować publicznie mogli. Mam uczucie, jakgdybym dobył się wreszcie na jakiś bity gościniec — i, zdaje mi się, że oto dokonało się spełnienie wielkich marzeń i wielkich czynów — czterech zgórą pokoleń polskich“. A zakończył słowami: „My chcemy Polski wolnej w związku wolnych ludów, będącej warsztatem olbrzymim, warsztatem pracy, ale pracy wolnej, uświadomionej. Przez morze łez, przez morze krwi ku tej Polsce naród polski zmierza, a my z nim“.
Mowa ta zainicjowała okres ożywionej pracy parlamentarnej, pracy w nowem państwie jeszcze niezupełnie ukonstytuowanem, w państwie, w którem tysiące zagadnień wymagało rozstrzygnięcia. Daszyński pracował w dwóch w owej epoce najważniejszych komisjach, w komisji spraw zagranicznych (był jej wiceprezesem), przed którą w epoce nieustalonych granic stały doniosłe zadania, i w komisji konstytucyjnej, decydującej o ustroju nowego państwa.
Najpierw wystąpił stanowczo przeciw wszystkim próbom wprowadzenia do Sejmu posłów mianowanych z dzielnic kresowych, zarówno zachodnich, jak i wschodnich, i przyczynił się do utrwalenia zasady, że Sejm składa się wyłącznie z posłów z wyboru. Następnie rozpoczął akcję przeciw stanowi wyjątkowemu. Dnia 4 kwietnia 1919 r. przemawiał w tej sprawie na plenum Sejmu. „Nieprawdą jest i złudzeniem, mówił, że odjąwszy ludowi prawo zgromadzeń, stowarzyszeń i koalicji, wyleczy się Polskę z jakiejkolwiek rany. Tysiące nowych ran przybędzie do tysięcy ran, które pokrywają organizm Polski“. „Panowie możecie mówić, co chcecie, ostrzegał, jednak gdybyście odebrali nadzieję, że w Polsce zapanuje lud zorganizowany, zapanuje większość chłopów i robotników, zapanuje 90 procent ludności, to doczekacie się jednego z dwojga: albo podniecenia i wstrząśnienia, albo rzeczy o wiele gorszej, mianowicie apatji niewolniczej“. Z końcem kwietnia 1919 r. zgłosił wniosek o uznanie 1 maja oficjalnie jako święta pracy. Dnia 10 maja przemawiał w Sejmie w sprawie złożonego przez rząd projektu konstytucji. Była to wstępna dyskusja nad tem zagadnieniem. „Każda konstytucja, mówił, rodzi się w bólach, każda konstytucja, jeśli ma stygmatyzować nowy ład, musi w sobie nieść znamię buntu przeciw światu staremu“. „Gdzie u was jest jedna choć litera buntu przeciw temu, co w Europie było przed wojną panującem?“ — pytał. „Każda konstytucja, ciągnął dalej, musi mieć w sobie jakąś butę bluźnierczą przeciw starym bogom, a co w tej konstytucji jest? Oto — konkordat, który runął wszędzie w 70 roku!“ Wskazał na konieczność reform społecznych. „Żadne egzorcyzmy, mówił, żadne kazania z ambon, w najbardziej nawet podniosłym tonie utrzymane, nie trafią do chłopa, dopóki nie zobaczy głębokiej przemiany stosunków posiadania i produkcji… To, co się nazywa uspołecznieniem, unarodowieniem, upaństwowieniem społeczeństwa dzisiejszego, to, czego pełne dzisiaj dusze wielkich tłumów ludzkich, to do czego wzdychają wielkie tłumy wszystkich narodów, to, ku czemu dąży krwawy szlak zastępów ludzkich po wojnie, to znikło w naszej konstytucji zupełnie!…“ I zakończył słowami: „Biada nam, jeśliby cios zewnętrzny uderzył w naszą budowę narodu, tak niezwiązaną, jak nie wiąże jej przedłożony projekt konstytucji!“
