Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Psałterz Dawidów/Psalm XXXVII

<<< Dane tekstu >>>
Tytuł Psałterz Dawidów
Podtytuł Psalm XXXVII
Pochodzenie Jana Kochanowskiego Dzieła polskie: wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Kochanowski
Indeks stron
PSALM XXXVII.

Noli aemulari in malignantibus.

Nie obruszaj się, że kto niewstydliwie
W grzechu się kocha i wszetecznie żywie,
Bo ci leda w dzień tak upadną snadnie,
Jako za kosą trawa prędko padnie.

Miej ty nadzieję w Panu, a cnotliwie
Swój żywot sprawuj; będą niewątpliwie
Twoje na ziemi lata przedłużone,
A twe nadzieje nie mogą być płone.

Kochaj się w Panu, ten wszytko da Tobie,
Czego ty kolwiek będziesz życzył sobie;
Porucz Mu żywot i wszytki twe sprawy,
A uznasz, że on Tobie jest łaskawy.

Jasna jest zorza, jasno słońce pała,
Tak będzie i twa cnota okazała.
Tylko bądź skromny, a w swej doległości
Czekaj cierpliwie do pańskiej litości.

Nie obrażaj się, jeśli w oczu twoich
Zły człowiek w szczęściu dni używa swoich;
Ujmi gniew, ujmi swe zapalczywości,
Abyś nie przystał i sam ku ich złości.

Bo to rzecz pewna, że ludzie złośliwi
Zaginąć muszą, ani ich Bóg żywi;
A ci, co w Bogu nadzieję swą mają,
Ziemię w dziedzictwo pewne otrzymają.


Potrwaj, a złego wnet nie będzie; przyjdziesz
Na miejsce jego, już go nie nadyjdziesz;
Ale pokorni — ci ziemię osiędą
I żyć w pokoju wszytek swój wiek będą.

Niesprawiedliwy źle myśli dobremu,
Zębami zgrzyta sprośnie przeciw jemu,
A Pan, na Niebie siedząc, z niego szydzi,
Bo upad nad nim nieuchronny widzi.

Miecze wyjęli, łuki nałożyli,
Aby ubogie i dobre niszczyli;
Ale ich miecze w ichże serca wpadną,
A łuki w ręku samy się przepadną.

Lepsza dobremu trocha majętności,
Niż niepobożnym ich szyrokie włości,
Bo niepobożnych władza starta będzie,
A Pan obrońcą swoich wiernych wszędzie.

Pan ma na pieczy skromne i stateczne,
A ich dziedzictwo jest na ziemi wieczne,
Będą bez trwogi w każdej złej przygodzie,
Będą mieć co jeść i w nacięższym głodzie.

Ale upadku nie ujdą złośliwi,
A którykolwiek Panu się przeciwi,
Jako łój tłustej ofiary, zniszczeje,
A prosto z dymem zaraz wywietrzeje.

Pożycza człowiek zły, a nie oddaje,
Dobry daruje, a przecię mu staje;
Kto dobrym życzy, i sam szczęśliw będzie,
A nieprzyjaciel nędznik taje wszędzie.


Pan cnotliwego postępki sprawuje
I drogi jego w sercu swem lubuje;
Jeśli upadnie, Pan mu nie dopuści
Stłuc się szkodliwie, bo go z rąk nie spuści.

Byłem dziecięciem, a dzisiem już siwy,
A nie widziałem, aby sprawiedliwy
Był opuszczony, albo było trzeba
Potomstwu jego żebrać kiedy chleba.

Każdy dzień ludziom upadłym użycza
Ubóstwa swego, drugiego pożycza,
A przedsię Pan Bóg tak mu błogosławi,
Że wszytko spełna potomstwu zostawi.

Przeto złość porzuć, czyń, co radzi cnota,
A już bądź pewien długiego żywota,
Bo sprawiedliwość wielce Pan miłuje,
A wierne swoje zawżdy opatruje.

Złych zasłużona zapłata nie minie,
A ich potomstwo do gruntu zsginie[1];
A dobrzy będą na ziemi mieszkali
I swoję własność synom podawali.

Z ust pobożnego szczera mądrość płynie,
A język prawdą między ludźmi słynie;
Zakon w swem sercu Pański ugruntował,
Przeto też nigdy nie będzie szwankował.

Nieprzyjacielem głównym zły dobremu,
Ale go zawżdy Pan wyrwie z rąk jemu,
Ani da, żeby będąc potwarzony,
Miał od sędziego wyniść przesądzony.[2]


Ufaj ty Panu, a swe wszytki sprawy
Tak sprawuj, jako Pańskie brzmią ustawy,
Ten cię wyniesie, Ten cię ubogaci
I złe przed twemi oczyma zatraci.

Widziałem złego w szczęściu tak wyniosłym,
Że był libańskim rowien cedrom rosłym: —
Obejźrzałem się, a już było po nim,
Szukam, nie umiał nikt powiedzieć o nim.

Przypatrz się rzeczom ludzi bogobojnych,
Że lat nakoniec użyją spokojnych,
A niepobożni, kiedy się zdać będą
Nalepiej kwitnąć, dóbr i zdrowia zbędą.

Bezpieczność swoję i stałość w trudności
Cnotliwi Pańskiej powinni litości;
On je wspomoże, on z nich jarzmo zejmie
Złych ludzi, bo mu dufali uprzejmie.




  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku — winno być: zaginie.
  2. źle osądzony, potępiony.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.