Jasnowidząca
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Jasnowidząca |
Pochodzenie | Poezye Studenta Tom I |
Wydawca | F. A. Brockhaus |
Data wyd. | 1863 |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom I |
Indeks stron |
Kłopot zagościł w smutnym domu Pana,
Bo jedynaczka jego, Zosia młoda
Coś chora, smutna, jak lilja złamana,
Z liców i czoła, znikła jej swoboda.
Stoją doktory w perukach ze szkłami,
Z pióry za uchem, receptą gotową,
Lecz śmierć się skrada i już firankami
Zagląda, śmiejąc się twarzą grobową.
Różne zabiegi życia mecenasów,
Żaden receptą śmierci nie odegna,
Ni stara ciotka śmiertelnych zapasów
Święconą kredą pewno nie odżegna.
W tem Zosia cicho, słabym szepnie głosem:
«Mądrości wasze, próżne są, uczeni,
Lecz jeźli macie litość nad mym losem,
To posłuchajcie głosu z krain cieni —
Tam, tam, na łące jest pastuszek młody.
On ma błękitnych, smutnych ocząt dwoje,
W górach on pasie śnieżnych jagniąt trzody
Flet jego słychać nad łąki i zdroje —
Niech tutaj przyjdzie, i niech spojrzy we mnie
A wzrok mnie jego niechybnie uzdrowi,
Gdy w jego duszę ja spojrzę wzajemnie,
To nad recepty życie moje wznowi.»
I przywiedziono łąki kwiecistemi
Młode pacholę z okiem jak bławatek — —
Gdy spojrzał na nią oczy wymownemi.
Znowu się wzniosła jak po rosie kwiatek. —