Dnia 22 maja 1919 roku Daszyński mówił o konieczności sprawiedliwego rozstrzygnięcia sprawy ukraińskiej i sprzeciwiał się jednostronnemu decydowaniu o granicach w Galicji Wschodniej. „Nie możemy, mówił, na Litwie prowadzić innej polityki, w Paryżu innej, a innej jeszcze w Tarnopolu czy Husiatynie. Skoro Polska ma być potęgą przeciw niewoli, niech się stanie potęgą wolności ludów, niech Słowiańszczyzna do niej się garnie, niech na sztandarze jej czyta uspokojenie swoje — wolność, niepodległość, rozwój swobodny… Nie sądźcie, że imperjalizm pokona imperjalizm“. Dnia 20 czerwca 1919 r. przemawiał w sprawie żydowskiej. „Kto chce, oświadczył, z kwestji rasy robić czy to przywilej, czy krzywdę, kto chce jako kryterjum prawa czy bezprawia wziąć rasę czy wyznanie w 20-stuleciu, ten znajdzie się w sprzeczności ze wszystkiemi pojęciami nowoczesnego społeczeństwa, ten znajdzie przeciw sobie prędzej czy później zszeregowany cały świat, który nie na darmo pławił się w męczeństwie i we krwi, aby przebyć piekło walk rasowych i walk religijnych, które powinny należeć wreszcie do niepowrotnej przeszłości“. Dwukrotnie (20 czerwca i 2 lipca 1919 r.) zabierał głos w sprawie reformy rolnej. Wskazał rewolucyjny charakter tej reformy. „Nie prawo odebrało szlachcie francuskiej przeważną część ziemi, stwierdził, — tylko chłop ją zabrał sam, wypędziwszy pana, spaliwszy mu pałac, zrobiwszy z niego emigranta“. „Tak się robi demagogję“ — rozległ się głos na prawicy. „Tak się robi dzieje“ — odparł Daszyński — i zwrócił uwagę na to, że „chłop krwią ziemię swoją dwukrotnie okupił — i ziemi tej stał się prawym, oczywistym właścicielem“. Gdy w czasie głosowania nad zasadami reformy rolnej posłowie chłopscy opuścili Sejm Daszyński wszedł na trybunę i błagał ich, aby Sejmu nie rozbijali. Piłsudski wziął mu to za złe. Dnia 17 lipca 1919 r. przemawiał wreszcie Daszyński w dyskusji budżetowej.
Na ten okres przypadły również ważne prace organizacyjne. Trzeba było w pierwszym rzędzie zjednoczyć partję, rozbitą dotychczas na trzy parttje dzielnicowe. Dokonano tego z końcem kwietnia 1919 r. w Krakowie na XVI kongresie P. P. S. przy żywym udziale Daszyńskiego. Uczestniczył też w kongresach zawodowych Związku Zawodowego Kolejarzy i Związku Zawodowego Robotników Rolnych.
W czasie jesiennej sesji 1919 r. Daszyński przemawiał w listopadzie przeciw rządowi Paderewskiego. Oświadczył, że uważa go za człowieka szlachetnego i za ofiarnego obywatela, który jednak rządzić nie umie i niema planu. Dałby mu wszystkie kwiaty Polski, byleby nie siedział na fotelu ministerjalnym i nie czekał spokojnie na nieszczęścia, które walą się na kraj.
Coraz więcej wysuwała się na porządek dzienny sprawa toczącej się wojny z bolszewikami. Od początku wojny partja zdążała do pokojowego rozstrzygnięcia zatargu. Daszyński wielokrotnie przemawiał w tej sprawie w komisjach sejmowych, na konferencji u Naczelnika Państwa, na Radzie Naczelnej P. P. S., na konferencji ze związkami zawodowemi i w odczytach. Gdy z końcem grudnia 1919 r. rząd sowiecki skierował do Polski propozycję pokojową, a rząd polski nie dał odpowiedzi, Daszyński 8 stycznia 1920 r. zainterpelował w tej sprawie w Sejmie rząd. Do pertraktacyj jednak nie doszło, gdyż rokowania rozbiły się o charakter rozejmu i miejsce obradowania konferencji pokojowej. Na wiosnę zaś wojska polskie rozpoczęły ofensywę kijowską z początku pomyślną.
