Imć pana Kalasantego Zająca oracya miłosna

<<< Dane tekstu >>>
Autor Or-Ot
Tytuł Imć pana Kalasantego Zająca oracya miłosna
Pochodzenie Monologi i deklamacye staroświeckie III
Wydawca Gebethner i Wolff
Data wyd. 1902
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Imć pana Kalasantego Zająca

ORACYA MIŁOSNA.



Mnie miłościwa wielce dobrodziko!
Oto pisanie zasyłam jejmości,
Nie, jak ów, który pod nosem ma mléko,
Jeno, jako mąż pełen stateczności.
W jassyr mnie wzięłaś, nadobna podwiko,
I zgoła więdnę ze srogiej miłości!
Śluzy mi cieką z haniebnej tęsknoty,
A serce płacze tak, jak w marcu koty!

Z jejmości wdowa — i ja jestem wdowiec,
(Za co dziękować Bogu nie przestanę!)
Oboje błądzim, jako ów wędrowiec,
Co zawędrował w kraje gdzieś nieznane;
Tedy porzućmy ciernisty manowiec,
Moje ty wdzięczne klejnoty kochane!
I na różaną ścieżkę znijdźmy śmiało,
Kędy nam szczęście będzie plonowało,


Wiem, że z jejmości osoba obrotna
I że k’nam zacna fortuna przypłynie,
Cudna Kordulo nie bądź taka psotna
I niechże ślub nasz odbędzie się ninie.
Moja w tem głowa: nie będziesz samotna:
Poczekaj jejmość: niech jeno rok minie!
A potem, gdy się zjawi pierwszy prorok,
Będziesz z bocianem mieć konszachty co rok.

Z młodu-m ja zawżdy w konfidencyi bywał
Z owym niewiasty miłującym ptakiem, —
Tedy do posług będę go zażywał,
Ba! zawrę sojusz z całym ich orszakiem!
Nie będzie prędzej bocian odpoczywał
(Nie zadowolni mnie byle czem takiem),
Aż nam przybędzie pociecha dwunasta,
Wtedy dopiero powiem: „Teraz basta!“

Widzisz więc jejmość żem nie byle chłystek
I że poważne myśli mam i przednie,
Tedy dość wdzięcznie przyjmij ten mój świstek,
Gdy mnie pchnąć nie chcesz w utrapień bezednie,
Bowiem z afektów drżę cały, jak listek,
I wciąż o tobie dumam w noc i we dnie,
Pić nawet nie chcę dla srogiej żałoby:
Jeno dwa garnce wypijam w pół doby!


Wiesz o tem jejmość dobrze, jako wdowa,
Że amor cudnych udziela słodyczy,
Te słowa odpisz jeno mi! te słowa:
„Miłuję ciebie, mości mostowniczy!“
Beczka małmazyi stoi już gotowa,
Jadła mam tyle, ile serce życzy!
Obywateli nie chciej ująć światu!
Moja ty gładsza od wdzięcznego kwiatu!!
.................
Na tem zakończam epistołę moją...
Uf! jak przy młocce setnie się zmachałem!
Krzyneczkę krzywo te kulasy stoją,
Bo z pięć już roków zgoła nie pisałem!
Teraz całuję białą rączkę twoją,
Myśląc o oczach i o liczku białem
I o tych innych specjałach dumając...
Pokorny sługa: Kalasanty Zając.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.