Jana Kochanowskiego Dzieła polskie (1919)/Wzór pań mężnych

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Kochanowski
Tytuł Jana Kochanowskiego Dzieła polskie
Podtytuł wydanie kompletne, opracowane przez Jana Lorentowicza
Wydawca Tow. Akc. S. Orgelbranda S-ów
Data wyd. [1919]
Miejsce wyd. Warszawa
Uwagi
Wikipedia
Wikipedia
 Zobacz w Wikipedii hasło Wzór pań mężnych
Indeks stron




WZÓR PAŃ MĘŻNYCH

JANA KOCHANOWSKIEGO.



EWA.

Ewa, wszytkich rodzajów matka, słusznie w tych historyach pierwsze miejsce zastępuje.[1] A to nie tak prze dawność, abo uprzedzenie[2] wszytkich inszych ludzi, jako prze dziwny początek i niezwyczajne stworzenie swoje. Abowiem, czem się biała płeć przed męską chłubić może, nie jest tak jako Jadam z gliny ulepiona, ale, jako Mojżesz pisze, z kości szczerej i z boku wzięta. O którem pierwszych rodziców naszych stworzeniu kto chce więcej co wiedzieć, niż się z prostych słów Mojżeszowych podobno domyślić może, między inszemi niechaj czyta dyalog wtóry o miłości, nauczonego[3] Żyda Leona,[4] gdzie wywodzi, iż Plato swego Androgina z tego miejsca Mojżeszowego wyczerpnął; w czem jeśli mu wiara ma być dana, albo nie, sądzić o tem nie jest rzecz naszego przedsięwzięcia teraźniejszego.


CHIOMARA[5].

Chiomara, żona niejakiego Ortiagonta, była natenczas pojmana, kiedy Rzymianie Galaty[6] w Azyej porazili. Ta, przy szacowaniu korzyści, dostała się jednemu rotmistrzowi, który z nią tak poczynał, jako mniemał, że mu wolno było. A iż się w nim pospołu było zeszło i niepowściągliwość i łakomstwo, będąc w tem od przyjaciół onej niewolnice przenajdowany,[7] pozwolił ją dać na okup.[8] Gdy tedy czas naznaczony przyszedł, powinowaci onej paniej, odłożywszy pieniądze, samę z rąk od niego wzięli. Rotmistrz, chcąc przedsię ludzkość niejaką po sobie pokazać, prowadził ją aż do rzeki, gdzie się wozić[9] miała. Ona nie tak dalece na teraźniejszą uczynność jego, jako barziej na pierwsze zelżenie swe pomniąc, słudze po cichu rozkazała, aby go zabił. Sługa, upatrzywszy czas, uczynił rozkazaniu paniej swej dosyć. A ona, uciąwszy trupowi głowę, zawinęła ją w szatę i tak w drogę z sobą niosła. Potem, przyszedłszy przed męża, rzuciła ją przed nogi jego. Mąż zlękł się naprzód, potem dorozumiawszy się, co było, spytał jej, mali za rzecz przystojną chować komu wiarę? I owszem, powiada, ale to przystojniejsza, aby z tych, którzy łoża mego są winni, tylko jeden żyw był.[10]


ARISTOKLIA[11].

Teophanes niejaki miał dziewkę, imieniem Arystoklią. Tę dwa młodzieńcy miłowali: Strato i Kallistenes. Strato był bogatszy i barziej pannę miłował; Kallistenes zasię więtszą łaskę znał i pannie był niejako powinowaty. Ojciec, iż się barziej jednego obawiał, niż drugiego, myślił dołożyć się[12] wieszczków apollinowych, któregoby z nich miał sobie za syna wziąć? Ale Strato, mając od sług domowych tę sprawę, że nań panna łaskawsza, niźli na Kallistena, starał się o to uprzejmie, aby pannie wolno było sobie męża obrać. Potem, gdy Teophanes jawnie przy wszytkich dziewki pytał, a ona Kallistena obrała, znać było zarazem, że się tem Strato obraził. W kilka dni potem przyszedł w dom do Teophana, gdzie był i Kallistenes, i obiecał im to, że acz mu nieszczęście jakieś żony zajźrzało,[13] jednak jako począł, chciał z nimi w dobrej przyjaźni mieszkać. A oni zatem prosili go na wesele. On, obiecawszy, starał się, aby na ten dzień co nawięcej towarzystwa i sług sobie sposobił, które nieznacznie między ciżbą rozsadził i znaku pewnego czekać kazał. A gdy pannę do ślubu wiedziono, dawszy znak pomocnikom swym, rzucił się sam naprzód do niej. Kallistenes, obaczywszy, chciał mu ją gwałtem wydrzeć. Słudzy z obu stron panom swym pomagali; owa że w tym rozruchu pannę między sobą rozerwali tak, iż gardło dać musiała. Co bacząc, Kallistenes zniknął z oczu ludzkich tak, iż go potem nikt nie widział, ani o nim słyszał. A Strato, tuż przed wszytkimi stanąwszy nad panną, swą własną ręką się zabił.