W drugiej połowie maja 1920 r. odbył się w Warszawie XVII kongres P. P. S. Daszyński referował sprawozdanie klubu poselskiego, wziął żywy udział w pracach nad uchwaleniem nowego programu partyjnego i w dyskusji nad taktyką partyjną.
W ten sposób powstał rząd Witosa-Daszyńskiego, rząd koalicyjny, na którego czele jednak postawiono w poczuciu powagi chwili chłopa i wodza robotników. Daszyński był autorem deklaracji nowego rządu. W tym ciężkim, trudnym i przełomowym momencie Daszyński reprezentował w rządzie siłę, energję i zdecydowanie klasy pracującej. W ogólnym nastroju paniki odbijało się jego męskie, odważne stanowisko. Niechętny mu naogół Biliński pisze z okazji swej bytności u Daszyńskiego: „Przy tej sposobności stwierdziłem z zadowoleniem, że owego 10-go sierpnia 1920 r. p. Daszyński zapatrywał się na niebezpieczeństwo wojenne z silną dozą odwagi i wiary“. On też najenergiczniej przeciwstawił się wszelkim projektom ucieczki rządu z Warszawy, a gdy zapadła tego rodzaju uchwała, przeprowadził jej cofnięcie. W owych przełomowych dniach sierpniowych zachował pełny spokój i z całem poczuciem wyjątkowej odpowiedzialności kierował sprawami państwa. Dnia 12 sierpnia był z Witosem w Belwederze. Piłsudski wyjeżdżając do armji złożył na ręce rządu rezygnację ze stanowiska Naczelnika Państwa. Zalecił zachowanie w Warszawie spokoju. Minęło kilka decydujących dni. Dnia 16 sierpnia przybył do Daszyńskiego gen. Weygand i przyniósł mu wiadomość o zwycięskim wyniku bitwy pod Warszawą. Daszyńskiego ogarnęło wielkie wzruszenie.
Głównem zadaniem Daszyńskiego było zorganizowanie propagandy zagranicznej. Wydał na te cele 58 miljonów marek i powołał do życia placówki propagandy w całym szeregu ośrodków. Zorganizował też robotę poza frontem bolszewickim.
W miarę sukcesów polskiej ofensywy Daszyński starał się kierować polityką rządu ku zagadnieniom pokoju i dążył do przyśpieszenia toczących się rokowań. Starał się również przeciwstawiać nadużyciom i samowoli okresu wojennego. Energicznie interwenjował w sprawie internowanych w Jabłonnej. Dwukrotnie udawał się na konferencje do kwatery Piłsudskiego — w sierpniu do Siedlec, we wrześniu do Białegostoku.
Jesienią 1920 r. został zawarty pokój preliminarny. Daszyński uważał swoją rolę w rządzie za skończoną. Dla swej pracy w rządzie koalicyjnym znajdował usprawiedliwienie tylko w wyjątkowej sytuacji, w której Polska się znalazła. Z chwilą gdy wracały naogół normalne stosunki nie chciał pozostawać w rządzie, którego charakter koalicyjny nie dawał żadnych możliwości dla prowadzenia polityki zgodnej z interesami mas pracujących. W sensie ustąpienia Daszyńskiego z rządu powzięła uchwałę Rada Naczelna P. P. S. Daszyński był całkowicie zgodny z tą uchwałą. Piłsudski przyjął tę myśl niechętnie i odradzał. Witos specjalnym listem starał się go skłonić do pozostania w rządzie, gdyż ustąpienie jego „przyniosłoby sprawie publicznej niepowetowaną szkodę“. Daszyński jednak wierny swej decyzji wystąpił dnia 4 stycznia 1921 r. z rządu. Niespełna pół roku był ministrem i to wyczerpuje jego karjerę rządową.
