Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Wzór pań mężnych
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jana Kochanowskiego Dzieła polskie |
Podtytuł | wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza |
Wydawca | Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów |
Data wyd. | [1919] |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Uwagi |
|
Indeks stron |
JANA KOCHANOWSKIEGO.
Ewa, wszytkich rodzajów matka, słusznie w tych historyach pierwsze miejsce zastępuje.[1] A to nie tak prze dawność, abo uprzedzenie[2] wszytkich inszych ludzi, jako prze dziwny początek i niezwyczajne stworzenie swoje. Abowiem, czem się biała płeć przed męską chłubić może, nie jest tak jako Jadam z gliny ulepiona, ale, jako Mojżesz pisze, z kości szczerej i z boku wzięta. O którem pierwszych rodziców naszych stworzeniu kto chce więcej co wiedzieć, niż się z prostych słów Mojżeszowych podobno domyślić może, między inszemi niechaj czyta dyalog wtóry o miłości, nauczonego[3] Żyda Leona,[4] gdzie wywodzi, iż Plato swego Androgina z tego miejsca Mojżeszowego wyczerpnął; w czem jeśli mu wiara ma być dana, albo nie, sądzić o tem nie jest rzecz naszego przedsięwzięcia teraźniejszego. Chiomara, żona niejakiego Ortiagonta, była natenczas pojmana, kiedy Rzymianie Galaty[6] w Azyej porazili. Ta, przy szacowaniu korzyści, dostała się jednemu rotmistrzowi, który z nią tak poczynał, jako mniemał, że mu wolno było. A iż się w nim pospołu było zeszło i niepowściągliwość i łakomstwo, będąc w tem od przyjaciół onej niewolnice przenajdowany,[7] pozwolił ją dać na okup.[8] Gdy tedy czas naznaczony przyszedł, powinowaci onej paniej, odłożywszy pieniądze, samę z rąk od niego wzięli. Rotmistrz, chcąc przedsię ludzkość niejaką po sobie pokazać, prowadził ją aż do rzeki, gdzie się wozić[9] miała. Ona nie tak dalece na teraźniejszą uczynność jego, jako barziej na pierwsze zelżenie swe pomniąc, słudze po cichu rozkazała, aby go zabił. Sługa, upatrzywszy czas, uczynił rozkazaniu paniej swej dosyć. A ona, uciąwszy trupowi głowę, zawinęła ją w szatę i tak w drogę z sobą niosła. Potem, przyszedłszy przed męża, rzuciła ją przed nogi jego. Mąż zlękł się naprzód, potem dorozumiawszy się, co było, spytał jej, mali za rzecz przystojną chować komu wiarę? I owszem, powiada, ale to przystojniejsza, aby z tych, którzy łoża mego są winni, tylko jeden żyw był.[10] Teophanes niejaki miał dziewkę, imieniem Arystoklią. Tę dwa młodzieńcy miłowali: Strato i Kallistenes. Strato był bogatszy i barziej pannę miłował; Kallistenes zasię więtszą łaskę znał i pannie był niejako powinowaty. Ojciec, iż się barziej jednego obawiał, niż drugiego, myślił dołożyć się[12] wieszczków apollinowych, któregoby z nich miał sobie za syna wziąć? Ale Strato, mając od sług domowych tę sprawę, że nań panna łaskawsza, niźli na Kallistena, starał się o to uprzejmie, aby pannie wolno było sobie męża obrać. Potem, gdy Teophanes jawnie przy wszytkich dziewki pytał, a ona Kallistena obrała, znać było zarazem, że się tem Strato obraził. W kilka dni potem przyszedł w dom do Teophana, gdzie był i Kallistenes, i obiecał im to, że acz mu nieszczęście jakieś żony zajźrzało,[13] jednak jako począł, chciał z nimi w dobrej przyjaźni