[35]PSALM XVII.
Exaudi Domine justitiam meam.
Płacz sprawiedliwy i skargę moję
Przypuść przed świętą obliczność Swoję;
Usłysz, o Sędzia nienaganiony,
Ust nieobłudnych głos niezmyślony.
Do Twego sądu ja się uciekam
I sprawiedliwej skaźni[1] swej czekam;
Ty swem krzywego upatruj okiem,
A najdzi prawdę swoim wyrokiem.
Zmacałeś serca i myśli skrytej,
Zszedłeś mię w nocy nie znakomitej,[2]
Doświadczyłeś mię, by w ogniu złota,
A nie nalazłeś, jedno co cnota.
Ludzkich wywrotów nie naśladuję,
To usty mówię, co w sercu czuję;
[36]
Słów Twoich strzegąc, słów świętobliwych,
Mijałem zawżdy ścieżki złośliwych.
Raczże mię trzymać na Swojej drodze
Aby nie przyszło upaść mej nodze;
Wysłuchałeś mię w złe czasy moje,
Proszę i dziś mi daj ucho Swoje.
Objaw nademną niewysłowione
Swe miłosierdzie; Tobie zwierzone
Nadzieje nigdy nie omylają;
Stłum, co się rękom Twym przeciwiają.
A mnie racz, jako źrzenice, bronić
I cieniem swoich skrzydeł zasłonić,
Abych w nadzieję Twojej opieki
Mógł się złych ludzi nie bać na wieki.
Ludzi roskosznych, którzy tak styli,
Że ledwie brzucha zniosą po chwili;
Usta wszeteczne, ich język hardy,
Pełen bluźnierstwa, pełen i wzgardy.
Ze wszystkich mię stron w koło zawarli
I oczy swoje na mię rozdarli,
Myśląc, jakoby mogli mię pożyć?[3]
A równo z ziemią kiedy położyć.
Taki więc bystrym lew zjęty jadem,
Cieka po puszczy zwierzęcym śladem;
Takie więc szczenię lwice szalonej
Czyha w jaskini nieupatrzonej.
[37]
Uprzedź go, Panie, pobij samego,
A duszę moję od okrutnego
Wyzwól człowieka: człowieka, który
Jest mieczem Twoim i ma moc z góry.
Niechaj nade mną władze nie mają
Ci, co się w marnym świecie kochają,
Przestając na tym wieku doczesnym,
A tylko żądzom służąc cielesnym.
Których Ty chciwe, bezdenne brzucha
Z wielkiego karmisz ziemskiego rucha,
Dając im skarby, dając im dziatki,
Którym zostawią swe niedojadki.
A ja, mój Panie, w tej niewinności
Ujźrzę twarz (da Bóg) Twej wszechmocności;
Będę syt, kiedy na jawi prawie
Stawisz się w świętej Swojej postawie.