I znów nastąpił powrót do pracy parlamentarnej, publicystycznej i organizacyjnej. Był to końcowy okres prac nad konstytucją. Daszyński bierze udział w tych pracach i przemawia w Sejmie w głównej sprawie spornej, w sprawie Senatu. Przemawia też później kilkakrotnie w sprawie wileńskiej. Zabiera głos w dyskusjach budżetowych. W różnych miastach polskich wygłasza szereg odczytów.
Począwszy od jesieni 1919 r. redaguje Daszyński w Warszawie tygodnik „Trybunę“. Pojawia się tam szereg jego artykułów w sprawach wojny i pokoju, w sprawach polityki wewnętrznej i zagranicznej. Pismo to wychodzi aż do końca roku 1921 i upada z powodu trudności finansowych. Artykuły Daszyńskiego ukazują się też w całej prasie socjalistycznej. Wydaje w czasie plebiscytu śląskiego broszurę „Głosy za Polską“ (Kraków 1920 r.), a nadto wychodzą z druku jego mowy — w książce „Z burzliwej doby“ — Lwów 1920 — mowy wygłoszone od października 1918 r. do sierpnia 1919 r. i osobno w broszurze „Precz z reakcją“ (Lwów 1921) mowa z 27 stycznia 1921 r.
W lipcu 1921 r. uczestniczył Daszyński w XVIII kongresie P. P. S. w Łodzi. Wyjaśnia kongresowi swą rolę w rządzie Witos-Daszyński, a następnie przemawia w sprawie zbliżającej się akcji wyborczej. Wybory te nastąpiły jednak dopiero w roku 1922. Dnia 5 listopada wybrano nowy Sejm. P. P. S. otrzymała 906 tysięcy głosów i zdobyła 41 mandatów, co oznaczało pewne, choć nieznaczne wzmocnienie. Daszyński kandydował z listy państwowej i z okręgu Kraków, Chrzanów, Olkusz, Miechów, Uzyskał i tu i tu mandat i zatrzymał mandat okręgowy. Lista okręgowa otrzymała 52.874 głosów i 3 mandaty.
Dnia 9 grudnia 1922 r. zebrało się Zgromadzenie Narodowe dla dokonania wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej. P. P. S. wysunęła kandydaturę Daszyńskiego, jako kandydaturę demonstracyjną. Skupiła ona 49 głosów.
Wybór Narutowicza na Prezydenta wywołał znane zajścia. W dniu zaprzysiężenia bojówki narodowo-demokratyczne zatarasowały drogę do Sejmu. Doszło do tragicznych scen. Daszyński szedł na posiedzenie wraz z sędziwym senatorem Limanowskim. Na placu Trzech Krzyży zostali obaj brutalnie zaatakowani przez bojówki. Musieli schronić się do jednej z bram i wytrzymać oblężenie. Z Sejmu przybiegło kilku posłów na pomoc, ale zostali dotkliwie pobici. Tymczasem przybywać zaczęły gromady robotników, wzburzonych wieścią o uwięzieniu w bramie zasłużonych działaczy socjalistycznych. Doszło do krwawych walk, padł jeden z robotników, kilkunastu robotników i studentów zostało rannych. Daszyński i Limanowski zostali uwolnieni od oblężenia i udali się do Sejmu.