KAMMA[14].

W Galacie dwoje paniąt zacnych było: Sinatus i Sinoryx, którzy i zachowaniem i majętnością równi sobie byli, i sami między sobą dobrej przyjaźni używali. Z tych jeden Sinatus pojął żonę, imieniem Kammę, białągłowę, która natenczas i urodą i uczciwością przed inszemi przodek[15] miała. Tej rozmiłował się Sinoryx; a iż jej prośbami użyć nie mógł, o poniewoleniu też prózno miał myślić, pókiby był Sinatus żyw, radę niepobożną wziął przed się, że dał potajemnie Sinata zabić. Mało potem posły swe do Kammy posłał, żądając jej w małżeństwo. Ona wiedząc, kto przyczyną jej sieroctwa był, myśliła o tem, jakoby się niewinnej krwie męża swego pomścić mogła. A iż i Sinoryx miary w swej prośbie nie miał i przyjaciele ją do tego ustawicznie wiedli, aby przyjaźnią jego nie gardziła, dała się namówić i wskazała poń,[16] aby do niej do kościoła przyszedł a tam ślub z nią brał. Skoro przyszedł, przyjęła go wdzięcznie i wiodła przed ołtarz. Tam, wziąwszy w rękę czaszę złotą, czyniąc w rzeczy[17] ofiarę wedla zwyczaju pogańskiego Dyanie, napiła się sama naprzód a ostatek Sinoryxowi podała, a w czaszy była trucizna, którą gdy wypił, ona, klęknąwszy przed ołtarzem, te słowa głosem rzekła: Tobą świadczę, nazacniejsza bogini, żem tylko w nadzieję dzisiejszego dnia po mężu swym dotychmiast żywa została; abowiem, straciwszy niemal połowicę dusze swojej, co mi tak długi czas przynieść mógł, okrom nadzieje tej dzisiejszej pomsty, której żem się za pomocą twą doczekała, z radością i wesoło do męża idę. A tobie, zły człowiecze, miasto łożnice grób, a miasto wesela pogrzeb przyjaciele i krewni twoi sprawią. Co Sinoryx słysząc, i już niejako jad w sobie czując, zlęknąwszy się, wypadł z kościoła, a nie mogąc żadnej rady wypitej truciźnie naleść, mordowawszy się długo, tejże nocy umarł. A Kammę i w tem Bóg pocieszył, że nie pierwej umarła, aż o śmierci nieprzyjaciela swego usłyszała.


TIMOKLIA[18].