mieszkać. A oni zatem prosili go na wesele. On, obiecawszy, starał się, aby na ten dzień co nawięcej towarzystwa i sług sobie sposobił, które nieznacznie między ciżbą rozsadził i znaku pewnego czekać kazał. A gdy pannę do ślubu wiedziono, dawszy znak pomocnikom swym, rzucił się sam naprzód do niej. Kallistenes, obaczywszy, chciał mu ją gwałtem wydrzeć. Słudzy z obu stron panom swym pomagali; owa że w tym rozruchu pannę między sobą rozerwali tak, iż gardło dać musiała. Co bacząc, Kallistenes zniknął z oczu ludzkich tak, iż go potem nikt nie widział, ani o nim słyszał. A Strato, tuż przed wszytkimi stanąwszy nad panną, swą własną ręką się zabił. W Galacie dwoje paniąt zacnych było: Sinatus i Sinoryx, którzy i zachowaniem i majętnością równi sobie byli, i sami między sobą dobrej przyjaźni używali. Z tych jeden Sinatus pojął żonę, imieniem Kammę, białągłowę, która natenczas i urodą i uczciwością przed inszemi przodek[15] miała. Tej rozmiłował się Sinoryx; a iż jej prośbami użyć nie mógł, o poniewoleniu też prózno miał myślić, pókiby był Sinatus żyw, radę niepobożną wziął przed się, że dał potajemnie Sinata zabić. Mało potem posły swe do Kammy posłał, żądając jej w małżeństwo. Ona wiedząc, kto przyczyną jej sieroctwa był, myśliła o tem, jakoby się niewinnej krwie męża swego pomścić mogła. A iż i Sinoryx miary w swej prośbie nie miał i przyjaciele ją do tego ustawicznie wiedli, aby przyjaźnią jego nie gardziła, dała się namówić i wskazała poń,[16] aby do niej do kościoła przyszedł a tam ślub z nią brał. Skoro przyszedł, przyjęła go wdzięcznie i wiodła przed ołtarz. Tam, wziąwszy w rękę czaszę złotą, czyniąc w rzeczy[17] ofiarę wedla zwyczaju pogańskiego Dyanie, napiła się sama naprzód a ostatek Sinoryxowi podała, a w czaszy była trucizna, którą gdy wypił, ona, klęknąwszy przed ołtarzem, te słowa głosem rzekła: Tobą świadczę, nazacniejsza bogini, żem tylko w nadzieję dzisiejszego dnia po mężu swym dotychmiast żywa została; abowiem, straciwszy niemal połowicę dusze swojej, co mi tak długi czas przynieść mógł, okrom nadzieje tej dzisiejszej pomsty, której żem się za pomocą twą doczekała, z radością i wesoło do męża idę. A tobie, zły człowiecze, miasto łożnice grób, a miasto wesela pogrzeb przyjaciele i krewni twoi sprawią. Co Sinoryx słysząc, i już niejako jad w sobie czując, zlęknąwszy się, wypadł z kościoła, a nie mogąc żadnej rady wypitej truciźnie naleść, mordowawszy się długo, tejże nocy umarł. A Kammę i w tem Bóg pocieszył, że nie pierwej umarła, aż o śmierci nieprzyjaciela swego usłyszała. Kiedy Aleksander, król macedoński, wziął przez moc Tebas, żołnierze zarazem do łupu się rzucili, dom Timokliej, o której teraz rzecz, zastąpił[19] jeden z przedniejszych hetmanów aleksandrowych. Ten, poczynając sobie w domu, jako jego myśl niosła, i na samę Tymoklią baczenia nie miał. Nadto pilnie się wywiadował, jeśliby gdzie pieniędzy albo skarbów jakich nie zakopała, grożąc jej czasem, czasem też i łagodnemi słowy jej używając. Ona, jako była białagłowa rostropna, rada była tej drodze, którą mogła się nad nieprzyjacielem lekkości[20] swej pomścić — i powiedziała mu, że wszytki swoje skarby wrzuciła w jeden dół, który był w ogrodzie. Człowiek chciwy kazał się zarazem do