<<< Dane tekstu >>>
Autor Kazimierz Władysław Wóycicki
Tytuł Tatosz
Pochodzenie Klechdy, starożytne podania i powieści ludowe
Wydawca Zakłady Graficzne Wiktora Kulerskiego (Gazeta Grudziądzka)
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Grudziądz
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Tatosz.[1]

Pewien król miał wielce piękną, a śmiałą córkę, która nie chciała nikomu oddać swej ręki, lubo wielu możnych panów i książąt starało się o nią.
Na mnogie naleganie swego ojca rzekła: »Ojcze! będę ci posłuszną, ale pod jednym warunkiem Postawię na najwyższej wieży proporzec, miecz, a jabłko na srebrnym talerzu: kto ztamtąd je dostanie i szczęśliwie na dół zniesie, temu oddam rękę i tego będę małżonką.«
Wiadomość o postanowieniu córy królewskiej wnet się szeroko oznajmiła: w krótkim przeto czasie mnóstwo panów, a rycerzy ze wszech stron zgromadziło się po dwakroć, lecz usiłowali daremnie.
W jednym szlacheckim rodzie było czterech braci: trzech odważnych i wysokiego ducha, czwarty niepozorny, a od braci »piecuchem« i »popielnikiem« zwany dla tego, że najwięcej przy piecu siedział, a rzadko gdzie wychodził. Ale miał on Tatoszyka konia, którego, kiedy potrzebował, na głos jego z pod mostu przybiegał.
Trzech braci jego na dzielnych koniach udali się także w ono miejsce, ażeby dobijać się o rękę królewnej: piecuch po odejściu ich ubrawszy się nieco, poszedł ciekawy zobaczyć, ktoby to jabłko dostał. Gdy napróżno i po trzeci raz rycerze i panowie ubiegali się, chcąc zdobyć proporzec, miecz i jabłko, wystąpił on piecuch przebrany na nędznym swoim Tatoszu, którego inni jeźdźcy wyśmiewali i popychali. Na końcu, gdy nikt dostać nie mógł, on piecuch na Tatoszyku, co się w krasnego orla przemienił, wyleciał na wieżę, pochwycił proporzec jedną ręką, miecz z jabłkiem drugą i zniknął z oczu zdziwionych.
Król i jego córa wnet ogłosili, aby ten rycerz stanął przed niemi: gdy żaden nie stawał, kazali szukać w całej krainie i po wszystkich domach, gdzieby się to jabłko znalazło.
Wysłańcy po długiem szukaniu, przyszli i do tego domu, gdzie czterech braci mieszkało, a szukając w ognisku piecucha i popiele, znaleźli jabłko. Zaraz więc wiedli tego rycerza, jako małżonka do księżniczki.
Po ożenieniu wyjawił jej tajemnicę, o znajomości swojej z Tatoszem; a ona radując się tak dziwotwornemu koniowi, wnet poszła do wskazanego mostu, osiodłała Tatosza, skakała nim za jednym skokiem na Matrę, drugim na Fatrę, trzecim skokiem na Tatrę.[2]








  1. Tatosz u Słowaków, dziwotworny koń czarnej barwy: jemu podobny u Czechów Szencik, a u Serbów Szaracz.
  2. Tatra, Fatra i Matra, trzy góry najsławniejsze w Węgrzech i wspólnie stanowiące herb niejednej rodziny szlacheckiej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Kazimierz Władysław Wóycicki.