Kiedy Aleksander, król macedoński, wziął przez moc Tebas, żołnierze zarazem do łupu się rzucili, dom Timokliej, o której teraz rzecz, zastąpił[19] jeden z przedniejszych hetmanów aleksandrowych. Ten, poczynając sobie w domu, jako jego myśl niosła, i na samę Tymoklią baczenia nie miał. Nadto pilnie się wywiadował, jeśliby gdzie pieniędzy albo skarbów jakich nie zakopała, grożąc jej czasem, czasem też i łagodnemi słowy jej używając. Ona, jako była białagłowa rostropna, rada była tej drodze, którą mogła się nad nieprzyjacielem lekkości[20] swej pomścić — i powiedziała mu, że wszytki swoje skarby wrzuciła w jeden dół, który był w ogrodzie. Człowiek chciwy kazał się zarazem do ogroda prowadzić i dół sobie ukazać, a obaczywszy, że nieowszem trudne spuszczenie było, spuścił się weń. Timoklia rozumiejąc, kiedy już na dnie samem był, poczęła nań walić kamienie tak gęste, że stamtąd żadnym obyczajem wynić[21] mu nie dała, aż go prawie w ziemię wbiła. Co gdy się nazajutrz ogłosiło, pojmano Timoklią i wiedziono przed króla. Król, bacząc w niej tak z urody jako i z twarzy powagę jakąś, pytał jej, co by zacz była, — która mu w te słowa odpowiedziała: Jestem Timoklia, siostra Teagenowa, który, niedawno zwiodłszy bitwę z wami o wolność wszystkiej Grecyej, jest zabit, abyśmy my tego były uszły, co dziś cierpiemy. A iżem ja tę lekkość dziś popaść musiała,[22] która na mój ród nigdy nie przychodziła, śmierci namniej się nie zbraniam, bo wolę umrzeć, niźli takiej drugiej nocy czekać, jeślibyś ty tego zbronić nie chciał. Dziwował się król i sercu i baczeniu onej poważnej białejgłowy i kazał wywołać, aby od tego czasu żaden gwałt się nie dział uczciwym domom. A Timoklią wolno puścił i rozkazał, aby i ona sama i wszyscy krewni jej bez szkody wszelakiej byli.


MIKKA[23].

Aristotimus, tyran elieński, w nadzieję[24] króla Antygona, surowo i niepobożnie z ludźmi swymi się obchodził. Między inszymi niesprawiedliwymi jego postępki znaczny i to jest, co nad Philodemem uczynił. Ten miał dziewkę, imieniem Mikkę, którą Lucius niejaki, dworzanin tyrannów,[25] rad widział. Posławszy tedy sługę swego ten to isti,[26] kazał jej do siebie przyść. Toż jej ojciec i matka, bojaźnią przyciśnieni, radzili; ale ona, klęknąwszy u nóg ojcowskich, prosiła i dla Boga, aby jej po hańbę i lekkość[27] chodzić nie dopuszczał, a raczej obrał widzieć ją umarłą, niżeli sromotnie żywą. Lucius, widząc, że się poseł nierychło wraca, będąc nieprawie trzeźwi, szedł sam w dom do Philodema. Tam, zastawszy pannę u nóg ojcowskich klęcząc,[28] rozkazał jej prawie z grozą, aby z nim szła; w czem iż go nieprawie posłuszna być chciała, podrapawszy na niej szaty, zbił ją okrutnie. Ojciec potem i matka, patrząc na tak żałosną rzecz a nie mogąc nic prośbą zyskać, z płaczem do Boga o pomstę wołali. A Lucius, będąc i winiem i gniewem zapalony, przed oczyma własnych rodziców onę niewinną dziewkę zabił. Nie ruszyła ta rzecz namniej Aristotima i owszem wiele ich, którzy o tę krzywdę mówili, dał stracić, drugie z miasta wygnał, których około czterech set do Etoliej wyjachało. Ci, wskazując[29] częstokroć do niego, aby żony i dzieci ich za nimi puścił, nie mogli tego u niego zyskać.








  1. zajmuje.
  2. wyprzedzenie.
  3. uczonego.
  4. Leone Abarbanel wydał w r. 1502 „Dialoghi di amore”.
  5. podług Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
  6. Galatów.
  7. nakłaniany.
  8. wykupić ją.
  9. przewozić.
  10. tj. mąż.
  11. podług Plutarcha „Erotikai diogeseis”.
  12. zasięgnąć rady.
  13. pozazdrościło.
  14. według Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
  15. pierwszeństwo.
  16. kazała go wezwać.
  17. rzekomo.
  18. według Plutarcha „Ginaikôn aretai”.
  19. zajął.
  20. lekceważenia.
  21. wyjść.
  22. doznać musiała tego upokorzenia.
  23. według Plutarcha op. cit.
  24. licząc na pobłażliwość.
  25. tyranowy tj. do tyrana należący.
  26. tenże sam.
  27. zniewagę.
  28. klęczącą.
  29. udając się z prośbą.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Kochanowski.