Zajścia te, a zwłaszcza to co w kilka dni potem nastąpiło, tragiczna śmierć Prezydenta i objawy zdziczenia moralnego, które w związku z tem w części społeczeństwa wystąpiły, wywarły głęboki wpływ na umysł Daszyńskiego. Ujrzał w tem w pierwszym rzędzie objawy zastraszającej ciemnoty mas, która otwiera drogę najdzikszej demagogji. Jako człowiek czynu wyciągnął z tego natychmiast wniosek: trzeba przystąpić do najenergiczniejszej pracy nad wychowaniem mas, trzeba ciemnocie ludu, wydać najbardziej zdecydowaną walkę. Myśl tę postanowił przyoblec natychmiast w formę organizacyjną. Dnia 21 grudnia 1922 r. zgłosił na Radzie Naczelnej P. P. S. wniosek założenia Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego. Nawiązując do zamachu na Zgromadzenie Narodowe rzucił hasło, że proletarjat musi osiągnąć swe cele innymi środkami niż zamachowcy endeccy. Wniosek, który przeprowadził brzmiał: „Pragnąc walkę o wyzwolenie klasy robotniczej przeniknąć świadomością jej praw i obowiązków, aby wyzwolić robotników z ciemnoty, tej siostrzycy słabości i niewoli duchowej. Rada Naczelna postanawia założyć w najkrótszym czasie Uniwersytet Robotniczy“.
Istotnie w miesiąc potem, dnia 21 stycznia 1923 r. Daszyński przemawiał już na organizacyjnym zjeździe T. U. R., który rzucił podwaliny pod powołanie do życia tej instytucji, która podjęła się zadania stworzenia wielkiej organizacji oświaty robotniczej i wychowania socjalistycznego. Daszyński został przewodniczącym zarządu głównego i na tem stanowisku kierowniczem pozostał przez lat dziesięć, t. zn. do chwili, gdy stan zdrowia zmusił go do wyjazdu na dłuższy czas z Warszawy. W ciągu tego dziesięciolecia praca oświatowa stała się jednym z głównych przedmiotów jego zainteresowania, jednym z czynników, który głównie absorbował jego niezmordowaną energję. Nie przestając pracować w robocie politycznej, był w tym czasie przewodniczącym Rady Naczelnej P. P. S., a przez pewien czas i przewodniczącym Centr. Kom. Wykonawczego partji, poświęcił wiele pracy wznoszeniu tego gmachu oświaty socjalistycznej. W ciągu kilku lat miasta polskie i środowiska robotnicze pokryły się siecią dwustu przeszło oddziałów T. U. R., powstała organizacja młodzieży socjalistycznej, robota zaczęła się przerzucać na wieś, rozwinęła się żywa praca nad ustaleniem metod naukowych, wychowawczych i organizacyjnych oświaty robotniczej. Daszyński, wódz polskiej klasy robotniczej został teraz i jej wychowawcą i nauczycielem. Na szeregu zjazdów T. U. R. — w listopadzie 1924 r. w Warszawie, w listopadzie 1925 r. w Krakowie, w lutym 1927 w Katowicach, w lutym 1929 r. w Krakowie — bierze najczynniejszy udział w ustalaniu dróg i wskazań dla socjalistycznej pracy wychowawczej. Na jednym z tych zjazdów (1924 r.) stał się też Daszyński przedmiotem żywiołowej owacji. Przewodniczący zjazdu oświadczył, że Daszyński jest widomym sztandarem w którego zapatrzone są oczy bojowników i w którego wymierzone są pociski wrogów, że Daszyński to nasz nauczyciel i wódz, który nas prowadził i prowadzi od zwycięstwa do zwycięstwa. Daszyński odparł na to, że człowiek nie może być sztandarem, może nim być tylko idea, w którą wszyscy powinniśmy być zapatrzeni i zakończył wezwaniem: „Wyżej wznieśmy sztandary“. Jakżeż odbijały się te słowa od rozwijającego się podówczas w Polsce kultu jednostki.