ogroda prowadzić i dół sobie ukazać, a obaczywszy, że nieowszem trudne spuszczenie było, spuścił się weń. Timoklia rozumiejąc, kiedy już na dnie samem był, poczęła nań walić kamienie tak gęste, że stamtąd żadnym obyczajem wynić[21] mu nie dała, aż go prawie w ziemię wbiła. Co gdy się nazajutrz ogłosiło, pojmano Timoklią i wiedziono przed króla. Król, bacząc w niej tak z urody jako i z twarzy powagę jakąś, pytał jej, co by zacz była, — która mu w te słowa odpowiedziała: Jestem Timoklia, siostra Teagenowa, który, niedawno zwiodłszy bitwę z wami o wolność wszystkiej Grecyej, jest zabit, abyśmy my tego były uszły, co dziś cierpiemy. A iżem ja tę lekkość dziś popaść musiała,[22] która na mój ród nigdy nie przychodziła, śmierci namniej się nie zbraniam, bo wolę umrzeć, niźli takiej drugiej nocy czekać, jeślibyś ty tego zbronić nie chciał. Dziwował się król i sercu i baczeniu onej poważnej białejgłowy i kazał wywołać, aby od tego czasu żaden gwałt się nie dział uczciwym domom. A Timoklią wolno puścił i rozkazał, aby i ona sama i wszyscy krewni jej bez szkody wszelakiej byli. Aristotimus, tyran elieński, w nadzieję[24] króla Antygona, surowo i niepobożnie z ludźmi swymi się obchodził. Między inszymi niesprawiedliwymi jego postępki znaczny i to jest, co nad Philodemem uczynił. Ten miał dziewkę, imieniem Mikkę, którą Lucius niejaki, dworzanin tyrannów,[25] rad widział. Posławszy tedy sługę swego ten to isti,[26] kazał jej do siebie przyść. Toż jej ojciec i matka, bojaźnią przyciśnieni, radzili; ale ona, klęknąwszy u nóg ojcowskich, prosiła i dla Boga, aby jej po hańbę i lekkość[27] chodzić nie dopuszczał, a raczej obrał widzieć ją umarłą, niżeli sromotnie żywą. Lucius, widząc, że się poseł nierychło wraca, będąc nieprawie trzeźwi, szedł sam w dom do Philodema. Tam, zastawszy pannę u nóg ojcowskich klęcząc,[28] rozkazał jej prawie z grozą, aby z nim szła; w czem iż go nieprawie posłuszna być chciała, podrapawszy na niej szaty, zbił ją okrutnie. Ojciec potem i matka, patrząc na tak żałosną rzecz a nie mogąc nic prośbą zyskać, z płaczem do Boga o pomstę wołali. A Lucius, będąc i winiem i gniewem zapalony, przed oczyma własnych rodziców onę niewinną dziewkę zabił. Nie ruszyła ta rzecz namniej Aristotima i owszem wiele ich, którzy o tę krzywdę mówili, dał stracić, drugie z miasta wygnał, których około czterech set do Etoliej wyjachało. Ci, wskazując[29] częstokroć do niego, aby żony i dzieci ich za nimi puścił, nie mogli tego u niego zyskać. |
- ↑ zajmuje.
- ↑ wyprzedzenie.
- ↑ uczonego.
- ↑ Leone Abarbanel wydał w r. 1502 „Dialoghi di amore”.
- ↑ podług Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
- ↑ Galatów.
- ↑ nakłaniany.
- ↑ wykupić ją.
- ↑ przewozić.
- ↑ tj. mąż.
- ↑ podług Plutarcha „Erotikai diogeseis”.
- ↑ zasięgnąć rady.
- ↑ pozazdrościło.
- ↑ według Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
- ↑ pierwszeństwo.
- ↑ kazała go wezwać.
- ↑ rzekomo.
- ↑ według Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
- ↑ zajął.
- ↑ lekceważenia.
- ↑ wyjść.
- ↑ doznać musiała tego upokorzenia.
- ↑ według Plutarcha op. cit.
- ↑ licząc na pobłażliwość.
- ↑ tyranowy tj. do tyrana należący.
- ↑ tenże sam.
- ↑ zniewagę.
- ↑ klęczącą.
- ↑ udając się z prośbą.