Iskrzycki (Wójcicki, 1922)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Iskrzycki |
Pochodzenie | Klechdy, starożytne podania i powieści ludowe |
Wydawca | Zakłady Graficzne Wiktora Kulerskiego (Gazeta Grudziądzka) |
Data wyd. | 1922 |
Miejsce wyd. | Grudziądz |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały zbiór |
Indeks stron |
Pewien pan, w okolicach Tarnowa, potrzebował ekonoma. Jak raz zjawi się nieznajomy człowiek, powiada, że się zowie Iskrzycki i prosił, aby jemu ten obowiązek powierzono. Pan przystaje; przychodzi do umowy, późn ej do zgody, nakoniec do kontraktu; już i kontrakt podpisany, już go pan wręcza nowo przyjętemu, kiedy z nienacka spostrzega, że Iskrzycki nie ludzkie ma pazury.
Zmieszał się obywatel; waha się jakąś chwilę, w końcu zrywa całą umowę i służbę Iskrzyckiemu wypowiada. Ale Iskrzycki ani da sobie mówić o odprawie; przysięga, że raz podpisawszy musi, mimo woli pana, dopełnić wszystkich jego warunków: z tem zapewnieniem wychodzi i ginie.
Odtąd nie pokazał się już nikomu; ale obrał sobie mieszkanie w piecu i ztamtąd wszystkie usługi najgorliwiej na każde zawołanie pełnił. Państwo bali się z początku: pomału tak przywykli do niewidomego sługi, tak byli pewni jego dobrych chęci, że wyjeżdżając z domu, oddawali mu dzieci w dozór.
Z tem wszystkiem samej pani swędziło gadanie sąsiadek, że w domu swoim djabła przechowuje; nastaje tedy na męża, aby na pewny czas przemienić mieszkanie. Mąż wypełnia wolę żony i bierze dzierżawę gdzieś za Wisłą: wyjeżdżają na nowe siedlisko, radzi, że z djabła zażartowali. W drodze wypadło przebywać jakieś miejsce tak złe, czy niebezpieczne, że pani krzyknęła ze strachu; aż tu za powozem dało się słyszeć:
»Nie bój się, pani! Iskrzycki z wami!«
Zdumieni państwo pomiarkowali, że nie było sposobu rozstania się z tak wiernym sługą; wrócili do domu i żyli z nim w dawnej zgodzie, póki termin kontraktu przeznaczony nie rozłączył ich na zawsze.