Jadwiga i Jagiełło/Chrzest Litwy
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jadwiga i Jagiełło |
Pochodzenie | Legendy, podania i obrazki historyczne |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1918 |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Dawno wiedzieli książęta litewscy, że tylko chrzest ocali ich kraj od Krzyżaków: między braćmi Jagiełły byli chrześcijanie; w Wilnie cała dzielnica była chrześcijańska, przeważnie przez cudzoziemców zamieszkana, ale i pośród możniejszych Litwinów nierzadko można było spotkać ludzi nowej wiary.
Tylko lud jeszcze szczerze był pogański, a przywiązani do bogów kapłani ze zgrozą i rozpaczą oczekiwali ruiny starych świątyń i wierzeń. Bo jakże walczyć przeciw woli księcia, która na Litwie była świętem prawem, z woli bogów ustanowionem?
A tymczasem od Polski ciągną kolebki i wozy, orszak konny i liczne duchowieństwo, książęta mazowieccy, śląscy, dygnitarze, król na czele.
Wieść niesie, że na wozach wiozą dary chrzestne, ale w sercu zagładę dla pogaństwa.
Wielki książę od roku jest już chrześcijaninem, a przybywa teraz dopiero, — dlaczego?
Mówią, iż ważne sprawy w nowem państwie zatrzymały go przez wiosnę i lato, a potem przybyć nie mógł dla dróg ciężkich podczas jesiennej słoty. Zima dopiero usłała mu piękny gościniec do rodzinnego kraju: równy, twardy i biały, jak szata godowa.
Więc jedzie. — Nie sam, z pocztem wspaniałym, z darami, — z nową wiarą.
Na Turzej Górze w świątyni, wzniesionej z rozkazu Gedymina, płonie Znicz wieczysty; święty posąg Perkuna strzeże starego ogniska, — czuwają nad niem troskliwie kapłani, a lud gromadzi się na wielkiej łące, otoczonej prastarymi świętymi dębami, w cieniu których żyją szczęśliwie jaszczurki, bogom poświęcone, i węże, odbierające cześć Boską.
Obok zamek książęcy.
Tutaj ciągnie Jagiełło z swym orszakiem, przed nim krzyż złoty niosą. Krzyż straszniejszy od miecza dla Litwina.
Lecz taka wola księcia.
Z jego rozkazu tutaj wita go lud mnogi, tu, na tej łące, gdzie widział go nieraz, bogom składającego ofiary.
A dzisiaj?
Oto zasiadł wspaniale na wysokim tronie, koronę ma na głowie, a berło w prawicy. Krzyż złocisty przed nim zatknięty.
Książę łaskawie słucha powitania. Twarz ma poważną, a w oczach pioruny, ale na ustach dobroć dla swego ludu. Nie z gniewem przybył.
Nagle przemówił: wolę swą oznajmia. Przywiózł Litwie dar wielki: wiarę świętą, sam nauczać jej będzie wierne dzieci swoje. Ona da bezpieczeństwo przed Krzyżakiem, błogosławieństwo nieba, życie wieczne. Chrystus ukrzyżowany odtąd Bogiem Litwy, i wszystkie inne muszą ustąpić mu z drogi. Precz z nimi!
Groźny powstał Jagiełło z wysokiego tronu, w złotej koronie zmierza wprost do Znicza i wodą, przez obcego podaną kapłana, zalewa ogień święty.
Okrzyk i jęk rozpaczy wstrząsnął tłumem. Co teraz będzie? Naród stoi oniemiały, zgrozą przejęty.
Wtem na rozkaz księcia ciężka siekiera spada na Perkuna, obala i druzgoce święty posąg.
I nic. — Bogowie nie zsyłają zemsty.
Już na szczycie świątyni złoty krzyż zatknięto, drugi na miejscu Znicza trjumfuje, — padają święte dęby, jaszczurki i węże, pieśń chrześcijańska rozlega się głośno pod sklepieniem świątyni, płynie po łące na wsze strony świata, aż hen, ku lasom i puszczom dalekim, słodka, potężna, wielka.
Nazajutrz księża zaczęli naukę: przygotowanie do chrztu. Zbierano gromadami lud i tłumaczono mu najważniejsze prawdy nowej wiary. Sam Jagiełło przemawiał gorąco, z zapałem, ze wzruszeniem serdecznem i głęboką wiarą. Słowa jego miały największe znaczenie: jakże nie wierzyć, kiedy książę wierzy? On wie, co czyni, pan życia i śmierci, od bogów postanowiony tu na ziemi.
A tymczasem z rozkazu księcia gaszono, zalewano wszędzie święte ognie, gruchotano posągi, ścinano czczone drzewa, zabijano niewinne jaszczurki i węże.
Litwini musieli zwątpić o ich mocy: żadnej pomsty i kary!
Duchowieństwo uznało wreszcie, że można już przystąpić do chrztu. Niewiele nauczyli się pewno Litwini, niewiele rozumieli, ale nie o to chodziło; ci starzy umrzeć muszą poganami, choć chrzest zmyje im czoła, a modlić się będą w chrześcijańskim kościele; ich dzieci może i wnuki dopiero zapomną starych bogów; — ale Litwa będzie ochrzczona, nowa wiara w niej zapanuje, a z nią światło i nowe prawa.
I znowu święty obrzęd zaczęto na łące wobec króla, dworu i tłumu ciekawych. Każdy ochrzczony zbliżał się do tronu i otrzymywał w darze piękną sukmanę białą.
Radość obdarowanych była wielka, — zaczęto cisnąć się do chrztu z ochotą dla otrzymania daru. Tak łatwo go pozyskać! Poleją wodą czoło, a książę tak hojny: z błogosławieństwem daje, z dobrem słowem.
Wieść o darze rozniosła się po Wilnie w mgnieniu oka, szerzyła się coraz dalej, sprowadzając całe tłumy ochotników na chrzest i podarunek. Niepodobna już było chrzcić pojedyńczych ludzi, ustawiono więc przybyłych gromadami, oddzielnie mężczyzn i kobiety, i chrzczono całą gromadę od razu, nadając jej jedno imię: Jana, Władysława, Macieja, Kazimierza, Marji, Katarzyny, Heleny i t. p.
Nikt nie stawiał oporu. Piękne żupany chrzestne do reszty podbiły serca ubogich Litwinów. Niejeden pewno dał się ochrzcić parę razy, aby powtórnie dar taki otrzymać. Zdarzało się to wszędzie.
Z Wilna Jagiełło udał się na objazd kraju, aby na całej ziemi swej umocnić i utrwalić tak szczęśliwie zaczęte dzieło nawrócenia.