Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Psałterz Dawidów/Psalm XVII

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Psałterz Dawidów
Podtytuł Psalm XVII
Pochodzenie Jana Kochanowskiego Dzieła polskie: wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Kochanowski
Indeks stron
PSALM XVII.

Exaudi Domine justitiam meam.

Płacz sprawiedliwy i skargę moję
Przypuść przed świętą obliczność Swoję;
Usłysz, o Sędzia nienaganiony,
Ust nieobłudnych głos niezmyślony.

Do Twego sądu ja się uciekam
I sprawiedliwej skaźni[1] swej czekam;
Ty swem krzywego upatruj okiem,
A najdzi prawdę swoim wyrokiem.

Zmacałeś serca i myśli skrytej,
Zszedłeś mię w nocy nie znakomitej,[2]
Doświadczyłeś mię, by w ogniu złota,
A nie nalazłeś, jedno co cnota.

Ludzkich wywrotów nie naśladuję,
To usty mówię, co w sercu czuję;

Słów Twoich strzegąc, słów świętobliwych,
Mijałem zawżdy ścieżki złośliwych.

Raczże mię trzymać na Swojej drodze
Aby nie przyszło upaść mej nodze;
Wysłuchałeś mię w złe czasy moje,
Proszę i dziś mi daj ucho Swoje.

Objaw nademną niewysłowione
Swe miłosierdzie; Tobie zwierzone
Nadzieje nigdy nie omylają;
Stłum, co się rękom Twym przeciwiają.

A mnie racz, jako źrzenice, bronić
I cieniem swoich skrzydeł zasłonić,
Abych w nadzieję Twojej opieki
Mógł się złych ludzi nie bać na wieki.

Ludzi roskosznych, którzy tak styli,
Że ledwie brzucha zniosą po chwili;
Usta wszeteczne, ich język hardy,
Pełen bluźnierstwa, pełen i wzgardy.

Ze wszystkich mię stron w koło zawarli
I oczy swoje na mię rozdarli,
Myśląc, jakoby mogli mię pożyć?[3]
A równo z ziemią kiedy położyć.

Taki więc bystrym lew zjęty jadem,
Cieka po puszczy zwierzęcym śladem;
Takie więc szczenię lwice szalonej
Czyha w jaskini nieupatrzonej.


Uprzedź go, Panie, pobij samego,
A duszę moję od okrutnego
Wyzwól człowieka: człowieka, który
Jest mieczem Twoim i ma moc z góry.

Niechaj nade mną władze nie mają
Ci, co się w marnym świecie kochają,
Przestając na tym wieku doczesnym,
A tylko żądzom służąc cielesnym.

Których Ty chciwe, bezdenne brzucha
Z wielkiego karmisz ziemskiego rucha,
Dając im skarby, dając im dziatki,
Którym zostawią swe niedojadki.

A ja, mój Panie, w tej niewinności
Ujźrzę twarz (da Bóg) Twej wszechmocności;
Będę syt, kiedy na jawi prawie
Stawisz się w świętej Swojej postawie.




  1. wyroku.
  2. nieznacznie, niespodzianie.
  3. pokonać, zbić.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.