W okresie lat 1923 — 1925 Daszyński był zmuszony nieco osłabić swą działalność zewnętrzną. Było to wynikiem nękającej go choroby sercowej, która skłoniła go do kilkakrotnych wyjazdów leczniczych i utrudniła mu pracę parlamentarną. Przez przeciąg dwóch lat nie mógł przemawiać w sejmie i brak jego głosu dał się dotkliwie odczuć. Ograniczał się do wystąpień w komisjach, zwłaszcza w komisji zagranicznej. W tym czasie (1923 r.) zgłosił też wniosek o zniesienie kary śmierci. Jego żywa natura, przyzwyczajona przez tyle dziesiątków lat do niesłychanie intensywnego tempa pracy nie mogła jednak pogodzić się z takimi przymusowymi wywczasami i szukała sobie ujścia w innych działach pracy. O pracy oświatowej, o pracy w T. U. R. była już mowa. Główny punkt ciężkości przerzucił Daszyński w owym okresie na pracę publicystyczną. Obok działalności parlamentarnej i organizacyjnej była i publicystyka dotychczas jednym z najważniejszych terenów jego pracy. Ale nie mógł jej nigdy zbyt wiele czasu poświęcić. Tak jak wielu czynnych działaczy, których porywa wir codziennej pracy politycznej, Daszyński musiał swój talent publicystyczny rozmieniać na drobną monetę aktualnych artykułów i okolicznościowych broszur. Pauza w pracy parlamentarnej pozwoli mu teraz więcej czasu poświęcić tej dziedzinie. I oto w owym okresie powstaje cały szereg jego prac publicystycznych. Daszyński w pierwszym rzędzie przystąpił do pisania swych pamiętników. W krótkim czasie po sobie (r. 1925 i r. 1926) wyszły z druku dwa pierwsze tomy pamiętników, obejmujące okres od dzieciństwa do odbudowania państwa polskiego. Wielkie to dzieło (każdy tom zawiera kilkaset stron druku) stanowi pierwszorzędny materjał zarówno do historji socjalizmu polskiego, jak i do dziejów politycznych Polski tej epoki. Cechą charakterystyczną owych pamiętników jest to, że autor potraktował swą pracę możliwie nieosobowo, że jego historja osobista, ginie w dziejach ruchu. Bo i życie jego nie było życiem osobistem. Jego życiem była partja, sprawa socjalizmu, niepodległość i istotnie byłoby trudnem przeprowadzić granicę między historją człowieka, a historją wielkich wydarzeń politycznych, których był jedną ze sprężyn.
W r. 1925 wydał Daszyński w Warszawie broszurę p. t. „Wielki człowiek w Polsce“. Szkic psychologiczno — polityczny. Broszura ta jest poświęcona osobie Piłsudskiego. Daszyński pisał ją w okresie, kiedy Piłsudski był symbolem demokracji polskiej, kiedy wycofawszy się z życia publicznego mieszkał na ustroniu, otoczony nienawiścią całej reakcji polskiej. Pisze o nim z entuzjazmem, ale jedną z podstaw tego entuzjazmu jest wiara, której daje wyraz, że „Piłsudski nigdy nie myślał o dyktaturze, czem dowiódł wielkości swojej, jako męża stanu“. Gdy późniejsze wypadki zmusiły go do zmiany sądu o Piłsudskim, Daszyński zamierzał wydać nową pracę o nim, ale prace te przerwała choroba. Z początkiem r. 1926 wydrukował Daszyński w Warszawie obszerniejszą broszurę p. t. „Sejm, Rząd, Król, Dyktator. Uwagi na czasie“. W broszurze tej broni zasad republikańsko-demokratycznych, ale widzi ich wady i domaga się ich usunięcia, równocześnie jednak rozprawia się z modnemi złudzeniami monarchistycznemi i dyktatorskiemi. Stwierdza, że dyktatura „może być wstępem do ruchów rewolucyjnych, które mają tę własność, że wiadomo gdzie i kiedy się zaczynają, ale niewiadomo gdzie się kończą“.
Z końcem 1925 r. Daszyński zaczyna wracać do żywszej pracy politycznej i parlamentarnej. Od listopada obejmuje stanowisko wicemarszałka sejmu. Na przełomie lat 1925/1926 uczestniczy w XX kongresie P. P. S. w Krakowie, bierze żywy udział w dyskusji. Powrót do zdrowia nastąpił w przededniu doniosłych wydarzeń dziejowych, w czasie których Daszyńskiemu wypadnie odegrać ważną rolę.